Rozdział VII : Liczne zmiany

718 57 12
                                    


Był to jeden z tych leniwych dni kiedy nic nikomu się nie chciało. Był weekend a w akademiku zostało tylko parę osób. Większość wybrała się poza teren szkoły, na zakupy, jedzenie czy przyjacielskie wypady, a może i niektórzy także na randki.

Szmaradgowooki był jednak jedną  z tych nielicznych osób, które nie miały na takie rzeczy czasu - bynajmniej na razie.  W czasie wolnym - czyli także w weekendy, uczestniczył w zajęciach dodatkowych jakie oferowała szkoła.

Tak. Placówka oferowała zajęcia wyrównawcze dla każdego kto tylko chciał - a raczej musiał. Każdy mógł w nich uczestniczyć. Wszystkie rangi miały organizowanie je tak, aby były one jak najlepiej wykorzystane i spożytkowane.

Chłopak uczestniczył oczywiście na zajęcia dla Alf.  To, że był jednym z najwyżej postawionych, od niedawna wiązało się jednoznacznie z tym, iż ilość takich zajęć w jego przypadku była znacząco zwiększona. Miało mu to ponoć pomóc. On sam jednak nie widział sensu tego, że zgodził się w nich uczestniczyć. Mógł przecież rozmawiać z opanowanym już wewnętrznym głosem i kiedy była taka potrzeba wszystkiego się dowiedzieć.

Teraz właśnie miał przerwę po czterogodzinnych zajęciach. Dalsza ich część zaczynała się dopiero późnym popołudniem. Wrócił do akademika na obiad jednakże nie był specjalnie głodny. Zje potem. Zaparzył herbaty. Wyszedł z budynku aby siąść na stopniach przed nim i zaczął myśleć. O zajęciach i o tym co poprzez nie ma osiągnąć. Tego dnia jak i za poprzednimi kilkoma razami musiał przeprowadzić jakąś mało znaczącą rozmowę z wewnętrznym sobą. Nic z niej nie wyniósł. Chciałby aby dali mu spokój już z tym. Szczerze chciał wiedzieć co innego.

Interesowała go historia. Tak. Historia jak to wszystko się zaczęło. Dawniej tylko o tym wspominano jednakże nigdy nie dawano konkretnych informacji, takich które zaspokoiłoby narastającą ciekawość nowego pokolenia. 

Wszyscy wiedzą, że społeczeństwo dzieli się na Alfy, Bety i Omegi. Tylko jak doszło do tego, że dawno temu wybito niemalże całą najsilniejszą rangę, której zadaniem było bronić tych słabszych? Obecnie nikt kogo znał tego nie wiedział. On sam także nie znalazł żadnych, wartych uwagi informacji na ten temat. Chciałby wiedzieć jaki błąd popełnili inni, by i on go nie popełnił.

Upijając łyk ziemnego już napoju rozejrzał się wokół. Jak przez mgłę widział obraz. Nie był to dobrze znany mu widok na ogród i ulicę przed akademikiem. Najpierw ukazało mu się jakby pole krwawej bitwy. Wszędzie były porozrzucane ciała - wszystkie zdawały się być martwe. Poruszony tym chłopak musiał przetrzeć oczy kilka razy. Wszystko zniknęło, by następnie ukazać inny widok. Cztery albo pięć osób pochylonych z płaczem nad czymś lub kimś. Nie widział kim byli, wszystko było niewyraźne i dość ciemne. Wyglądało to tak jakby przed chwilą ustało piekło. Potem pokazał się kolejny obraz. Dwójka ludzi trzymających się za ręce. Dwie ciemne sylwetki. Nie wiedział, kto to, jednak było wiadomo, że te osoby są szczęśliwe. Przypatrywał się temu dłuższą chwilę póki coś a raczej ktoś, nie wyrwał go z zamyślenia.

- Deku-kun! Cześć! - przywitała się szatynka idąca właśnie w jego stronę

- Oh Uraraka! Witaj - odpowiedział przyjaźnie chłopak

- Wszyscy mówią, że byłeś dzisiaj na tych zajęciach, to prawda?

- Tak. Szkoda, że nie są bardziej ciekawe

- Co to znaczy? - zapytała, ostrożnie siadając obok

- Noo... Nie wiem. Ile można gadać z ...

- Oh! Trzeba go opanować przecież! - przerwała mu wiedząc dobrze o co chodzi

- Hahaha... - roześmiał się chłopak przy okazji zarażając dobrym humorem swoją rozmówczynię. Kiedy już ochłonęli dodał - Przepraszam, ale to naprawdę śmieszne, bo moja alfa jest już opanowana...

°| Nagiąć przeznaczenie |°    Dekubaku (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz