thirty

553 84 84
                                    

브로큰 하트 클럽
broken hearts club

Mark stał przed drzwiami domu rodziny Lee, zaciskając dłonie ze stresu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mark stał przed drzwiami domu rodziny Lee, zaciskając dłonie ze stresu. Miał przyjść tam od razu po rozmowie z babcią, ale spanikował. Dopiero rozmowa z Alanem kolejnego dnia dodała mi odrobinę odwagi, którą tracił z kolejnymi sekundami.

W końcu podniósł dłoń i zapukał delikatnie, czekając, aż ktoś mu otworzy. Przez chwilę miał nawet wątpliwości, czy ktoś go usłyszał, ale wkrótce drzwi uchyliły się ze skrzypnięciem. Jego oczom ukazała się Jungha, jeszcze w piżamie, z kanapką w dłoni.

– Smacznego – rzucił, zapominając ze stresu, co powinien zrobić.

Dziewczyna spojrzała na niego jak na ducha, po czym zwyczajnie zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.

Chłopak westchnął pod nosem, spodziewając się właśnie takiego potraktowania. W końcu zranił jej brata, dlatego nie mógł oczekiwać, że zaprosi go do środka z otwartymi ramionami.

– Jungha – zapukał, tym razem głośniej – Otwórz mi, proszę. Muszę z nim porozmawiać.

Morderczy wzrok, jakim go obdarzyła, sprawił, że pożałował tego, że zapukał ponownie. W rękach już nic nie trzymała, a miała je założone na piersi, biodrem opierając się o ścianę.

– Czego chcesz?

– Chcę porozmawiać z Donghyuckiem.

– I myślisz, że teraz cię wpuszczę? – uniosła brew – Nie ma tak łatwo. Od okrągłego tygodnia chodzi jak trup i ryczy po nocach, mam wrażenie, że niedługo wypluje swoje płuca. Po pierwsze, nie mogłam przez to zasnąć. Nie spał całe noce, chodził po kuchni i walił szafkami – wywróciła oczami – Po drugie, to mój brat do cholery! Może tego nie widać, ale martwię się o niego, a nie jest dobrze.

Mark spuścił wzrok, czując, jakby stracił język w ustach. Wypowiedź dziewczyny tylko uświadomiła go w tym, jak straszną jest osobą. Już drugi raz w ciągu kilku minut zamknęła drzwi, tym razem przekręcając klucz w zamku, co dokładnie usłyszał. Westchnął głośno, mając ochotę zapaść się pod ziemię.

Jednak nie miał zamiaru wrócić do domu.

Odszedł od drzwi, ruszając do ogrodu. Od tej strony było okno Donghyucka wraz z balkonem. Zebrał kilka maleńkich kamyków i po ustawieniu się w odpowiednim miejscu rzucił jednym z nich prosto w szybę. Odbił się z niegłośnym stuknięciem, ale to nie poskutkowało. Rzucał więc dalej, dopóki drzwi balkonowe gwałtownie się nie otworzyły.

– Co do– Mark?

Chłopak zaniemówił, kiedy zobaczył Donghyucka. Wydawało się mu, jakby nie widział go sto lat, chociaż tydzień to wcale nie długi okres. Jego serce zabiło szybciej, a na usta cisnął się uśmiech, który starał się powstrzymywać. Następnym co zauważył, był kolor jego włosów, które były teraz ciemne. W słońcu raz połyskiwały na brązowo, raz na czarno i musiał przyznać, że wyglądał pięknie. Piękniej niż zwykle, o ile się tak w ogóle dało.

broken hearts club| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz