Incydent #15

2.1K 116 144
                                    

Przez chwilę miałem zupełną ciemność przed oczami, lecz po chwili się ocknąłem.


Leżałem na zimnym podłożu jednak po chwili postanowiłem powoli oprzeć się o swój łokieć.

Nagle poczułem że coś spływa mi na skroni, i postanowiłem sprawdzić co to, przyłożyłem więc dłoń do danego miejsca i delikatnie musnąłem.

Zerknąłem na dłoń, a na koniuszkach palcy kapała krew.
Spojrzałem z chwilowym przerażeniem i zacząłem rozglądać się na boki... byłem przerażony.

Było strasznie ciemno, nikt akurat nie przechodził i miałem daleko do domu.

Cudownie. Zacząłem panikować i próbowałem wstać, lecz gdy tylko lekko ruszyłem nogą czułem straszny ból w udzie oraz w kostce.

Syknąłem z bólu, udo oraz kostka były pod obuwiem więc nie byłem w stanie zobaczyć co dokładnie się stało. - kurwa - szepnąłem sam do siebie drżąc z zimna.

Ból był tak silny że aż łzy cisnęły mi się do oczu, czułem też niemoc bo nie mogłem się kompletnie ruszyć.

Po chwili spojrzałem znowu na dłonie, były poobdzierane i prawie nie miałem w nich czucia. - ty to masz szczęście - powiedziałem z sarkazmem próbując się z tego śmiać, żeby choć trochę przestać o tym myśleć.

Syknąłem znowu gdy niekontrolowanie ruszyłem nogą.
- boże, i co ja teraz zrobie... - spytałem sam siebie przerażony sytuacją.

Niemcy

Wyszedłem do osiedlowego sklepiku aby dokupić jakiś prowiant do domu, gdyż zauważyłem że nie mam wystarczającej ilości składników do przyrządzenia jutrzejszego obiadu który sobie zaplanowałem.

Szedłem dróżką przez park w pobliżu mojego domu, gdyż ta droga była najszybsza a nie chciałem zostawiać Davika za długo samego, bo niestety wiem jak to mogłoby się skończyć.

Było już bardzo ciemno i zimno, a wręcz mróz, ledwo doszedłem do sklepu a już marzyłem aby wrócić do domu i wtulić się w koc.

Szedłem tak nucąc sobie jakąś melodyjkę aby nie myśleć o zimnie gdy nagle zauważam kogoś siedzącego na chodniku poza terenem parku.

Zaskoczyłem się ale jednocześnie zmartwiłem, no bo kto normalny o ciemku by tak siedział na chodniku gdy temperatura była na minusie.

Nie miał lub nie miała czapki ani szalika...

Zacząłem rozglądać się na boki, sam nie wiem w jakim celu, chyba żeby sprawdzić czy ktoś może jest z tą osobą, albo może zaraz przyjdzie..

Lecz nikogo nie zauważyłem. Postanowiłem powoli podejść bliżej, a czym bliżej się zbliżałem spostrzegłem jakąś ciemną ciecz na chodniku obok tej osoby.
Ciężko było też rozpoznawać kolory przez żółte światło od lampy a moja wada wzroku też za bardzo mi w tym nie pomogła.

Nagle jednak poznałem kto tam siedział po jasnych kręconych pasemkach włosów i dwóch kolorach skóry.
Był to Polen.

Stałem przy samym wyjściu od parku a on nadal mnie nie zauważył.
Chyba coś się stało.
- Polen? - spytałem zmartwiony powoli podchodząc bliżej, a on szybko przerażony spojrzał na mnie z łzami w oczach.

"Nie Patrzmy już Wstecz" GerPol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz