43/W co wierzyć?/James Potter

706 39 101
                                    

James:

Nie powinno być to dla mnie żadnym zaskoczeniem, że Regulus miał zamiar zostać śmierciożercą. Sam ignorowałem te wszystkie znaki, które o tym świadczyły, bo nie chciałem wierzyć, że taka opcja jest w ogóle możliwa. Byłem wściekły na samego siebie, że tak wyszło, że nigdy nie poruszyłem z nim tego tematu, chociaż powinienem to zrobić na samym początku. Kochałem go i nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie byłem gotowy by uwierzyć w jego wyjaśnienia, choć tak bardzo chciałbym, aby rzeczywiście były prawdą. 

Póki dormitorium było puste, leżałem na swoim łóżku, próbując to jakoś sobie ułożyć w głowie. Zacząłem oczywiście go usprawiedliwiać. Przecież dobrze wiem, co dzieje się w jego rodzinie. Może się bać sprzeciwić, nie jest przecież tak odważny jak Syriusz. W ogóle, jest taki delikatny, skryty, ale tyle rzeczy mi o sobie powiedział... 

Mój Reggie śmierciożercą... Nie mieściło mi się to w głowie, brzmiało po prostu niedorzecznie...

Ale dlaczego sam mi o tym nie powiedział, jeśli rzeczywiście musiał udawać? Przecież bym to zrozumiał, nic by się nie stało... Nie byłbym zły...

- James! - Do pokoju wparował Syriusz. - James, w porządku? - Zapytał.

- Nie... - Wymamrotałem.

- Porozmawiasz z nami? - Zerknął na Remusa i Marlene, którzy zajrzeli do pokoju.

- Tylko z tobą. Nie chcę z nikim innym rozmawiać teraz...

Syriusz powoli zamknął drzwi i podszedł do mnie. Usiadł obok i westchnął głośno, kręcąc głową. 

- Nie wyglądasz dobrze... Co dalej powiedział Reg? Rzeczywiście zamierza się przyłączyć do śmierciożerców?

- Niby twierdzi, że wcale nie. Że stwarza pozory tylko... Ale ja nie wiem... Nie wiem czy to prawda. Powiedziałby mi chyba, gdyby musiał udawać, prawda? Wiedziałbym o tym wcześniej, co nie?

- Mógł nie wiedzieć, jak ci o tym powiedzieć. Reg rzadko kiedy się w ogóle na kogoś otwiera, to dla niego pewnie nowość, że może komuś zaufać. - Powiedział Syriusz. - Ja osobiście nie wierzę w to, że chciałby sam z siebie zostać mordercą. No przecież wystarczy na niego spojrzeć, nie skrzywdziłby muchy, jest zbyt wrażliwy. 

- Może... Może i masz rację... Ale czemu po prostu nie powiedział?...

- A pytałeś go? Poruszaliście ten temat? - Zapytał. Pokręciłem głową. - No to widzisz. W ogóle, strasznie impulsywnie zareagowałeś na to, James... Jakbyś nie wiedział, że to logiczne, że przed kolegami i rodziną będzie udawał. Inaczej by nie przetrwał ani w domu, ani w szkole.

- No tak... W sumie tak. - Westchnąłem. - Porozmawiam z nim o tym, gdy ochłonę. Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć i przetworzyć jakoś. Będziemy mieć szlaban u Malfoya i tak, więc będzie okazja.

- Ja też z nim porozmawiam. Dowiem się, jak jest naprawdę. - Obiecał Łapa. - Nie martw się, Rogaczu. Wszystko będzie dobrze. 

***

Dzień po imprezie spędziłem w swoim pokoju, zastanawiając się dokładnie nad tym, jak powinna potoczyć się rozmowa z Regulusem. Próbowałem się jakoś rozproszyć od tych myśli, więc odpakowywałem urodzinowe prezenty. Na końcu akurat trafiłem na ten od niego. Była to delikatna, srebrna bransoletka, bardzo elegancka. Ubrałem ją delikatnie na nadgarstek i westchnąłem, przyglądając się jej. Była śliczna. 

Złość powoli mi przechodziła i teraz chciałem jedynie wszystko wyjaśnić i mieć jasność sytuacji. Postanowiłem, że mu zaufam i jeśli znów będzie próbował mi wyjaśnić całą sytuację, wysłucham tego, co ma do powiedzenia i cokolwiek by to nie było, zrobię wszystko, aby go nie stracić. W tej chwili znaczył dla mnie zbyt wiele.

Huncwoci kontra Malfoy [WOLFSTAR/JEGULUS/... +]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz