Rozdział XV : Bliskość

462 46 29
                                    


Zielonowłosy nawet nie miał siły protestować. Położył się obok czerwonookiego na łóżku. Zamknął oczy. Zasnął.

Obojgu było ciepło, przyjemnie. Żaden nie chciał by to uczucie odchodziło. W chwili gdy Midoryia przekręcił się twarzą w stronę blondyna ten wtulił się w niego.

Trwali tak do rana. W swojej obecności, w bliskości drugiej osoby. Od tak dawna nie byli ze sobą tak blisko. Więc dlaczego akurat teraz? Co się stało, że żadnemu nie przeszkadzało to co obecnie się działo?

___________________________________________

Blondyn poruszył się niespokojnie. Zamiast ogromnej przestrzeni obok siebie i przyjemnie puchatej kołdry czuł czyjeś ciepło. Właśnie, czyjeś. To był powód jego niepokoju.

Otworzył zaspane jeszcze powieki. Przed sobą miał czyjąś klatkę piersiową. Szara marynarka wskazywała na to, że osoba, która oprócz niego znajdowała się w jego łóżku jest w mundurku szkolnym.

Odsunął się trochę. Uniósł głowę delikatnie w górę. To co zobaczył wprawiło go w niemałe zakłopotanie.
Jego twarz momentalnie pokryła się rumieńcem.

Zielone kosmyki opadały wyższemu na czoło, a roześmiane, choć poważne oczy wpatrywały się w niego intensywnie. Bakugo utonął wręcz w tej hipnotyzująco pięknej zieleni. Miała w sobie coś magicznego, coś niezwykłego. Coś co sprawiało, iż miał wrażenie że mógłby wpatrywać się w nią cały czas. Chwila ciszy po jego przebudzeniu była mu niesamowicie potrzebna do przeanalizowaniu wszystkiego. Dlaczego Deku znajdował się u niego w pokoju, na dodatek w jego łóżku? No tak, przecież sam go zatrzymał i do niego wciągnął. Zasnęli razem. Jaki wstyd...

- Chyba się wyspałeś co? - zapytał młodszy ostrożnie wstając. Poprawił swój mundurek. Cicho westchnął. - Pójdę do siebie, ogarnę się trochę i jeśli chcesz to wrócę i możemy iść razem do szkoły

Propozycja nie do odrzucenia. Blondyn skinął głową na znak zgody. Kiedy piegowaty wyszedł zabierając swój plecak, Bakugo zauważył, że chłopak nie zabrał telefonu. Przez myśl przeszło mu, że mogło to być celowe zagranie. Jednak odrazu osunął od siebie takie wątpliwości. Bo to wcale nie tak, że zielonowłosy specjalnie zapomniał urządzenia by ten mu je oddał. Choć teraz szkoda byłoby nie wykorzystać takiej sytuacji.

Ziewając udał się pod prysznic. Załatwił swoje potrzeby. Ubrał się w mundurek, spakował potrzebne tego dnia książki i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Nie zapomniał także o telefonie, który wypadałoby zwrócić.

Miał czekać na Deku? Mieli iść razem na lekcje. Czy może tamten już poszedł? Dręczony przez te pytania pokierował się w stronę pokoju chłopaka. Kiedy był już pod samymi drzwiami te otwarły się. Za nich wyłonił się zielonowłosy. Ubrany w zapasowy mundurek bez krawatu, z rostrzepanymi włosami i lekko zamglonym wzorkiem wydawał się mu nieziemsko przystojny.

- Kurwa - wymknęło się zielonowłosemu chłopakowi

Blondyn zaczął się martwić. Deku nie używał takich słów no chyba, że był nieźle zdenerwowany, bądź działo się coś bardzo poważnego.

Niewiele myśląc podszedł do niego. By ocenić jego stan. Nie wyglądał na chorego. Coś ewidentnie musiało się stać.

- Deku, wszystko w porządku? - zapytał przejęty. To prawda, że spanikował.

- Kacchan. Nie musiałeś tu przychodzić. To ja obiecałem przyjść - sprawanie zmienił temat młodszy. Co miał do ukrycia przed blondynem, który zna go od czasów dzieciństwa?

- Tak, dobrze wiem. I co z tego? Przyszedłem po ciebie więc chodź już

Chłopcy razem zeszli na dół gdzie krzątały się inne osoby. Tego dnia to Kirishima razem z Miną mięli przygotować dla wszystkich śniadanie. Jak zapewne łatwo się domyślić nie obyło się bez docinek i czułych słówek w obydwie strony.

°| Nagiąć przeznaczenie |°    Dekubaku (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz