23/ Sylwester / Regulus Black

949 57 111
                                    

Regulus:

Początkowo myślałem, że Rosier ściemniał, gdy mówił o tej całej imprezie w pokoju życzeń. Wszystko jednak okazało się prawdą. Coraz to słyszałem, jak ktoś coś w związku z tym planuje, wiele osób było podekscytowanych, a ja sam nie miałem za bardzo ochoty tam iść.

- Nie ma, że nie idziesz. I ty i Barty idziecie i nie ma innej opcji. - Mówił stanowczo Evan. - Jesteście moimi przyjaciółmi, gdyby Lastrange tu był, może bym wam odpuścił, ale przykro mi, nie ma go, więc zakładaj to i bez marudzenia! - Rzucił we mnie koszulką i pochylił się znowu nad swoimi rzeczami. Wraz z Crouchem spojrzeliśmy po sobie i głośno westchnęliśmy. Nie było już odwrotu. 

Wiedziałem, że James też wybiera się na tą imprezę, trochę mnie to pocieszało, chociaż z drugiej strony, przecież będzie spędzał czas z moim bratem, a nie ze mną. Nadal nikt nie wiedział o tym, co jest między nami i wolałem, żeby tak zostało.

Wszyscy trzej się wystroiliśmy, a Evan uparł się, żeby spróbować pomalować oczy Barty'emu eyelinerem. Przyglądałem się, jak próbuje to zrobić, kłócąc się oczywiście z nim, że na pewno będzie wyglądało to super. W końcu usiadł okrakiem na jego kolanach i postawił na swoim. 

- Będę wyglądać głupio. - Odezwał się Crouch, gdy Rosier pomalował już jego jedno oko i zaczynał drugie.

- No co ty, słonko, będziesz wyglądał jak gwiazda. Zobacz na mnie, ja wyglądam świetnie. - Uśmiechnął się do niego.

- Dlaczego ja ci na to pozwalam... - Barty westchnął głośno. - Tylko nie za dużo...

- Właśnie, bo będzie wyglądał jak sowa. - Powiedziałem, szczerząc się w ich stronę. Rosier rzucił na mnie okiem.

- Ty jesteś następny, nie ciesz się tak.

- O nie, ja ci na to nie pozwolę, nigdy w życiu! - Zaprotestowałem.

- Jak wszyscy, to wszyscy, Black. Zobaczysz, Potterowi się spodoba. - Stwierdził Evan i wstał powoli z kolan Barty'ego. Przyjrzał mu się i pokiwał głową. - Zajebiście.

- Och, rzeczywiście, fajnie wyszło. - Zauważyłem, gdy też popatrzyłem na niego. Barty obejrzał swoje oczy w lusterku, a w tym czasie Rosier podszedł do mnie.

- No to jak? Chcesz kogoś dzisiaj zaskoczyć? - Zapytał. Spojrzałem na eyeliner, a potem na niego. W sumie, James na pewno by to zauważył, może by mu się spodobało... Może warto?...

- No dobra, niech będzie. Ale tylko troszeczkę.

- Dobry chłopiec. Przymknij oczy i odchyl trochę głowę. - Nakazał, więc tak też zrobiłem. Poczułem na powiekach, jak delikatnie nakłada ten eyeliner i zastanawiałem się, czy nie robię z siebie właśnie kretyna. - To twoje włosy tak pachną jaśminem?

- Owszem. Mam jaśminowy szampon. A co?

- Nic, po prostu się zastanawiałem. Kojarzę ten zapach tylko z łazienki. Myślałem, że to jakiś odświeżacz z kibla czy coś.

- No wiesz co... To mój szampon, uwielbiam ten zapach. - Odpowiedziałem. 

- Jest niezły. - Evan skończył nakładać eyeliner i przyjrzał mi się z uśmiechem. - Pięknie wyszło.

Sięgnąłem po lusterko i obejrzałem się w nim. Rzeczywiście, wyglądało to całkiem ładnie. Impreza miała się zacząć lada chwila, więc wszyscy trzej zebraliśmy się do wyjścia. Przemknęliśmy się korytarzami, uważając po drodze, żeby nikogo nie spotkać. Lucjusz Malfoy grasował na piątym piętrze, więc użyliśmy jednego ze skrótów, który pokazał mi kiedyś James i tak dotarliśmy na miejsce - do pokoju życzeń na siódmym piętrze.

Huncwoci kontra Malfoy [WOLFSTAR/JEGULUS/... +]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz