Rozdział II : Ratunek nowej Alfy

1.3K 109 41
                                    


Obudziłem się równo z dzwonkiem. Chciałem i dziś przywitać mamę zanim ta pójdzie do pracy, a wróci dopiero późnym wieczorem. Wywlokłem się z pokoju, co prawa w piżamie i udałem się do kuchni.

- Dzień dobry mamo! - przywitałem się radośnie, pierwszy raz od tygodnia byłem całkowicie wypoczęty i nie bolała mnie głowa

- Dzień dobry słońce - odpowiedziała kobieta siadając przy stole.

Przez chwilę przyglądała mi się nerwowo i odwróciła wzrok. Nie mam pojęcia o co  mogło chodzić. Zrobiłem coś źle? Jak tak to kiedy? Usiadłem naprzeciw niej, jednak ta wstała i poszła otworzyć okno. Teraz kompletnie nie rozumiem co się dzieje

- Jakoś tak duszno dzisiaj - stwierdziła wracając na swoje miejsce

- Widzę. Wyjść po ciebie dziś? - zapytałem z nadzieją, że się zgodzi. Dawno nie miałem takiej ochoty gdzieś wyjść. Może, a raczej na pewno było to spowodowane poprawą mojego stanu.

- Wracam dość późno, ale miło będzie jeśli wyjdziesz - powiedziała a na jej usta wkradł się uśmiech mimo iż próbowała być poważna

- Okej - odparłem, odprowadziłem ją do wejścia podając przy tym płaszcz, który zawsze ze sobą brała niezależnie od pogody

- Wszystkiego najlepszego synku - rzuciła, kiedy była już za drzwiami.

___________________________________________

Zielonowłosy chłopak stał w osłupieniu. Całkowicie zapomniał, że dziś ma urodziny. Widocznie matka czekała do ostatniej chwili, widząc, że przez ostatnie dni nie czuł się najlepiej. Jednak dziś było inaczej. Dużo inaczej. Czuł jakby więcej energii niż przedtem. Coś się wydarzyło. Zmiana.

Przez dobrą chwilę trwał tak nie wiedząc co zrobić. W końcu to jego siedemnastka i dostał swoją rangę. Jednocześnie chciał krzyczeć, skakać z radości i zapaść się pod ziemię.

Kiedy opanował emocje udał się do łazienki. Wróciwszy zrobił sobie śniadanie i usadowił się na kanapie w salonie. Włączył telewizję, przeskakując z kanału na kanał by znaleźć coś czym by się zainteresował. Znudziwszy się tym co do tej pory robił, wstał i zawędrował do kuchni. Zrobił sobie herbatę i stał oparty o kant szafki spoglądając za okno. Wszystko wskazywało na to, że najprawdopodobniej później będzie mocno padać. Tym bardziej chciał wyjść potem po matkę, która zapewne chodziłaby w deszczu szukając jakiegoś prezentu dla niego. Chłopak nie potrzebował upominków. Nie był już przecież dzieckiem. Wystarczały my szczerze życzenia i przebywanie z matką w ważnym dniu. W tamtym roku nie było to wykonalne, bo wraz ze swoją klasą pojechał na obóz. Zaś w tym roku, kiedy szkoła w czasie wolnym nie planowała nic specjalnego, jego matka była w pracy. Nie miał jej tego absolutnie za złe. Cieszył się, że kobieta znalazła zajęcie w którym się spełnia. Zapytacie co to takiego...
Matka Izuku pracowała jako kucharka w niedalekiej restauracji. Miała blisko i było to zajęcie, które uwielbiała.

Chłopak stał, dalej wpatrując się w widoki za oknem. Zaczął się zastanawiać co mógłby robić przez resztę dnia, gdy nagle

~Dzień dobry mój właścicielu~ - odezwał się jakby głos w środku chłopaka

Czym jesteś?

~Ja? No zgadnij, przecież bystry z ciebie dzieciak~

A więc to tak wygląda...

~Co takiego?~

Rozmowa ze swoim wewnętrznym ja

~No a coś ty myślał? Rany szkoda, że Alfy przebudzają się tak późno..~

°| Nagiąć przeznaczenie |°    Dekubaku (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz