twenty-three

578 81 70
                                    


브로큰 하트 클럽
broken hearts club

Od samego rana Donghyuck szukał swojego niby-chłopaka po całej szkole

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od samego rana Donghyuck szukał swojego niby-chłopaka po całej szkole. Nawet Jaemin nie wiedział co się z nim dzieje, mówiąc, że ostatni raz kontaktował się z nim poprzedniego dnia w trakcie lekcji. Trochę się martwił, chociaż nie miał konkretnych powodów. Starszy może po prostu odpuścił sobie dzień szkoły, bo wraz ze zbliżającym się zakończeniem, obowiązków było coraz mniej.

Cały dzień minął mu na  zastanawianiu się, czemu Mark nie daje znaków życia. Akurat, gdy po wyjściu ze szkoły wyciągnął telefon, żeby zadzwonić do niego po raz kolejny, bo wcześniej nie odbierał, to on zadzwonił.

– Halo? – odebrał prędko, drżącymi dłońmi – Co się dzieje? Nie odbierałeś, a ja się zamartwiałem cały dzień! – bąknął.

– Przepraszam – wychrypiał.

Chłopak zmarszczył brwi, słysząc jego słaby głos. Zazwyczaj Mark wręcz krzyczał do telefonu, tak jak starsze panie, które myślą, że skoro one nie słyszą, to inni też.

– Gdzie jesteś?

– Teraz w domu.

– A... gdzie byłeś? – zapytał niepewnie.

– W szpitalu.

Przez jego myśl przeszły różne myśli. Coś stało się mu lub komuś z jego bliskich, a on nie miał o tym pojęcia.

– Czy coś się stało? – rzucił, z nadzieją, że odpowiedź na jego pytanie będzie negatywna.

– Babcia była w sklepie i nagle zasłabła. Uderzyła się w głowę i... na razie nie jest dobrze.

Donghyuck aż usiadł z wrażenia i nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Pani Jeon była naprawdę cudowną i pogodną osobą, a w krótkim czasie zdążył przywiązać się do niej jak do własnej babci. Zawsze była dla niego kochana, dawała mu jedzenie i komplementowała przy każdej okazji. Do tego bardzo lubiła jego towarzystwo i traktowała go jak wnuka.

– Czy... wyjdzie z tego? Ktoś u niej jest?

– Nic nie wiemy – wyszeptał – Martwię się o nią Hyuck. Większość mojego dzieciństwa z nią spędziłem, jest moją najlepszą przyjaciółką.

Szybko podniósł się z ławki i żwawym krokiem ruszył na przystanek autobusowy. Wiedział, gdzie musi teraz jechać.

– Zostali u niej rodzice, kazali nam wracać do domu i obiecali, że będą dzwonić. Co, jeśli będzie tylko gorzej? – wymamrotał.

Donghyuck westchnął ciężko, modląc się, żeby autobus przyjechał trochę wcześniej. Mark wydawał się być w naprawdę złym stanie, a nigdy go takiego nie widział. Chciał go zobaczyć i wesprzeć w miarę swoich możliwości, bo on też to dla niego zrobił. Kiedy przyszedł cały zapłakany do jego domu, poświęcił mu swój czas i dał mu trochę ciepła.

broken hearts club| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz