Rozdział XXXII

2.8K 118 5
                                    

Pearl
Postrzał i cesarskie cięcie naznaczyły monie kolejnymi bliznami. Adam okazuje mi mnóstwo czułości i nawet przez ułamek sekundy nie skrzywił się na widok mojego okaleczonego ciała. Jednak mnie ono brzydzi, a może to tylko przemawia przeze mnie próżność...
Od tygodni Adam jest bardzo niespokojny. Hope przesypia całe noce, grzecznie, jak aniołek, a on kilkanaście razy wstaje i sprawdza, czy wszystko z nią dobrze. Martwi się tak, jakby w jakiś tajemniczy sposób mogła wyparować z łóżeczka.
Wiem, że potrzebuje bliskości. Sama tęsknie za jego czułym dotykiem. Jednak trudno mi zgodzić się na zbliżenie, bo bardzo trudno mi zaakceptować swoje ciało.
Dzisiejszej nocy spał wyjątkowo czujnie. Był niespokojny. Przytulał mnie i szeptał, że boi się mnie stracić. Jednak nie byłam pewna, czy to przypadkiem nie były moje majaki senne. Męczyło mnie to, więc zapytałam wprost. Widziałam i czułam, jaka trudno mu było zdobyć się na szczerość. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego mężczyźni mają takie opory przed wyrażaniem swoich obaw. Przecież strach  tylko je potęguje. Mój Adam pokazał, że potrafi być ponad to. Pokonał swój opór i powiedział, co go martwi. Otworzył przede mną zakamarki swojej duszy. Dlatego i ja postanowiłam odrzucić swoje obawy i zainicjowałam zbliżenie. W jego pieszczotach był głód i zachłanność. Kochaliśmy się gwałtownie i szybko. Czułam, że właśnie tego potrzebuje. To zbliżenie miało ukoić jego ból, gniew i lęk. Wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy, że nie posunie się za daleko. Ufałam mu i właśnie stąd czerpałam siłę, by okazać mu uległość. Później kochaliśmy się niespiesznie, czule, namiętnie. Każda pieszczota przepełniona była miłością, akceptacją i  oddaniem. Tak, jakby, po zaspokojeniu wielkiego głodu, potrzebował się mną delektować. Zasnęliśmy nad ranem, przyjemnie zmęczeni, zaspokojeni i wtuleni w siebie. Właśnie tak powinno teraz wyglądać nasze życie, bo oboje zasługiwaliśmy na spokój, miłość i szczęście.

Obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy i usta mojego mężczyzny. Skubiąc płatek mojego ucha wyszeptał

- Dziękuję – obsypał pocałunkami moją szyję – za twoją czułość, a twoją dobroć, za twoją miłość- i obsypał pocałunkami moją twarz – wróciłaś do mnie, a jednak trzymałaś mnie na dystans. Czekałem i tęskniłem za tobą tak, że aż bolało. Cholernie mocno potrzebowałem poczuć twoje ciało, a ty zachowywałaś się tak, jakby mój dotyk sprawiał ci ból.

- Przepraszam – wtuliłam się w niego mocno – to nie twój dotyk mnie krępował, a jedynie moje sfatygowane opakowanie – ukryłam twarz przytulając policzek do jego piersi. Poczułam, jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Usłyszałam bicie jego serca i podziałało na mnie  uspokajająco. Jednak Adam położył się na plecach i jednym, szybkim ruchem wciągnął mnie na siebie tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.

- Pearl Scot, jesteś najcudowniejszą iskierką wszechświata – musnął ustami moją brodę - Nie chcę, byś miała przede mną jakiekolwiek tajemnice, szczególnie, jeśli to dotyczy nas – roześmiałam się, bo dokładnie  te usłyszał wczoraj ode mnie – Jesteś moim wszystkim i nigdy w to nie wątp. Potrzebuję cię zawsze mieć przy sobie blisko.

Jednak Cię nie zabiję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz