fifteen

618 80 86
                                    


브로큰 하트 클럽
broken hearts club

Donghyuck uśmiechał się do aparatu, próbując utrzymać w dłoniach wielką torbę, czek z nagrodą pieniężną oraz dyplom, który oznajmiał, że zajął pierwsze miejsce w olimpiadzie matematycznej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Donghyuck uśmiechał się do aparatu, próbując utrzymać w dłoniach wielką torbę, czek z nagrodą pieniężną oraz dyplom, który oznajmiał, że zajął pierwsze miejsce w olimpiadzie matematycznej.

Nauka nie była jego głównym zainteresowaniem, ale zawsze miło było coś wygrać. Był szczerze zaskoczony, kiedy to jego wywołano, jako zwycięzcę. Chociaż miał wrażenie, że to pan Yang ekscytował się bardziej niż on i prawie odleciał ze szczęścia.

Zdjęcia miały podobno ukazać się w jakiejś lokalnej gazecie, której i tak nie czytał, więc nie wiele go to przejęło. Jego matematyk zrobił też zdjęcie, aby mogło pojawić się na stronie ich liceum. Kiedy w końcu wszystko opadło, on mógł spokojnie wrócić do domu.

Donghyuck był zwolniony z całego dnia w szkole, bo olimpiada odbywała się w innym miejscu. Jednak i tak tego dnia lekcje miały być skrócone z nie do końca znanego mu powodu. Było zaledwie kilka minut po dwunastej, dlatego postanowił wybrać się na lody, bo nie spieszyło mu się do domu. Szybko zapłacił uśmiechniętej kobiecie i usiadł przy jednym ze stolików przed budką. Dopiero wtedy postanowił zobaczyć, co w ogóle wygrał.

Jego oczy prawie wyleciały, kiedy zobaczył na czeku dwieście siedemdziesiąt pięć tysięcy won, które w spokoju mógł wykorzystać na co tylko chciał.

– Woah, rozszaleli się – wymamrotał.

Oprócz tego w dużej torbie były dwie książki związane z niczym innym niż matematyką, jego dyplom oraz coś słodkiego.

Dzień był wyjątkowo ładny, a humor chłopaka też dopisywał. W końcu miał dzisiaj urodziny, a był to w pewien sposób jego specjalny dzień. Szybko wyciągnął z kieszeni telefon, żeby zobaczyć, czy dostał już od kogoś życzenia. Westchnął cicho, widząc zero powiadomień.

Przecież jest jeszcze cały dzień.

Po zjedzeniu podniósł się od stolika i ruszył do domu. Jedyne, o czym teraz marzył, to szybkie wrócenie do łóżka i zaśnięcie. Było to w ostatnim czasie jego ulubione zajęcie. W pewnym momencie znowu uruchomił telefon, ale żadnych wiadomości nadal nie było, na co westchnął cicho. Jeno miał w zwyczaju pisać je od razu po północy, a jeśli nie, to z samego rana.

Po chwili na myśl przyszło mu ostatnie spotkanie z Markiem, które wywołało delikatne rumieńce na jego policzkach. Poczuł się po nim zdecydowanie lepiej. Jihyeon okazał się jeszcze gorszy, niż myślał i nadal bolały go jego słowa. Jednak po tym wszystkim, co powiedział Lee, starał się myśleć o dobrych stronach. Naprawdę docenił to, co powiedział i próbowała się skupić tylko i wyłącznie na tym.

W jego głowie cały czas odtwarzało się to, jak leżeli ciasno przytuleni do siebie. Kiedy zamykał oczy, widział spokojną twarz Marka, która wyglądała jeszcze lepiej niż zwykle. Gdy przysunął się do niego, a ich czoła prawie się zetknęły, jego serce zabiło szybciej, a policzki zaczerwieniły się, za co do tej pory się karcił. Przecież starszy był tylko przyjacielem i nie mógł tak o nim myśleć.

broken hearts club| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz