Karl, Quackity oraz Sapnap, szli w stroje samochodu. Zostało im pięć godzin do lotu, musieli ruszać już na lotnisko. Cała trójka zaczęła się ze sobą dobrze dogadywać, Alex nie był taki marudny przy nich, wręcz przeciwnie. Nie spodziewali się zobaczyć ze ich pojazd ma wszystkie drzwi otwarte, na miejscu pasażera śpi George, a Dream opiera się o maskę.„Co tu się stało?" — Zapytał Karl. Szyby w samochodzie nadal były lekko zaparowane, a blond włosy powoli robiły się suche.
„Było duszno w aucie, przewietrzyliśmy trochę" — Odpowiedział pewny siebie Dream. Mimo że kłamał jego wersja brzmiała realnie, nie wzbudziła podejrzeń chłopaków.
„Wyglądacie jakbyście przebiegli maraton, a pachniecie jeszcze gorzej" — Wyrwał się Quackity, patrząc na śpiącego przyjaciela. — „Czekaj, czy wy..." — Niestety, Alex był bystry, zdołał połączyć wszystkie kropki.
„Czy my, co?" — Zapytał blondyn, doskonale wiedząc co ma na myśli, ale sądził że jeszcze z tego wyjdzie.
„Dobrałeś się do George'a!" — Krzyknął, powijając rękawy swojej bluzy. — „Zabije cię, przysięgam że cię zabije"
„Alex uspokój się, nic się przecież nie stało" — Uspokoił go Sapnap, który zatrzymał go przed podejściem do Dream'a.
„Jak się nic nie stało!? George sam nie wie czego chce, wykorzystał go ten dupek!"
„On ma swój rozum, zresztą nie zrobiłem nic, na co George nie miał ochoty" — Dream mówił prawdę, to brunet najbardziej chciał ich bliskości.
Quackity się lekko uspokoił, ale nie miał zamiaru patrzeć Dream'owi w oczy. Cały czas myślał, ze wykorzystał jego przyjaciela, że zrobił coś wbrew jego woli.
„Musimy już jechać" — Powiedział Dream. Usiadł za kierownicą, a reszta wsiadła na tylne siedzenia.
„Błagam, powiedz że nie zrobiliście tego na tylnych siedzeniach. — Powiedział Sapnap, który usiadł na samym środku.
Nie dostał odpowiedzi, ale mały uśmiech Dream'a, i jego milczenie, mówiło samo za siebie. Kiedy pojazd ruszył, George się przebudził. Mocno zakrywał swoją szyje, która roiła się od malinek, i innych śladów. Czuł się jak po dużej imprezie, jakby przeżywał kac życia. Jego powieki były ciężkie, a głowa bolała go tak bardzo, jakby miała eksplodować. Do tego czuł się brudny, i obleśny. Ale nie żałował tego co zrobił, Dream działa na niego jak najmocniejszy narkotyk.
George rozglądnął się wokół siebie, zdał sobie sprawę że są w drodze. Pierwszego zauważył rzecz jasna Dream'a, jego serce zabiło szybciej na wspomnienie ich działań z przed jakiegoś czasu. Później zauważył jego jakże niezawodnego i najlepszego przyjaciela, Quackity'ego. Siedział z rękoma skrzyżowanymi na swojej klatce piersiowej, jakby był obrażony. To wszystko wydawało się dziwne, cisza była okropnie niezręczna, a Dream nawet nie spojrzał ma bruneta.
„Quacki-„ — Zaczął George, ale Alex mu przerwał.
„Zaszło coś, czy nie? Zrobił ci coś George?"
Brunet nie wiedział co powiedzieć, nie też wiedział ile wie jego przyjaciel, i czy Dream się wygadał. Popatrzył na blondyna, na jego twarzy widniała obojętność, dokładnie ta której się obawiał.
„Możemy porozmawiać o tym jak będziemy sami?" — Zapytał skrępowany George. Nie chciał rozmawiać o tym przy wszystkich, a blondyn zachowywał się jakby nic to dla niego nie znaczyło.
„My też chcemy wiedzieć!" — Krzyknął Sapnap, który odrazu został uderzony w tył głowy przez Karl'a.
„Tak zaszło, koniec tematu" — Wypowiedział się Dream. Brunet zrobił wielkie oczy, czuł się jeszcze bardziej obrzydliwy. Doszło do niego że został potraktowany jak jego kolejna zabawka, kiedy dla niego znaczyło to naprawdę dużo.
CZYTASZ
Dream Industry ~DNF~
RomancePlanowania na ten skok trwały tak długo, zdecydowanie za długo. Dream musiał mieć pewność ze wszystko jest dopięte na ostatni guzik. To nie tak ze zależało mu na zniszczeniu tej imprezy, zależało mu na szacunku. Szacunku i respekcie. ----- Druga...