Halinka puściła rękę Elein WIlhelm, pozwalając tym samym dziewczynie grzmotnąć o czarno-białe płytki.
– Witamy w kosmicznym bunkrze – rzekła.
Zniosła podróż portalem całkiem dostojnie. Siatka arkad wznosząca się aż do szklanego witrażu sufitowego wyglądała zaskakująco stabilnie.
– Nie zamykaj portalu!
Halinka obejrzała się i utrzymała zieloną elipsę w powietrzu. Chwilę później wyłoniło się z niej czterech ludzi: Brajanek, Aneta, Orion oraz lord Andre Monters. Ci ostatni wkrótce wylądowali na posadzcce obok Elein.
– A niech cię, Halina! – zirytowała się Aneta. – Przecież mówiłam, czym może się zakończyć zabawa portalami!
– Trochę mnie poniosło – przyznała. – Chciałam utrzeć Elein nosa.
– I ci się udało – jęknęła żałośnie Elein Wilhelm. – Czy uczucie młynu w głowie, kiedyś minie?
– Kobiety – prychnął Brajanek. – Niby taka silna i harda, a mała podróż portalem i już po sprawie.
– Ja też podróżowałam portalem – zauważyła Halinka.
– Ty nie jesteś kobietą, tylko jakimś cudacznym bóstwem – odparował.
Nie lubię jego komplementów.
Halinka zgodziła się oszczędnym kiwnięciem.
– A ja? – Aneta położyła dłonie na bokach.
– A ty dla mnie już nie istniejesz.
– Wiesz co? – Aneta dźgnęła Brajanka palcem w pierś. – Mam cię dosyć! DOSYĆ! Jesteś wrednym, zakompleksionym seksistą, który utonie kiedyś samotnie we własnym jadzie!
Ocho...
Halinka również wytrzeszczyła oczy.
– Nawet się ciesze, że sprowokowałam cię na tyle, byś pokazał swoje KOLORY!– ciągnęła Aneta, pchając zaskoczonego Brajanka do tyłu. – Łudziłam się, że cię zmienię, ale wystarczyło jedno drobne potknięcie! JEDNO! Byś zapomniał o wszystkich DOBRYCH rzeczach, które dla ciebie zrobiłam!
– Flirtowanie z całą trójką młodych arystokratów, to wcale nie takie małe potknięcie. – Brajanek przestał się cofać. – Ja też się cieszę, że mi pokazałaś, kim jesteś! Inaczej zmarnowałbym życie z kimś, kto nie rozumie konceptu lojalności!
– A goń się!– Aneta odwróciła się na pięcie i zatrzymała się obok Halinki. – Wiesz co? Chrzanić konsekwencję! Zabawmy się czasoprzestrzenią! Jak za starych dobrych czasów.
Gdy Anetka przestaje się przejmować, zaczyna mnie przerażać...
Halinka niechętnie przyznała Ego rację. Aneta niebezpiecznie przypominała siebie podczas Apokalipsy zombie, gdy przez przypadek zniszczyła pieczęć chroniącą posiadłość przed nieumarłymi.
– Chciałam zapytać, czy przypadkiem nie jesteśmy w przeszłości kosmicznego bunkra, zamiast teraźniejszości – ciągnęła Aneta. – Ale dość już mam zamartwiania się wszystkim! AHOJ PRZYGODO!
Halinka zaklęła pod nosem. Portal faktycznie nie miał w sobie ani dziwacznej poświaty, ani nie wirował jak bęben pralki.
– Jestem najgorszym możliwym bóstwem – mruknęła.
Co nie?
– A zatem w tej chwili mieszamy w naszej własnej przeszłości, tak? – upewniła się.
CZYTASZ
Niebywały przypadek Haliny Ulańskiej
Chick-LitNazywam się Halina Ulańska i jestem ostatnią normalną osobą na nienormalnym świecie. Bo czy można nazwać „normalną" rzeczywistość, w której przystojnych milionerów spotyka się na każdym rogu, niedźwiedzie walczą w oktagonie, a domowe zwierzątka gada...