Dylematy #33

1.3K 50 181
                                    

Niemcy

Myłem właśnie naczynia nucąc sobie coś pod nosem z zadowoleniem. Francja z tego co widziałem siedziała przy stole patrząc w dół. Wydawała się naprawdę spokojna, jak nie ona. Chyba rzeczywiście się zmieniła. Przez ostatni tydzień nie sprawiła nam żadnego problemu i sama radziła sobie z większością rzeczy.

Nie była nachalna czy nie wymuszała na nas jakichkolwiek dóbr. Nie żebym od razu ją oskarżał, po prostu byłem czujny.

- A więc, jak samopoczucie? - Uśmiechnąłem się na co ona zaskoczyła.

- Dobrze. Dziękuję że pytasz - Odwzajemniła gest delikatnie po czym znów spuściła wzrok. Zaciekawiłem się.

- Na co tak spoglądasz, oczywiście jeśli mogę spytać?

- Na kopnięcia. - Odparła krótko nie odrywając wzroku od danego punku. Moje brwi na sekundę uniosły się.

- Oh?

- Widzę jak się przekłada - W konciku jej ust pojawił się szczery uśmiech. Zaśmiała się nagle.

W tamtym momencie poczułem naprawdę przyjemne uczucie w sercu. Mimo tego wszystkiego co ją spotkało, uśmiechała się. Miałem ochotę robić to samo gdy widziałem że czuję się dobrze.

Oczywistym jednak jest że moje serce należy już do kogoś innego. Mam swoje życie i swoją rodzinę o którą mam obowiązek dbać i kochać aż do końca. Jednak fakt że moja oferta pomocy naprawdę ma swoje skutki, rozmiękcza moje serce.

Pozostaje teraz tylko poczekać, a ja będę spokojny że Francja żyje bezpiecznie ze swoją pociechą.

- Chciałbyś może.. poczuć? - Spytała nagle na co wzdrygnąłem się delikatnie. Nigdy bym nie przewidział że padnie tego typu propozycja. Choć ona trzymała delikatny i szczery uśmiech na twarzy.

- J-ja, znaczy- nie wiem czy-

- M-masz rację, to.. To głupie, wybacz..

- Nein nein, nie w tym rzecz. Kompletnie nie - Prędko zapewniłem.
- Uważam tylko.. że może lepiej unikać miedzy nami bliższego kontaktu, chyba wiesz do czego zmierzam - Wewnętrznie zniepewniałem, nie chciałem jej tym zranić. Po prostu musiałem zachować pewne granice. Polem zapewne by mi nie darował. Widocznie dotknęły ją te słowa.

- Oczywiście. Rozumiem - Wysiliła się na uśmiech. Przytaknąłem po czym wróciłem do poprzedniej czynności. Zwątpiłem. Może jestem dla niej zbyt sceptyczny. Choć musiałem trzymać pewne normy.

- Nie jesteś może głodna? - Postanowiłem przerwać niepewną ciszę. - Zaraz Polen powinien wrócić z pracy. Pojadę po coś na o-

- Wróciłem! - Usłyszałem nagle głos ukochanego.

- Oh! O wilku mowa - Zaśmiałem się. Postanowiłem pójść do korytarza.
- Hallo Shatzi. Jesteś wcześniej niż przypuszczałem - Ściągnąłem mu kurtkę.

- Plany się zmieniają - Dał mi buziaka w usta gdy źrenice powiększyły mi się z uczuciem.

- A co to? - Zaskoczyłem się widząc nagle foliową torbę w jego ręce.

- Ah, pomyślałem że kupię nam coś na obiad po drodzę

- To wspaniale. Właśnie miałem jechać - Zadowoliłem się.

Po chwili wszyscy znowu znaleźliśmy się w kuchni zajadając się posiłkiem. Czułem że atmosfera była już mniej spięta niż ostatnim razem.

- To.. kiedy rodzisz? - Pytanie padło od strony Polena. Francja mrugnęła dwukrotnie niepewnie odkładając widelec.

- Polen..

"Nie Patrzmy już Wstecz" GerPol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz