seven

691 82 38
                                    


브로큰 하트 클럽
broken hearts club

Donghyuck wpadł do swojego pokoju, rzucając plecak na łóżko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Donghyuck wpadł do swojego pokoju, rzucając plecak na łóżko. Po szkole miał szybko wrócić do domu, a po tym pojechać do centrum, gdzie był umówiony z Markiem. Jednak wszystko poszło nie po jego myśli. Zatrzymał go pan Yang, na którego nie mógł spojrzeć normalnie po dowiedzeniu się, że był pierwszym chłopakiem jego mamy. Opowiedział mu o zbliżającej się olimpiadzie matematycznej i oznajmił, że i tak już go zgłosił.

Matematyka była jedynym przedmiotem, który wychodził Donghyuckowi bez większego starania się. Lubił też angielski i historie, ale tylko dlatego, że miał sympatycznych nauczycieli. Reszcie spokojnie dałby spłonąć w żywym ogniu.

Przez rozmowę spóźnił się na najbliższy autobus i musiał czekać piętnaście minut na kolejny. Gdy w końcu dotarł do domu, zostało mu następne piętnaście minut na przygotowanie. Nigdy nie wyrabiał się w tak krótkim czasie, dlatego oprócz tego, że się spieszył, niemiłosiernie się stresował. Otworzył szafę, wyciągając pierwsze z brzegu ubrania, które wydawały się do siebie pasować. Spojrzał na kratkę, przyklejoną do wnętrza szafy i parsknął na jej widok. Była to pseudoumowa, którą podpisał z Markiem i postanowił przyczepić w szafie, aby się nie zgubiła.

1. Nie zakochujemy się

2. Możemy trzymać się za dłonie i przytulać (Mark nie lubi, jak przytula się go za długo)

3. Pocałunki tylko w policzek, czoło lub nos (Donghyuck bardzo nie lubi pocałunków w nos)

4. Mark nie interweniuje w sprawy między Donghyuckiem a Jihyeonem bez wcześniejszej rozmowy

5. Donghyuck nie spotyka się z rodziną Marka bez niego samego

6. Możemy mieć swoje tajemnice

7. Kiedy jedna ze stron zacznie się z kimś umawiać, zrywamy umowę

8. Umowa kończy się w pierwszy dzień wakacji

podpisano:

Mark Lee
Lee Donghyuck

Po krótkiej przepychance z Junghą w przedpokoju, która lubiła bez powodu utrudniać mu życie, wyszedł z domu. Szybkim krokiem ruszył na przystanek autobusowy, po drodze obierając połączenie od Marka.

– Wiem, że jestem spóźniony, właśnie wsiadam w autobus – rzucił automatycznie.

– Tak, cześć Hyuck, też miło cię słyszeć.

– Słyszałem cię już w szkole.

– Uroczo – bąknął – Jestem na placu, będę czekał przy fontannie.

– Zrozumiano szefie – westchnął – Przepraszam za to, uciekł mi autobus do domu i tak wyszło.

– W porządku, nic się nie stało – odparł – Bezpiecznej drogi.

broken hearts club| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz