Orion próbował zapanować nad oddychaniem. Nienawidził panikowania, gdyż gwałtownie zużywało bezcenną energię. Właśnie pędzili podziemiami dziwnego pałacyku. Nie wiedział, ile czasu jeszcze tu spędzą. W takiej sytuacji oszczędzanie sił to konieczność, choć łatwiej powiedzieć niż zrobić.
– Szarik... – stęknął.
– Świeże powietrze z prawej odnogi – poinformował kot.
Orion kiwnął i pognał we wskazanym kierunku. Niestety krajobraz nie zmienił się zbytnio. Gnali kolejnym wąskim korytarzem, którego zimne ściany okazjonalnie dekorowały futurystyczne światła, udające pochodnie.
– Poprzednim rrrazem... to wyglądało inaczej – mruczał pod nosem Szarik.
– Dobry pieszek – zgodził się Falafel.
Pies jako jedyny nie okazywał żadnych symptomów zmęczenia. Dobrze. Jeśli dojdzie do najgorszego, po prostu chwyci Szarika i z nim ucieknie. Przynajmniej nikt postronny nie ucierpi.
– Ssskup się na drodze, Orionie – pouczył go kot. – Lewa odnoga.
Rycerz kiwnął.
Wreszcie coś się zmieniło. Okrągła kamienista przestrzeń, a pośrodku – jezioro? Emitowało niebieskawe światło, dzięki czemu nie tonęli w ciemnościach. Szybko rozejrzał się wokół. Widział kolejne tunele umieszczone w równych od siebie odstępach. Gdyby je połączył ze sobą liniami, wyszedłby krzyż.
– Którędy? – zapytał.
– I znowu wygląda to nieco inaczej – zirytował się Szarik.
– Którędy?
– Myślę!
– Nie mamy na to czasu.
– Podejdziemy do każdej – stwierdził kot. – Przez tę cholerrrną wilgoć nic nie czuję.
Plan wydawał się sensowny, lecz wkrótce okazało się, że posiadał słaby punkt. Kamienie pod nogami były zbyt śliskie. Orion kilkukrotnie przechodził w bieg, lecz gdy niemal się zadźgał mieczem Swietłany, ostatecznie pogodził się z tym, że musi zwolnić. Oby to zadziałało tak samo na Czarnego Rycerza...
– Sssskoro jest chwila, jaki masz plan? – Szarik wspiął się na Falafela i rozłożył się na jego grzbiecie.
– Znaleźć Halinkę, tę prawdziwą – odparował Orion.
– A w jaki sposób to pomoże?
– To jej świat, tak? Może nad nim jakoś zapanuje.
– Aha...
– No co?
Kot podrapał się za uchem.
– No dalej, widzę, że nie podoba ci się mój plan – ponaglił Orion.
– Nie chcę być czarrrnowidzem – mruknął Szarik. – To nie tak, że twój plan jest kompletnie zły, po prostu... – westchnął. – Gdy słyszałem Halinę po raz ostatni, sama błagała o pomoc. – Kot zmarkotniał. – Podejrzewam, że właśnie dlatego ty i pozostali ssskończyliście w tym miejscu.
– Nie jestem pewien czy rozumiem...
– Sposób, w jaki to ujęła, ma znaczenie. – Szarik zwiesił uszy. – Powiedziała: błagam, niech ktoś mi po prostu pomoże. Pewnie dlatego Ego wciągnęła każdego, kto jej dotknął.
Orion poczuł, jak jeżą mu się włosy na rękach. Czyli to naprawdę koniec...
– Zmiana planów – oznajmił twardo. – W tej posiadłości na pewno są jacyś ocalali. Musimy ich uratować, zanim...
CZYTASZ
Niebywały przypadek Haliny Ulańskiej
Chick-LitNazywam się Halina Ulańska i jestem ostatnią normalną osobą na nienormalnym świecie. Bo czy można nazwać „normalną" rzeczywistość, w której przystojnych milionerów spotyka się na każdym rogu, niedźwiedzie walczą w oktagonie, a domowe zwierzątka gada...