Patrzałam z zazdrością jak Vito obejmował czule Sofię, jak zaglądał jej w oczy, całował w dłoń, tak jak rok temu całował mnie. Jeszcze w zeszłe lato miałam na palcu pierścionek jego babci, który teraz z dumą nosiła jego nowa narzeczona. Jego nowa, ta jedyna. Byłam ciekawa czy powtarzał jej to wszystko, co latami szeptał mi do ucha, te wszystkie rzeczy, które nie pozwalały mi o nim tak po prostu zapomnieć. To ja miałam być na jej miejscu, to my mieliśmy brać w tym roku ślub w Pienzie.
- Sofia wymyśliła serię atrakcji dla gości, będą gry i zabawy, a gwoździem programu będzie - Vito tu urwał i pocałował dziewczynę w skroń - nasz taniec.
- Myślałam, że nienawidzisz tańczyć - powiedziałam, a przed oczami przeleciały mi wszystkie zabawy od podstawówki, gdzie Vito namiętnie pilnował swojego siedzenia przy stole.
- Powiedział, że dla mnie zatańczy - odezwała się Sofia radośnie.
- Wiesz, jest tancerką.
- Erotyczną? - wypaliłam z uśmiechem, a przy stole zapanowała niezręczna cisza. Nawet Damiano, który przez całą rozmowę obojętnie słuchał dyskusji, spojrzał na mnie unosząc w górę ciemne, grube brwi. - Żartowałam! Tylko żartowałam...- odchrząknęłam, wstałam i ściągnęłam ze stołu paczkę papierosów, którą zostawił Damiano. - Pójdę zapalić.
- Od kiedy palisz? - warknął Vito. Nigdy nie lubił moich cierpkich żartów, poza tym wiedział kiedy byłam po prostu złośliwa. Zignorowałam go i prędko opuściłam ogródek, chowając się za budynek restauracji.Oparłam się ciałem o ścianę i ukryłam na moment twarz w dłoniach, walcząc z falą złości i płaczu. Nie było nic gorszego niż oglądanie ukochanego przy innej kobiecie.
- Vic? - usłyszałam Damiano, który oparł się o ścianę tuż obok mnie. Wyjął mi z dłoni paczkę i odpalił jednego papierosa. Zapach dymu rozszedł się w powietrzu momentalnie. Poczęstował mnie, ale tylko pokręciłam głową. - Możemy się wykręcić, dobrze udaję zatrucie pokarmowe - zaproponował żartobliwie, ale to zignorowałam.
- Byłam głupia, że tu przyjechałam - westchnęłam ciężko, żeby odsunąć napływ cisnących się do oczu łez. - Rok temu planowaliśmy ślub, a teraz jestem tu, gotowa zrobić wszystko żeby do mnie wrócił...- Widziałam jak Damiano uniósł lekko brwi w zdziwieniu, o mało nie ksztusząc się dymem.
- Przyjechałaś tu po niego? - zagaił, ale odpowiedziałam tylko wzruszeniem ramion. Wzięłam mu z dłoni papierosa, chociaż nie paliłam i zaciągnęłam się głęboko. - Czemu się rozeszliście? Byliście nie do zatrzymania.
- Nie wiem. Chciał przerwy. Wyjechał z Rzymu do Pienzy i po prostu pewnego dnia powiedział, że musi przemyśleć kilka spraw, sam - wyznałam. Nie każdemu bym to powiedziała, ale dawniej z Damiano byliśmy całkiem zgranym zespołem.
- Niech zgadnę, nie wrócił - pokiwałam głową zatapiając się w przykrych wspomnieniach zeszłych wakacji, kiedy to Vito dzwoniąc na messengerze oświadczył mi, że nie jest gotowy na małżeństwo i, że lepiej abym zwróciła mu pierścionek. Nigdy nie byłam tak złamana, jak wtedy. Bez żadnej flagi, bez sygnału, odszedł zostawiając mnie z pustką, której nie mogłam niczym wypełnić.
