10.2 Na mocy kontraktu

68 16 68
                                    

Westchnął i poczłapał za dziewczyną. Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji był jej pokraczny sposób poruszania się, który przypominał rybę na lądzie przesuwającą się centymetr po centymetrze z powrotem do wody. Z kieszeni dziewczyny bezszelestnie wypadł komplet kluczy. Szarik starannie je ominął, a następnie zasłonił swoim ciałem. Teraz będą mieli powód, żeby się wrócić. Może do tego czasu wymyśli jakiś kontrargument na żelazną logikę Anety.

Przez chwilę przemieszczali się w ciszy. Wreszcie Aneta zamarła i stuknęła nogą róg rozwidlenia.

– Tu powinniśmy skręcić – oświadczyła. – Podpełznę nieco dalej, żeby się lepiej ustawić. Mam już serdecznie dość poruszania się tyłem... W międzyczasie sprawdź, czy jest bezpiecznie.

„Przymiauknął" i ruszył we wskazane miejsce. Szyb wyglądał przyjaźniej niż niejedna uliczka blisko bloku z mieszkaniem wynajętym przez Halinkę.

– Twoje prawidło doczekało się wyjątku – oznajmił, gdy usłyszał za sobą sapanie Anety. – Tu też jest światło. Szkoda, że nadal różowe.

Aneta nie raczyła odpowiedzieć, a więc potruchtał dalej, zostawiając ją nieco w tyle. Nagle przystanął i dotknął łapką niespodziewanego znaleziska; kompletu starych kluczy z breloczkiem szachowej figury królowej.

– Moje klucze! – żachnęła się Aneta. – Skąd one tu się wzięły?

– Zgubiłaś je – odparł Szarik. Przylgnął do ziemi i stuknął kilkukrotnie bierkę łapką. Eksperyment zakończył się spektakularnym sukcesem. Teraz już wiedział, że klucze przyjemnie pobrzękują, gdy się je uderzy.

– Że co?

– Że chyba jesteśmy w miejscu, z którego wyruszyliśmy.

Aneta zamotała głową, a jej oczy błysnęły wymuszoną ignorancją. Szarik zamerdał niecierpliwie ogonem. Znowu próbowała udawać, że nic dziwnego się nie stało! Chwyciła klucze, lecz zanim schowała, wbił pazury w jej dłoń.

– Auu!

– Zossstaw – syknął. – Musimy się upewnić, że znowu nie trafimy w to samo miejsce.

– Nie zostawię tu swoich kluczy!

– To zostaw chociaż brelok.

Aneta zastygła, po czym spojrzała z żalem na figurkę.

– Kupisz nową – zapewnił.

– Nie, nie kupię – burknęła. – Jest z limitowanej kolekcji... – Skarżyła się, a jednocześnie odczepiała królową. Szarik pokiwał łebkiem, udając zrozumienie. Życie z Halinką nauczyło go jednej bardzo ważnej rzeczy. Umiejętne udawanie słuchania często okazywało się lepsze od faktycznego słuchania. Inaczej potrafił zadać kilka niewygodnych pytań i jeszcze bardziej rozjuszyć kataklizm, którym była rozżalona kobieta.

Mruknął z zadowoleniem, gdy palce Anety puściły figurkę.

– Udamy się prosto do tyłu – zdecydował. – W ten sposób powinniśmy dotrzeć w nowe miejsce.

Ponownie zasłonił swoim ciałem breloczek (w ten sposób Aneta mogła skupić wzrok na czymś innym), po czym ruszyli w obranym kierunku. Przeprawa się dłużyła jeszcze bardziej niż uprzednio, gdyż Aneta tym razem jeszcze ostrożniej wykonywała pokraczne ruchy. Poruszali się wolniej od ślimaka!

Wkrótce Szarik obrał nową strategię. Minuta drzemki, a potem kilka szybkich susów, by dogonić towarzyszkę i powtórzyć cały schemat od początku. W ten sposób mniej się dłużyło. Plan się powiódł. Ziewnął i pozwolił sobie odpłynąć na dobre, a wtedy otrząsnęło go odległe wołanie Anety:

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz