- Cześć mamo, miło cię znowu widzieć - odparłem uśmiechając się do kobiety
- Przepraszam, że nie udało mi się wcześniej wyjść z pracy. Wiem że dostałeś dziś rano wypis
- Och, nie szkodzi. Wiem jakie to ważne dla ciebie... Jednak czy możemy wejść już do domu? - zapytałem próbując dać jej do zrozumienia, że sytuacja jest na tyle poważna, by sprawy nie skomplikowały się jeszcze bardziej
- Rajuśku! Przepraszam chłopcy! - mówiąc to pchnęła drzwi wpuszczając nas do środka
Przeszedłem parę kroków. Mój pokój wcale nie był daleko od wejścia, ale dołączając wcześniejszją trasę podczas której blondyn cały czas był przeze mnie niesiony, jego ciężar dał mi się we znaki. Niby wszystkie obrażenia już się wygoiły, ale lekarz zalecił mi się oszczędzać. Jak widać nie posłuchałem i mam za swoje, ale nie mogę się martwić o siebie, skoro mam w ramionach najważniejszą osobę w moim życiu, a on cierpi. Bardzo cierpi.
I to jeszcze z mojej winy.- Czy dasz radę otworzyć drzwi Kacchan? - zapytałem chłopaka prawie pewny, że nie zdążył usnąć
- Ty to zrób - odburknął oburzony, wtykając się we mnie najbardziej jak na to pozwało zakrywające moją szyję ubranie
- Nie mogę. Trzymam coś w rękach i jeśli to upuszczę to po pierwsze się na mnie obrazi, a po drugie boję się że się rozpadnie - odpowiedziałem pół śmiechem
- Nie jestem porcelanową lalką
- Ale chyba nie chcesz aby cię zrzucić, prawda? - zapytałem już całkowicie się śmiejąc, jednak jeśli mi nie pomoże to naprawdę wyląduje na podłodze
- Nawet o tym nie myśl! - krzyknął, choć brzmiało to bardziej jak pisk
Po zakończeniu małej kłótni, - jednak Kacchan nie wylądował na posadzce - udało nam się wejść do mojego pokoju. I choć dawno już tu nie byłem w powietrzu unosił się lekki zapach moich feromonów. Jednak wiedząc o tym, że taka ilość nie wystarczy by mój chłopak mógł poczuć choć trochę ulgi aktywowałem Alfę i wypuściłem więcej swojego zapachu. Blondyn mruknął zadowolony. A kiedy kładłem go w moim łóżku niemal natychmiast zgarnął jedną z poduszek i cisnął nią we mnie. Choć powinien pewnie oddać, gdyby nie obecna sytuacja. Przekaz tej wiadomości był zgoła inny. Nie była to zaczepka do bitwy na poduszki. Z tych cholernych dodatkowych zajęć wiem, - nie wierzę że w końcu mi się coś z nich przydaje! - że tak prosi o zostawienie większej ilości zapachu, na czas kiedy mnie nie będzie w pokoju.
Spełniłem cichą prośbę. Oddając poduszkę przesiąkniętą wonią mięty z maliną uśmiechnąłem się do siebie. Ze wcześniej konwersacji z naszym nauczycielem wiem, że oboje dostajemy dodatkowe dni legalnego zwolnienia i przez najbliższy tydzień nie musimy pokazywać się w placówce, by naprostować sprawy między sobą.
Cieszę się z tego. Zapewne Katsuki również się ucieszy, że będziemy mieć czas wyłącznie dla siebie. Powinniśmy powiedzieć też jego rodzicom jak się sprawy mają, a być może dowiemy się czegoś ciekawego o jego przypadku bycia Beta i Omegą jednocześnie? Choć zapewne był już badany pod tym kątem. Mogę się założyć, że tak właśnie było a żadne badania nic nie wykazały.
Zdaję sobie sprawę, iż calutki czas przypatrywałem się śpiącemu chłopakowi. Wzdycham. Prostuję się przeciągając zastane mięśnie. Chciałem skierować się pod prysznic, ale gdy dociera do mnie głos zielonowłosej kobiety zmieniam zdanie. Jestem jej winien solidne wyjaśnienie mojego dzisiejszego zachowania.
________________________________________
- No Izuku opowiadaj jak udało ci się wyjść ze szpitala, nie miałeś jeszcze zostać? - zapytała kobieta stawiając przede mną kubek z gorącym napojem kiedy przysiadłem się do niej przy niewielkim stoliku w salonie
CZYTASZ
°| Nagiąć przeznaczenie |° Dekubaku (A/B/O)
FantasyAlfy, bety i omegi. Jeden świat, gdzie wszystko się toczy, gdzie wszystko co się wydarzy opiera się o uczucia, które kierują ludźmi... Czy chłopak, który wraz z siedemnastymi urodzinami dostał swają rangę podoła zadaniu, które go czeka? Co się zmie...