Rozdział XXIII

3.4K 155 9
                                    


Pearl

Naples to cudowne miejsce do życia. Lotnisko przyjmuje  tylko prywatne samoloty, więc informacja, że pojawi się  Sycylijczyk, albo jego ojciec dotarłaby do mnie natychmiast. Zatrudniłam się w kafejce przy Naples Beach. Wieczorami zabierałam szkicownik i siadałam na plaży. Zapełnianie kolejnych stron malunkami, sprawiało mi ogromną przyjemność. Właściwie, to jedyną, bo reszta mojego życia była totalnie do dupy. Lekcje rysunku, na które chodziłam w tajemnicy przed ojczymem i opłacałam z kieszonkowego, pozostawiły mi nie tylko przyjemne wspomnienia, ale i całkiem dobry warsztat.

Moje bazgranie przyuważył Jojo Ascot. Facet posiada kafejki przy każdej z większych plaż na Florydzie. Zaproponował mi współpracę. Miałam zacząć od Bahia Honda State Park. Podobno, tylko tam można zobaczyć najpiękniejszy, tropikalny zachód słońca. Odcienie błękitu, jakimi mieni się tafla oceanu też są wyjątkowe. Tak pięknie to wszystko opisywał, że oczami mojej wyobraźni już tam byłam. Uprzedziłam go, że nigdy nie rysowałam wielkoformatowych pejzaży i całkiem możliwe, że przecenia moje umiejętności. W odpowiedzi usłyszałam:

- Pearl – ujął mnie pod łokieć – początkujący artyści zazwyczaj cierpią na przerost ego, a nie przesadną skromność.

- No cóż – uśmiechnęłam się do niego – najwidoczniej nie jestem artystą – i puściłam do niego oczko.

Siedziałam na ciepłym piasku, schroniona w cieniu palmy. Ziarenka drobniutkiego, jasnego piasku przesypywałam między palcami. Myślałam, że z czasem nauczę się żyć bez tęsknoty za nim. Wspomnienia wyblakną i wtedy będzie mi łatwiej witać każdy, nowy dzień. Jednak los znów sobie ze mnie zakpił. Od dłuższego czasu dokuczało mi złe samopoczucie. Drażnił mnie zapach kawy, co dla osoby przebywającej cały dzień w kafejce, było okrutną torturą. Schudłam, bo nie miałam na nic apetytu. Właściwie, to moja dieta składała się głównie z gorzkiej herbaty i suchych grzanek. Uznałam, że koniecznie muszę się ogarnąć. Adam Scot był najcudowniejszym epizodem w moim życiu. Najwyższy czas przestać się mazać i ruszyć do przodu.

Pewnego poranka zdarzyło mi się w pracy małe omdlenie. Byłam pewna, że to konsekwencje niewłaściwego odżywiania. Vanessa, dziewczyna, z którą pracowałam i nawet trochę zaprzyjaźniłam, w przerwie na lunch, urwała się na chwile. Przyniosła mi test ciążowy.

Jeśli myślisz, że twoje życie jest skomplikowane, to nie panikuj. Wierz mi, zawsze może skomplikować się jeszcze bardziej. Noc spędzona z Adamem już na zawsze pozostanie ze mną. Nie byłam gotowa na samotne macierzyństwo. Cholera jasna! Ja nie byłam gotowa na jakiekolwiek macierzyństwo. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna. Nie potrafię zorganizować swojego życia, a teraz będę musiała zaopiekować się jeszcze jednym.

Oj Kruszynko – położyłam dłonie na  płaskim brzuchu – jeśli dusza sama wybiera sobie środowisko, w którym chce doświadczać, to obawiam się, że ty nie wybrałaś najlepiej. Mamusia, najprawdopodobniej, jest córką sycylijskiego bossa mafii, a tatuś, był komandosem, a teraz tropi ludzi i sprząta ich na zlecenie tego, kto zapłaci. Mamy sześć miesięcy, by zorganizować sobie miejsce do życia. Byłoby mi znacznie łatwiej, gdybyś dała jakiś znak, że wszystko będzie dobrze, bo bardzo potrzebuję to usłyszeć... Nawet, jeśli byłoby to kłamstwem. 

Jednak Cię nie zabiję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz