Większość uczniów klasy 2A czekała właśnie przed drzwiami dominatorium na swojego wychowawcę. Wszyscy zgromadzeni rozglądali się niecierpliwie oczekując na nauczyciela i resztę osób z klasy. W międzyczasie uczniowie ci rozmawiali ożywieni ze sobą. Nie widzieli się przecież cały miesiąc, w takim razie to nic dziwnego. Było tyle spraw, które zdecydowanie podlegały szybkiemu obgadaniu.Tak właśnie było. Uraraka i Lida czekali zniecierpliwieni na Midoryie, który coś wyjątkowo długo się spóźniał. Zawsze był na czas, albo przynajmniej próbował. Tym razem jednak przyjaciele nie wypatrzyli zielonej czupryny. Przeszkodził im w tym Awizawa- ich wychowawca, który opiekował się nimi od początku pierwszej klasy i który bardzo polubił te iście problematyczne dzieciaki.
Przez to, że klasa była znacząco pomieszana pod względem rang, mężczyzna mógł spodziewać się po nich dosłownie wszystkiego. Nie dziwiło, go także, gdy w klasie powstawały nowe związki. To raczej było nieuniknione.
Plus popierała to szkoła. Sam był Betą, tylko że on był dorosłym. Do jego obowiązków należało to by te problematyczne dzieciaki były bezpieczne.Czarnowłosy rozejrzał się znudzonym spojrzeniem dookoła. Większość klasy stała i oczekiwała, że coś powie. No tak miał ich przecież w końcu wpuścić do mieszkania, gdzie będzie się z nimi użerać do następnej dłuższej przerwy od nauki.
- Dobra..- odezwał się swoim zaspanym głosem, a momentalnie zrobiło się cicho, ziewnął i kontynuował wypowiedź- Wiecie że zaczynacie 2 semestr, racja? Przegotujcie się na większą ilość egzaminów i takie tam... A teraz możecie już wejść- powiedział odsłaniając drzwi wejściowe.
___________________________________________
Chłopak biegł tak szybko na ile mógł sobie pozwolić. Przez opóźnienie pociągu sam był spóźniony. A wiedział, żeby jechać tym wcześniejszym kursem z rana. Ale oczywiście nie. Musiał zapomnieć tych pieprzonych tabletek przeciwbólowych, które niejednokrotnie pomagały mu na zawroty głowy i teraz przez zatrzymanie się w aptece, stracił jeszcze więcej cennego czasu. Wprawdzie od urodzin minęło już sporo i ataki praktycznie ustały, jednak kiedy na przykład przesadził z treningiem wszystko wracało. Przyzwyczaił się do tego. Nie był zły, bo wiedział, że to minie. Nie wiadomo po jakim czasie, liczył jednak szczerze na to, że w miarę możliwości jak najwcześniej.
Przestępował z nogi na nogę idąc coraz to szybciej, ciągnąc za sobą swoją walizkę. Nie krył ekscytacji faktem, że w końcu zobaczy się z osobami za którymi zdarzył zatęsknić przez te parę tygodni.
Kiedy przeszedł przez bramę szkoły wypatrywał przyjaciół. Nie zobaczył ich jednak. To upewniło go w tym, że się spóźnił i to bardzo.
Z hukiem wpadł do budynku - ktoś by mógł śmiało powiedzieć, że w tej krótkiej chwili zachował się niczym Bakugo - i odrazu skierował się w stronę pokoju wychowawcy po klucze.
- Dzień dobry - powiedział, gdy mężczyzna otworzył mu drzwi posyłając w jego kierunku kpiący uśmiech. To teraz chłopak będzie miał przerąbane od początku.
- Taa... Midoryia przyszedłeś po klucze tak? - zapytał choć doskonale znał odpowiedź.
- Tak proszę pana - odpowiedział
Mężczyzna na chwilę zniknął za drzwiami poczym pokazał się znowu podając mu metalowy przedmiot.
Chłopak czym prędzej czmychnął do swojego pokoju. Zdecydowanie nie był optymistycznie nastawiony na spotkanie Uraraki, która rozpłynęła by się gdyby zobaczyła jak strasznie jest teraz niska w porównaniu do niego. Uśmiechnął się na samo wspomnienie oburzonej twarzy brunetki. Zapewnie to będzie śmiesznie wyglądać, ale to okaże się dopiero jutro.
Teraz musiał się rozpakować. A później chciał się zmyć i pobiegać. Taki miał plan na dzisiejszy dzień.
CZYTASZ
°| Nagiąć przeznaczenie |° Dekubaku (A/B/O)
FantasíaAlfy, bety i omegi. Jeden świat, gdzie wszystko się toczy, gdzie wszystko co się wydarzy opiera się o uczucia, które kierują ludźmi... Czy chłopak, który wraz z siedemnastymi urodzinami dostał swają rangę podoła zadaniu, które go czeka? Co się zmie...