[TW: Brutalne sceny, krew]Czas płynął tego dnia szybciej niż zwykle, szybciej niż całe trzy miesiące, które George wspominał jak piekło. W jego sercu znów odpaliła się garstka nadziei, znów przypomniał sobie czego chce, a raczej kogo chce.
Dzień był jak każdy inny, z reguły mało kto widział George'a. Zazwyczaj spędzał dni w pokoju, dokładnie tak samo jak w tym dniu. Każdy myślał że płacze lub robi inne podobne rzeczy z tym związane. Było w tym ziarenko prawdy, bo płakał, ale również śledził wszystkie poczynania swojego ojca. Rozwinął się do takiego stopnia z informacjami, że wiedział praktycznie gdzie jest w danej godzinie, co jadł na obiad oraz o której położył się spać. Jednak nigdy przez ten czas nie widział nic o Dream'ie, mimo to Davidson był jedynym źródłem informacji. Dlatego George miał w planach kierować się prosto do niego, uderzyć z zaskoczenia.
Dobijała prawie druga nad ranem, idealny moment na wyjście niezauważony. George wyszedł z pokoju, najciszej jak się da. Na plecach wisiał jego plecak, a sam był ubrany w luźne i wygodne dresy. Przemknął się do przed pokoju, w którym znajdowały się jego buty, i delikatnie zaczął zakładać je na swoje stopy. Plan był dobry, ale zapomniał z kim aktualnie mieszka. Pokój rozświecił się jasnym światłem, które podrażniło jego i tak już zmęczone oczy.
„Chyba nie myślisz że uda ci się uciec" — Rozebrzmiał się znajomy głos. George powoli odwrócił się, aby spojrzeć na osobę.
„To nie ucieczka, po prostu chciałem ominąć niezręczną falę pytań" — Odpowiedział brunet, patrząc na całą trójkę przyjaciół. — „Nie powinniście teraz spać?" — Zapytał.
„To samo możemy zapytać ciebie" — Odpowiedział Karl. — „Dokąd się wybierasz George" — Zapytał delikatnym tonem głosu.
„Spędziłem dwa miesiące na studiowaniu całego życia mojego ojca, nie dowiedziałem się przez to nic ważnego. Dlatego muszę zapytać sam. Gdzie do cholery jest Dream?" — Odpowiedział, przeczesując lekko swoje włosy.
„Więc czym i gdzie jedziemy?" — Odezwał się Quackity, zaraz po tym ubierając swoje buty.
„Pojedziemy moim autem, jest najwygodniejsze" — Wtrącił się Sapnap, układając wygodnie własny plecak.
„Wezmę coś do jedzenia na drogę" — Karl ruszył w stronę kuchni.
George stał jak kamień, starając się zrozumieć co się właśnie dzieje. Jego usta otwierały się, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz znów się zamykały. Nie miał pojęcia o co tu chodzi, oraz jak się zachować.
„Gotowi?" — Zadał pytanie Sapnap do wszystkich.
„Nie rozumiem" — George popatrzył się na Nick'a, który nie chował swojego małego uśmiechu.
„Idziemy z tobą. Jeśli rzeczywiście Dream żyje, odzyskamy go, nawet jeśli będę musiał zabić tego skurw-„ — Przerwał wypowiedz Sapnap'a Karl, mówiąc głośne „woah". — „Przepraszam, wiem że to twój ojciec"
„Dziękuje" — Odpowiedział szybko George, nie zwracając uwagi na żadne słowa zaraz po „Idziemy z tobą".
„No to ruchy, Dream czeka!" — Krzyknął Quackity, wychodząc z mieszkania.
George starał się ukrywać swój uśmiech, jednak pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę coś sprawiło mu radość. Gdyby ktoś w tym momencie poprosił go, aby opisał co czuje, nie byłby w stanie. Nigdy nie był tak bardzo zdeterminowany jak teraz. Minęło zbyt dużo czasu, w niewiedzy, ale za to w bólu. Do tego jedyne bliskie mu osoby, w końcu stoją po jego stronie i chcą pomóc w odnalezieniu Dream'a.
CZYTASZ
Dream Industry ~DNF~
RomancePlanowania na ten skok trwały tak długo, zdecydowanie za długo. Dream musiał mieć pewność ze wszystko jest dopięte na ostatni guzik. To nie tak ze zależało mu na zniszczeniu tej imprezy, zależało mu na szacunku. Szacunku i respekcie. ----- Druga...