- Powiesz mi dokąd idziemy?
- Niespodzianka - i stając w drzwiach znów to znajome ciepło na wargach, a potem szalony taniec języków
___________________________________________
- Deku zwolnij trochę, bo zaraz potknę się o własne nogi
- Wybacz, wybacz. Zapomniałem, że jestem tyle wyższy od ciebie
- O ty kurwo! - krzyknąłem rzucając się na niego, niech sobie nie myśli, że skoro jest wyższy i bardziej obciążony odpowiedzialnością to zrobi na mnie wielkie wrażenie. Biegliśmy dłuższą chwilę a ja nieszczególnie zwracałem uwagę na otoczenie. Chciałem po prostu go dorwać i porządnie walnąć w tą zieloną czuprynę
- No już, uspokój się - powiedział przystając by nachylając się nade mną dać mi buziaka w czoło, no zaraz spłonę
- D-daleko jeszcze? - zapytem czując, że w innych wypadku pewnie powiedziałbym coś głupiego
- Hm... W zasadzie to już jesteśmy - powiedział i nim się zorientowałem znalazł się za mną zakrywając mi oczy - nie podglądaj dopóki nie wejdziemy
- A mogę chociaż wiedzieć gdzie jesteśmy? - znów przeszliśmy kawałek i dopiero po chwili zielonowłosy odezwał się stanowczo
- Nie, powiedziałem nie podglądaj i uważaj na stopień
- Stopień? - gdzie on mnie zabrał, może jednak powinien się bać?
- Nom. Przed nami jeszcze 3 schodki
- Nah... Czemu nie mogę iść sam? Ludzie się pewnie na nas dziwnie gapią
- Jacy ludzie? - a teraz Dekiel się roześmiał, mam dość
- Mogę już patrzeć? - zapytałem wpadając w delikatny pocałunek, który oddałem bez chwili namysłu
- Usiądź i rozejrzyj się - polecił, a ja posłuchałem
Otworzyłem oczy i ukazał mi się naprawdę niesamowity widok. Wznosiliśmy się wysoko nad ziemię. Diabelski młyn! Wszędzie kolorowe światełka i grająca w oddali muzyka. Było pięknie. Bardzo pięknie. I tak romantyczne...
- Kacchan... - powiedział chwytając moje ręce w swoje dłonie. Uścisnął i przytrzymał najdelikatniej jak potrafił, jakby spodziewał się że ucieknę. Być może tak jak ja nie wierzył w to co się właściwie działo. - Wiem, że to nie dużo i wiem co przeszedłeś wtedy na balu... - zrobił przerwę, a mi serce podeszło do gardła, były chyba ku temu dwa powody, jeden to to jak poważnie zaczął zdanie, a drugi sam nie byłem pewien czy jestem gotowy usłyszeć co ma mi do powiedzenia - Katsuki Bakugo znamy się praktycznie od zawsze i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie...Kocham cię, ale to ciągle za mało. Kocham cię... Czy uczynisz mi ten zaszczyt zostając moim chłopakiem, a w przyszłości parterem?
Nie wierzę. Deku wyznał mi właśnie miłość i to chyba było najbardziej romantyczne wyznanie miłości jakie kiedykolwiek będzie dane mi słyszeć. Wiedziałem. Wiedziałem, że to może tak właśnie się potoczyć, ale nie dopuszczałem do siebie tej myśli. Przecież to brzmiało prawie jak oświadczyny. A może nawet nimi było? Potem moje ciało zareagowało samo, nawet nic nie odpowiedziałem. Wybuchnąłem niekontrolowanym płaczem. Płaczem tak szczerym, że sam byłem w szoku.
- Kacchan? - chłopak przysiadł się ostrożnie do mnie i objął mnie ramieniem - Proszę nie płacz, przepraszam...
- Ty dupku.... - robiąc tu przerwę w swojej wypowiedzi, wtuliłem się w jego ciepłą klatkę piersiową. Jego zapach zawsze mnie uspokaja - Po co przepraszasz? Jestem tak szczęśliwy, że mogę tylko płakać. Chciałeś mnie jako osobę, którą mógłbyś się opiekować kiedy wyciszyłeś alfę, byłem zamiennikiem, tą drugą opcją. Tą cholerną drugą opcją. Czułem się źle z tego powodu, ale jednocześnie też szczęśliwy, że nie wybrałeś innej dziewczyny... No bo przecież Pyzata od dawna się do ciebie kleiła...
CZYTASZ
°| Nagiąć przeznaczenie |° Dekubaku (A/B/O)
FantasiaAlfy, bety i omegi. Jeden świat, gdzie wszystko się toczy, gdzie wszystko co się wydarzy opiera się o uczucia, które kierują ludźmi... Czy chłopak, który wraz z siedemnastymi urodzinami dostał swają rangę podoła zadaniu, które go czeka? Co się zmie...