- Jestem kretynką- wydusiłam z siebie, a Damiano objął mnie ramieniem, przyciągnął do siebie i odebrał mi papierosa. Wtuliłam się w niego, czując znajomy, przyjemny zapach.
- Trochę - przyznał z uśmiechem - ale pamiętasz jaki byłem zdesperowany kiedy Giorgia mnie rzuciła? - parsknęłam śmiechem pod nosem. Oczywiście, że pamiętałam. Kto by nie pamiętał? Był w niej tak zakochany, że gdy tylko oznajmiła mu, że to koniec śpiewał jej piosenki miłosne pod oknem. Dzień w dzień, aż jej nowy chłopak go nie pogonił. Potem jeszcze długo wypłakiwał się nam w rękaw, jęcząc że umrze jako kawaler z kotami.
- Ulżyło mi, jednak nie jest ze mną tak źle. W końcu ani razu nie płakałam mu pod drzwiami - rzuciłam zaczepnie, a on puścił mi pobłażliwe spojrzenie.
- Przyjechałaś na jego ślub, żeby go odbić, Victoria, ja byłem zdesperowany, ale ty to już kolejny poziom! - Nie mogłam się z nim nie zgodzić. Uśmiechnęłam się smutno.
- No, i wydałam ostatnie pieniądze na sukienkę, żeby pożałował wyboru, ale dzisiaj jak zobaczyłam jej figurę, myślę, że nawet gdybym przyszła nago, to by go nie ruszyło sumienie - Damiano roześmiał się wesoło, cieszyłam się, że choć jednemu z nas dopisywał humor. Zgasił papierosa o bruk i wyprostował się.
- Wiesz co? Chodźmy się najebać. Gdzieś obok wschodniego muru jest fajny pub.
- Okej, tylko jak możesz przynieś mi torebkę - poprosiłam go, a gdy zadowolony z obrotu spraw prawie zniknął za zakrętem, dodałam - może wspomnij coś o tym, że nie możemy się oprzeć i idziemy do hotelu czy coś ...? - skwitował to tylko rozbawionym wyrazem twarzy.
*Siedzieliśmy w pubie o nazwie Follia toscana* i piliśmy tequilę. Smak soli i limonki rozchodził mi się w ustach, a humor z chwili na chwilę stawał się coraz to lepszy.
- Pamiętam to - przyznałam z uśmiechem, gdy wspominaliśmy liceum. Nawet nie wiedziałam, że tak się stęskniłam za starym przyjacielem, za tym co zostawiłam za sobą gdy wyjechałam do Rzymu. - Wiesz co? Walić to.
- Co? - uśmiechnął się dopijając swój kieliszek, który zagryzł kawałkiem limonki.
- No Vito. Walić go i ten jego ślub. Tę głupią pindę też , dla której nagle nauczył się tańczyć i zaczął nosić dopasowane skarpetki.
- W końcu mówisz do rzeczy.
- Walić też Giorgię, która miała z ciebie niezłą polewkę jak jej wyłeś przed oknem, wypijmy za nas Damiano, za to, jacy jesteśmy zajebiści i nie potrzebujemy nikogo! - uniosłam świeże kieliszki w ręce. Wziął szkło w dłoń i lekko ściągnął brwi.
- Jakoś nie przypominam sobie, żeby Giorgia się ze mnie śmiała...
- Damiano, śpiewałeś jej pod oknem piosenki z Dirty dancing- milcząc wypiliśmy kolejkę, a w tle leciał sławny kawałek Elvisa Presleya I can' help I'm falling in love with you.
- Ja pierdolę - westchnął ciężko. - Myślałem wtedy, że to romantyczne. - pokręciłam głową z kpiącym uśmiechem, czułam już, że alkohol szumiał mi w żyłach sprawiając, że na chwilę mogłam znieczulić się na rzeczywistość.
- Mam ochotę na seks - wyznałam bez skrępowania patrząc na niego. Uniósł na mnie ciemne oczy, chwilę się obserwowaliśmy. Damiano kończył gryźć limonkę, a barman przecierający pokale przy barze, rzucił nam zaciekawione spojrzenie.
- Ze mną? - spytał zaskoczony.
- Tak, czemu nie? - nie wiem, co wtedy miałam w głowie, ale złapałam go za policzki i przyciągnęłam do siebie.
Jego usta były słono- kwaśne, a zapach tequili wirował w powietrzu. Odwzajemnił pocałunek bardzo szybko z pasją, przyciągnął mnie do siebie, wtapiając palce w moje włosy. Alkohol szumiał mi w głowie, a język Damiano tańczący mi w rozchylonych ustach doskonale sprawił, że odpłynęłam zapominając o Vito. Tego właśnie chciałam, zapomnienia. Pierwszy raz od ponad roku nie wracałam myślami do byłego. Wstałam, a chłopak wyciągnął dwadzieścia euro z kieszeni i rzucił je na stół. Chwiejnym krokiem podążyłam w stronę wyjścia, ciągnąc go za sobą. Wcale się nie opierał.
Pensjonat nie znajdował się daleko, tu w Pienzie wszystko było blisko, szczególnie w centrum. Wpadliśmy do recepcji obłapiając się zachłannie. Drzwi trzasnęły o ścianę z hukiem, a zlękniona pani Coletti wstała zza recepcji. Nie obchodziło mnie teraz, co do nas mówiła i co powie jutro. Wspinając się po schodach na górę ściągnęłam z Damiano marynarkę, a on przycisnął mnie w odwecie do ściany. Obrazek z widokiem na Pizę spadł i sturlał się z hukiem ze schodów.
- Jezus Maria! - słyszałam z dołu panią Coletti. Szarpnęłam Damiano za kołnierz koszuli i przycisnęłam swoje wargi do jego gorących, rozpalonych ust. Czułam jego dłonie błądzące mi po ciele, wkradające się pod koszulkę i w spodnie. - Na Miłość Boską, idźcie że do pokoju! - oderwałam się od niego i drżącymi dłońmi wyszukałam w torebce klucza do pokoju, podczas gdy Damiano wcale mi tego nie ułatwiał. Obcałowywał mi szyję i obojczyki, a dłońmi nurkował pod koszulką, zaciskając palce na piersiach. Nie zdążyłam otworzyć drzwi, a przycisnął mnie do nich. Czułam jego gorący oddech na skórze, gdy zacisnął palce na moich pośladkach i podciągnął mnie w górę, tak, że byłam teraz na równi z nim. Oplotłam nogi wokół jego bioder i wyrwałam się z pocałunku niechętnie.
- Nie możemy tu, są kamery - wysapałam.
Opadliśmy na łóżko. Damiano niecierpliwie ściągnął ze mnie koszulkę, a potem kolejno spodnie i majtki. Bezwstydnie, bez rozpinania ściągnęłam mu koszulę przez głowę, a on w tym czasie pospiesznie pozbywał się dołu. Położył się na mnie, czułam na swoim ciele jego rozpaloną pożądaniem skórę. Dotykał mnie zapamietale i czule, tak jak dawno nikt tego nie robił. Roztapiałam się pod jego dłońmi, pragnąc więcej. Zamknęłam oczy kiedy rozchylił mi uda, i pozwoliłam mu na to aby sprawił nam przyjemność. Jęknełam cicho gdy zaczął poruszać rytmicznie bidorami, przyciskałam go do siebie co raz mocniej i mocniej, a alkohol we krwi sprawił, że odpływałam. Pod zamkniętymi powiekami, namiętnie wyobrażałam sobie Vito.__________
* Toskańskie szaleństwo.
CZYTASZ
Narzeczony na tydzień - Victoria X Damiano Måneskin
أدب الهواة🐧Victoria jest wciąż zakochana w byłym narzeczonym, chcę go odzyskać, ale dostaje wiadomość o tym, że chłopak się żeni. Zdeterminowana, jedzie do Pienzy, aby zawalczyć o uczucie, ale na jej drodze staje dawny przyjaciel Damiano David. 🐧Erotyczne s...