53/SUMY/Barty Crouch Junior

441 34 32
                                    

Barty:

Wraz z początkiem czerwca przyszedł czas na egzaminy. Uczyłem się znów sporo, bo miałem coś do udowodnienia ojcu. Moim celem było zdać wszystko jak najlepiej. Evan rozumiał to do pewnego stopnia, ale gdy twierdził, że upłynęło już zbyt dużo czasu z nauką, po prostu robił wszystko, żeby zwrócić na siebie moją uwagę. 

Czasami ulegałem, czasami mnie to denerwowało i wtedy trochę się kłóciliśmy, ale ostatecznie zawsze konflikt jakoś przemijał. Gdy było dobrze między nami, spędzaliśmy piękne chwile. Cieszyłem się z każdego wspólnego wieczoru i przy nim czułem, że naprawdę żyję. 

Wiedziałem, że to za nim zawsze pójdę, nie ważne, co będzie się działo, to on będzie dla mnie najważniejszy. Marzyłem o tym, by skończyć Hogwart, odciąć się od ojca na zawsze i spędzić resztę życia z Evanem. Byłem oczywiście świadomy tego, że obydwaj na pewno będziemy służyć Czarnemu Panu, bo plan ten stawał się coraz bardziej realny. 

Mieliśmy tuż po roku szkolnym przyjąć mroczne znaki. Lucjusz Malfoy nam o tym opowiadał i wszystko zapowiadało się świetnie. Jedynie Regulus wyglądał ostatnio na przygaszonego. Zastanawiałem się czasami, czy wszystko u niego w porządku. Rzadziej z nami rozmawiał ostatnimi czasy. Nawet Evan to zauważył. 

Ustaliliśmy, że przy najbliższej okazji zorientujemy się, czy wszystko gra. Wiedziałem, że Black niezbyt chętnie opowie Evanowi o swoich problemach, więc zasugerowałem, że to ja zapytam. Sprzyjająca temu sytuacja nadarzyła się na dzień przed egzaminami. Evan specjalnie zostawił nas samych w dormitorium. Odczekałem chwilę, by nie sprawiać wrażenia, że to była planowana akcja i po chwili po prostu go zagadałem.

- Słuchaj, wszystko w porządku u ciebie? Nie wyglądasz ostatnio najlepiej...

- To nic takiego. - Odpowiedział krótko. - Boję się egzaminów, to wszystko.

- Jesteś pewien? - Usiadłem sobie naprzeciwko niego. - A z Potterem wszystko okej?

- Raczej tak. - Wzruszył ramionami i zerknął na mnie. - Nie martw się. Nic złego się nie dzieje.

- Na pewno? A może chodzi o sprawę tego, co ma się wydarzyć po szkole? Powiedziałeś komuś coś? 

- Nie, ja nie. - Pokręcił głową. - To też mnie trochę przeraża. Ale wszyscy w tym jesteśmy, nic na to się nie poradzi...

- No, fakt. - Westchnąłem, po czym wpadła mi do głowy pewna inna sprawa, która też mnie ciekawiła. - Evan mówił, że podobno Meadowes coś kombinuje, słyszałeś?

- Słyszałem. - Kiwnął głową. - Snape ją obserwował.

- I chyba zbyt wiele się nie dowiedział. A James nic ci nie mówił przypadkiem? Nadal nic nie wie? 

- Barty, do cholery, daj mi w końcu spokój! - Podniósł głos i odłożył książkę na półkę. - Dłużej tego nie wytrzymam... 

- Spokojnie, spokojnie... - Uniosłem dłonie w geście wycofania się z tego tematu.

- Nie ufacie mi, bo wiecie, że tak naprawdę nie chcę się przyłączyć, prawda? Dlatego zadajesz mi pytania?! 

- To nie tak...

- A niby jak?! Właśnie tak jest! Nie ufacie mi! Mam wam udowodnić, że popełniacie błąd?! To, że nie mam chęci, nie znaczy, że tego nie zrobię. Bo zrobię to. Nie mam wyjścia.

- Regulus, uspokój się. Nikt cię o nic nie oskarża, po prostu się o ciebie martwimy...

- Bzdury... - Wstał i spojrzał na mnie. - Wychodzę. Wiedziałem, że prędzej czy później tak będzie...

Huncwoci kontra Malfoy [WOLFSTAR/JEGULUS/... +]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz