1 Pięćdziesiąt groszy szarości

797 61 114
                                    

– Dzień dobry!

Halinka zmierzyła klienta zmęczonym wzrokiem.

– To znowu ty – westchnęła, skupiając się na guzikach drogiej marynarki. W ten sposób nie musiała patrzeć w lubieżne oczy natarczywego mężczyzny: – Panie Szary, prosiłam już wielokrotnie, żeby dał mi pan spokój.

– Proszę, mów mi Krystian.

Halinka uderzyła się dłonią w czoło. Nawet nie próbowała zapanować nad zażenowaniem, które zdawało się wypalać dziurę w duszy. Zerknęła na taśmę i zaklęła.

– Smalec – wymieniała, kasując towar. – Sznur... prezerwatywy? Noż do jasnej cholery! – Rzuciła pudełkiem z napisem "Elastic and Soft" w klienta. – Co to ma być?!

– Co powiesz na randkę? – Krystian nie przejmował się jej oburzeniem. – Możemy się spotkać u mnie...

– Nie będzie żadnej cholernej randki! – Halinka wyjęła z kieszeni kartę płatniczą, machnęła nią nad terminalem, po czym walnęła pięścią o szufladę kasy, która spróbowała podskoczyć do góry. – Bierz towar i zjeżdżaj stąd! Więcej nie wracaj!

– Podobam ci się. – Krystian się uśmiechnął.

Oczy Halinki zrobiły się okrągłe jak spodki. Usilnie próbowała zrozumieć, na jakiej zasadzie mężczyzna przed nią funkcjonuje. Cisza się przedłużała, a żadne racjonalne wytłumaczenie ciągle się nie objawiało. Postanowiła rozwiać swoje wątpliwości:

– Co w moich słowach sprawiło, że tak pomyślałeś? Albo inaczej. Co mam zrobić, żeby udowodnić ci, że nie jestem tobą zainteresowana?

– Możesz się ze mną umówić.

– Wypierdalaj.

– Słucham?

– Powiedziałam: wypierdalaj.

Krystian wzruszył ramionami. Wyjął z kieszeni drogiego garnituru plastikową torbę z logiem sieci sklepów Lidronka i nieśpiesznie spakował do niej zakupy. Na koniec sięgnął do kieszeni spodni i położył wizytówkę na szklaną podstawkę na resztę.

– No ruchy, bo hamujesz mi kolejkę! – warknęła Halinka.

Krystian obejrzał się. W małym sklepiku nie było nikogo oprócz niego, Halinki i innej ekspedientki, która przyglądała się mu, przygryzając dolną wargę.

– Będę czekać na telefon. – Po raz ostatni błysnął zębami i ruszył do wyjścia.

Halinka z napięciem obserwowała, jak wychodzi na parking, wsiada do helikoptera i wznosi się w powietrze. W jej głowie kłębiło się wiele pytań. Na przykład, jakim cudem helikopter wylądował na tak malutkim parkingu? Albo, w jaki sposób Krystian Szary zarabiał na życie? Przecież pojawiał się w jej miejscu pracy co najmniej pięć razy dziennie!

Nacisnęła na stopkę małego śmietnika, chwyciła wizytówkę i zamachnęła się.

– Stój!

Halinka posłała gniewne spojrzenie koleżance z sąsiedniej kasy.

– Słuchaj, jeśli masz zamiar ponownie mnie przekonywać, że to było romantyczne, walnę cię w łeb.

Ekspedientka zawahała się. Podejrzliwie przyjrzała się sylwetce Halinki, jakby mierząc swoje szanse.

– Nie boję się ciebie... Au! No już! Przestań!

Halinka wróciła za ladę. Miała serdecznie dość głupiego gadania Ani. Zmierzyła ją spode łba. Dziewczyna może i była śliczna, ale nie miała za grosz rozumu!

– Chodziło mi tylko o to, że chciałaś z nim przeprowadzić wywiad – oświadczyła Ania, obrażonym głosem.

Halinka przewróciła oczami. Czuła, że Ania w ostatniej chwili zmieniła swój wywód.

– Oczywiście, ale to było, zanim Krystian okazał się natarczywym zboczeńcem.

– Uważam, że to urocze.

– Smalec i prezerwatywy?

Na czole Ani pojawiły się zmarszczki, których Halinka nigdy wcześniej tam nie widziała.

– Interesuje się tobą bogaty i przystojny milioner! – wyrzuciła w końcu. – Marnujesz szansę, kobieto!

– Możesz sobie zabrać tę cholerną szansę! – Gdy te słowa opuściły usta Halinki, zrozumiała, że popełniła błąd. Otwarta buzia Ani oraz chciwe oczy wprost krzyczały "w tej głowie kiełkuje się coś szalonego". – Nawet o tym nie myśl!

– O czym? – Ania uniosła niewinnie brwi.

– Sama już dobrze wiesz o czym! Ten facet to świr! Przestań, bo skończysz z dupą w smalcu!

– Jak to w smalcu?

Halinka nie czuła się na siłach, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Zamiast tego nacisnęła na stopkę małego śmietnika i cisnęła tam wizytówkę. W tej samej chwili postanowiła, że jeszcze dzisiaj złoży wypowiedzenie. Zmieni też mieszkanie, tak na wszelki wypadek.

– Halina Ulańska, proszę zgłosić się do kierownika zmiany – oznajmił głośnik na suficie.

– Właśnie tego mi brakowało... – mruknęła, wstając zza lady.

Wolno udała się na zaplecze. Głowiła się nad otaczającą ją rzeczywistością, która każdego dnia stawała się coraz bardziej absurdalna. Wszystkie przyjaciółki wiązały się z młodymi i przystojnymi milionerami, którzy pojawiali się jak grzyby po deszczu. Kierowana ciekawością zapoznała się kiedyś z rankingiem najbogatszych ludzi w kraju. Nie znalazła tam żadnego z tych mężczyzn.

Dzisiaj wszystko nie miało sensu. Nawet sklep. Czemu mieli dwie kasy, jeśli klienci przybywali z częstotliwością jednego na godzinę? Po co praca zmianowa, mimo że w nocy nikt nigdy nie przychodził? Dlaczego kierownik zawsze używał głośnika, zamiast po prostu wyjść z zaplecza i zawołać? Nie znalazła w tym ukojenia, tylko jeszcze więcej pytań. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że jest jedyną normalną osobą w kiepsko zaprojektowanej rzeczywistości.

Westchnęła i pociągnęła za klamkę drzwi.

Gdy Halinka zniknęła na zapleczu, Ania zerwała się z miejsca tak gwałtownie, że uderzyła ciałem w półkę z batonami czekoladowymi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy Halinka zniknęła na zapleczu, Ania zerwała się z miejsca tak gwałtownie, że uderzyła ciałem w półkę z batonami czekoladowymi. Słodycze runęły na podłogę, ale Ania nie przejmowała się tym, tylko zawzięcie przeszukiwała malutki śmietniczek. Ostrożnie wyciągnęła wizytówkę.

– Mój skarb – syknęła, przytulając znalezisko do piersi.

Podejrzliwie rozejrzała się wokół. Namierzyła oczami chłopaka, stojącego kilka kroków przed rozsuwanymi drzwiami. Gapił się na nią tak, jakby była drapieżnym zwierzęciem, z którym przypadkiem znalazł się w jednej klatce. Wycofywał się powoli i z obawą. Wreszcie odważył się odwrócić i popędzić przed siebie.

Ania kiwnęła z zadowoleniem. Wyciągnęła komórkę i pośpiesznie wybrała numer widoczny na wizytówce.

– Cześć! – zaszczebiotała do słuchawki. – Dzwonię w sprawie tego wywiadu.

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz