Mężczyzna oparł się o skórzane krzesło, wsadził do ust kubańskie cygaro i się zaciągnął. Przelotnie zerknął na wytatuowane litery na palcach swojej prawej dłoni. Układały się w napis „ZŁOL".
– Nie mogę uwierzyć, że Szary zakręcił w głowie JEGO żonie – oznajmił.
Chłopak, którego imienia nie pamiętał, przytaknął, a jego czarny jak smoła garnitur zatrzeszczał podejrzanie.
– Czego nie kupisz sobie czegoś porządnego? – zapytał mężczyzna z cygarem. – Ten jest na ciebie za mały.
– Wszyscy tak się noszą, panie Stanisławie. – Chłopak podrapał się w potylicę, prezentując świeżą dziurę pod pachą marynarki. – Nawet pan.
Stanisław łypnął na swoje ubranie. Rzeczywiście opinały go jak obręcz baryłkę. Z drugiej strony dzięki temu wydawał się bardziej umięśniony.
– To nieistotne. – Wypuścił z ust kłęby dymu. – Po co się rozwodzimy nad ubraniem, gdy nasze dni już są policzone?
– Baba Jaga... – Chłopak się przeżegnał.
– To Rosjanin pełen zaangażowania, wódki i pierdolonej siły woli! – Stanisław dźgnął powietrze cygarem, następnie chwycił ze stołu kryształową szklaneczkę z whisky.
– Panie Stanisławie. – Chłopak odchrząknął. – Za picie w miejscu pracy można zostać zwolnionym dyscyplinarnie.
– Racja. – Stanisław odstawił szklaneczkę. Wypije później, gdy młody już sobie pójdzie.
Nagle zmrużył oczy i przyjrzał się uważniej pomieszczeniu. Siedział za mahoniowym biurkiem długim na co najmniej trzy metry a szerokim na półtora i z jakiegoś powodu stały na nim niemalże same nieprzydatne rzeczy. Dlaczego na przykład trzymał na widoku do połowy pełną butelkę whisky? A pistolet? Kto normalny zostawia na blacie naładowanego Glocka, w dodatku wycelowanego we współpracownika?! Na litość boską był przecież szefem ochrony samego Krystiana Szarego! Jaki przykład dawał swoim podwładnym?! Pośpiesznie chwycił broń, zabezpieczył i wrzucił do szuflady. Następnie schował alkohol i szklanki do szafki biurka. Wreszcie na stole zostały tabliczka z jego imieniem i nazwiskiem, staromodny, analogowy telefon, skórzany notes oraz popielniczka.
– Ależ tu tak ponuro... – mruknął.
– Bo zasłonił pan rolety.
– Racja... – Zaciągnął się cygarem.
– Odsłonić je?
– Nie. – Podrapał się po gęstej szczecinie sięgającej policzków. – Słuchaj, jak ty się w ogóle nazywasz?
– Nie pamięta pan? Przecież poprosił pan specjalnie o mnie chwilę temu!
– Opisałem cię z wyglądu – wyjaśnił. – Pasujesz do otoczenia. Robisz wrażenie chuligana, który szybko się wspiął na przestępczy szczyt. Młody, silny i bardzo łysy.
– Ale...
– Spójrz tylko na kafelki. Kiczowaty marmur. Śliski jak diabli, ale też robi wrażenie. Czy nie widzisz, jak bardzo pasujesz do kafelków?
Chłopak schował ręce za plecami.
– Panie Stanisławie. – Brzmiał podejrzanie poważnie. – W imieniu swoim oraz kolegów chciałbym wyrazić zaniepokojenie pańskim zamiłowaniem do gangsterskiej stylistyki.
– Co w nim złego? – Stanisław zaciągnął się cygarem i wybuchnął kaszlem. Cholerny dym...
– To, że jesteśmy najzwyklejszą na świecie ochroną. Już muszę się tłumaczyć przed mamą, czemu noszę się jak zbir.
CZYTASZ
Niebywały przypadek Haliny Ulańskiej
ChickLitNazywam się Halina Ulańska i jestem ostatnią normalną osobą na nienormalnym świecie. Bo czy można nazwać „normalną" rzeczywistość, w której przystojnych milionerów spotyka się na każdym rogu, niedźwiedzie walczą w oktagonie, a domowe zwierzątka gada...