Rozdział XX

3.7K 156 3
                                    

Pearl

Obudził mnie Adam. Dłonią nakrył moje usta. Drugą ręką chwycił mnie w pasie i przeniósł do łazienki. Otworzył pomieszczenie, którego wcześniej nie zauważyłam i zamknął mnie w nim. Po krótkiej chwili usłyszałam odgłosy rozmowy. Nie mogłam zrozumieć słów, ale z całą pewnością rozmawiali mężczyźni.

Byłam przekonana, że mieszkanie Adama jest dla mnie bezpieczną kryjówką. Jak widać, rzeczywistość zrewidowała inaczej. Usłyszałam zbliżające się kroki. Serce zaczęło mi łomotać i wstrzymałam oddech z przerażenia. Jednak już po chwili kroki i głosy umilkły. Wiedziałam, że Adam wyciągnie mnie stąd, kiedy będzie już bezpiecznie. Jednak kolejne minuty mijały, a ja siedziałam w ciszy, zamknięta. I wtedy zawitała do mnie myśl, że Adamowi mogło się stać coś złego. Mnóstwo czarnych myśli zaczęło bombardować moją głowę. Ta nieproszona wizyta mogła być związana ze mną, ale niekoniecznie. Działalność, jaką prowadzi mój wybawca obarczona jest dużym ryzykiem.

Nasłuchiwałam jeszcze przez chwilę, ale żadne odgłosy do mnie nie docierały. Zupełna cisza. Dlatego postanowiłam zaryzykować i opuścić moją kryjówkę. Apartament był pusty. Zastanawiałam się, czy Adam opuścił go z własnej woli, czy też został do tego przymuszony.

Wiedziałam, że muszę działać szybko. W każdej chwili Adam mógł wrócić, ale i nieproszeni goście też. W rzeczach, które przygotowała dla mnie Francesca były jeansy, bluza z kapturem i trampki. Szybko ubrałam się i pobiegłam do prywatnej windy. Już chciałam ją przywołać, kiedy dotarło do mnie, że jednak bezpieczniej będzie skorzystać z windy dla gości, która zwiezie mnie do głównego holu. Tu szczęście się do mnie uśmiechnęło. W holu zbierała się właśnie grupka młodzieży. Mieli w planach zwiedzać miasto. Pozwolili mi się przyłączyć. Tym samym opuściłam z nimi budynek i razem z nimi wsiadłam do busa. Ulica była obstawiona gorylami Sycylijczyka. Gdybym wyszła sama, natychmiast wpadłabym w ich łapska.

Młodzież podrzuciła mnie na Grand Central Terminal. Z doświadczenia wiem, że na największym dworcu nikt nie szuka uciekinierów. W skrytce dworcowej miałam przygotowane pieniądze, telefon na kartę i dziesięć kart dodatkowych. Izaak dorzucił też dokumenty. Znał kod, bo właśnie tu najczęściej przekazywaliśmy sobie informacje. Wśród miejsc, do których mogłam się udać było Naples na Florydzie. Autokarem, to będzie prawie dwa dni, ale to teraz najbezpieczniejszy dla mnie środek transportu.

Odebrałam walizkę, którą również przechowywałam na dworcu. Zakupiłam bilety i trochę kolorowej prasówki. Znów czułam się, jak moje podopieczne z New York'u. Pomagałam im zacząć nowe, bezpieczne życie. Teraz ja - jako Pearl Reynold ruszyłam ku wolności.

Adam
Obudził mnie cichy alarm. Zamontowany był w każdej sypialni. Zdążyłem obudzić Pearl, zamknąć ją w bezpiecznym pokoju i wrócić do łóżka. Pobudkę zafundował mi Adriano Salvemini.

- Scot – spojrzał na mnie wyniośle – chcę , żebyś kogoś dla mnie znalazł.

W duchu odetchnąłem z ulgą, bo to oznaczało, że nie powiązał mnie z ucieczką Pearl.

- I dlatego przychodzisz nieproszony? – starałem się grać na zwłokę.

- W agencji powiedzieli mi, że kilka dni postanowiłeś zostać w domu – rozejrzał się po pokoju, podniósł koszulkę Pearl – to sypialnia twoje kobiety?

- Byłej kobiety – sam podsunął mi pomysł, jak mam się wytłumaczyć ze spania w tym łóżku, a nie w głównej sypialni – suka zostawiła mnie, a mnie trochę jej brakuje. Tu wszystko ma jej zapach, dlatego postanowiłem tu poużalać się nad sobą.

- Scot – roześmiał się kpiąco – no nie mów, że się zakochałeś. Uczucia są dla słabych, a ty masz jaja właściwych rozmiarów.

- Salvemini – spojrzałem mu w oczy – tacy, jak my, nie wiedzą co to miłość.

Chłoptasie, których ze sobą przyprowadził, obwąchali cały apartament, kiedy ja ubierałem się do wyjścia. Salvemini zabrał mnie do swojej posiadłości. Miałem przesłuchać gogusiów, którzy byli w ochronie Pearl, kiedy im zwiała. Oczywiści zanim po mnie przyjechał sam ich przesłuchał, dlatego za dużo już z nich nie wyciągnąłem. Powiedziałem, że rozeznam się w terenie i wtedy dam znać, czy zlecenie jest dla mnie.

Odstawili mnie do apartamentu. Bardzo chciałem zobaczyć Pearl. Mogłem zapewnić ją, że jest bezpieczna. Ona i Francesca też. Jednak nie zastałem jej. Natychmiast przejrzałem kamery. Opuściła budynek z jakimiś gówniarzami. Sprytna mała. Szybko też ustaliłem, że dzieciaki podrzuciły ją na dworzec główny. Qrwa! To jak szukanie igły w stogu siana.  

Jednak Cię nie zabiję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz