31/l'amour/Barty Crouch Junior

820 51 161
                                    

Barty:

Odkąd sprawa z Evanem w końcu się ukrystalizowała, znów zapanował spokój i czułem się nieco lepiej. Łatwiej skupiałem się na nauce, bo byłem spokojny o to, że nie będzie próbował mnie denerwować. Organizer, który dostałem od rodziców na święta okazał się świetną rzeczą, bo zapisywałem sobie wszystko, co miałem w danym dniu do zrobienia. Planowałem więc naukę na każdy dzień i sukcesywnie trzymałem się swoich planów.

Starałem się oczywiście znajdywać czas dla przyjaciół, choć było to trochę skomplikowane, ze względu na surowe wymagania mojego ojca i nadchodzące SUM-y. Nie chciałem się mu narażać, bo kto wie, co by mi zrobił, gdybym się nagle przestał dobrze uczyć.

Evan był najbardziej niezadowolony z mojego podejścia i widziałem, że za każdym razem, jak widział mój organizer, piorunował go spojrzeniem, jakby ten niewinny notatnik był odpowiedzialny za to, że nie mam na nic czasu.

W poniedziałkowy wieczór zaplanowałem naukę na eliksiry, które mieliśmy mieć wtorkowego poranka. Zasiadłem na łóżku z książkami i czytałem po trochu z każdej książki o tym samym wywarze. Pokój był pusty gdy zaczynałem, lecz nie trwało to długo. Trójka moich lokatorów weszła do środka i nawet nie starali się być cicho.

Black i Lastrange dyskutowali na temat warunków pogodowych do grania w Quidditcha, a Rosier po cichu zakradł się do mnie i chwilę później ujrzałem jego twarz ponad książką, którą właśnie trzymałem przed oczami.

- Jak tak bardzo lubisz czytać, to poczytaj mi w myślach. - Powiedział, poruszając sugestywnie brwiami, spojrzałem na niego rozbawiony, domyślając się co może mu chodzić po głowie.

- Teraz muszę się uczyć, przykro mi, misiu. - Zwróciłem znów wzrok na książkę. Evan westchnął i tym razem się poddał.

- Ej, Lastrange. Idziesz ze mną do pokoju wspólnego grać w szachy czarodziejów? - Zaproponował.

- O, jasne! - Rabastan ucieszył się i wraz z nim wyszli na zewnątrz. Regulus został ze mną w pokoju i nareszcie zapanowała cisza. On też zaczął przeglądać jakąś książkę, więc w spokoju można było uczyć się dalej.

Minęło może kilkanaście minut, jak skończyłem czytać coś w jednej i zamierzałem sięgnąć po następną, gdy Black nagle mnie zagadał.

- Barty, pomożesz mi podjąć pewną decyzję? - Zapytał. Spojrzałem na niego i pokiwałem głową. On wstał i podszedł, by usiąść obok mnie, a potem zaczął po cichu opowiadać, o co chodzi. - To taka nowa sytuacja... Spotykam się z kimś od jakiegoś czasu i ostatnio on mi zaproponował, żebyśmy poszli trochę dalej... Wiesz, co mam na myśli... I nie jestem pewien, co zrobić.

- Rozumiem... - Pokiwałem głową i zastanowiłem się chwilę, trochę zaskoczony, że Regulus poruszył ze mną taki temat. - Cóż, ekspertem w tych sprawach absolutnie nie jestem, bo tylko dwa razy byłem w tej sytuacji... Evan wiedziałby lepiej, co doradzić.  

- I zadałby milion niedorzecznych pytań, lub nagadał mi jakichś głupot. - Dodał. - Potrzebuję jakiejś rozsądnej rady, co mam zrobić?

- No, a ty chciałbyś już z nim pójść dalej? Czy nie czujesz się gotowy?

- Chciałbym, ale szczerze ci powiem, że się trochę boję. Nie robiłem z nikim takich rzeczy, to dla mnie wszystko jest nowe i po prostu... Nie chciałbym go rozczarować.

- A on wie, że nigdy wcześniej tego nie robiłeś? - Zapytałem, a on pokiwał głową. - To jeśli wie, to na pewno nie ma wobec ciebie nie wiadomo jakich oczekiwań. Poza tym, wszystko wyjdzie naturalnie, jeśli jesteś z właściwą osobą. Myślisz, że ja wiedziałem co mam robić? Nawet się nie zastanawiałem, co robię.

Huncwoci kontra Malfoy [WOLFSTAR/JEGULUS/... +]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz