Jak się spodziewałem nic od ostatniego roku nie zmieniło mojej decyzji, wręcz przeciwnie. Tylko jeszcze bardziej znienawidziłem Sasuke. Ero-sennin wyruszył w podróż z nieokreślonym terminem w poszukiwaniu Orochimaru i nowych materiałów do jego dzieła. Kakashi za to wrócił w szeregi ANBU, bo dziadek chciał co chwilę wcisnąć mu nową drużynę pod opiekę, a że żadna nie zdała jego testu, po prostu się zirytował i zażądał powrotu do zespołu skrytobójców Konohy. Ciocia Anko była wciąż zajęta poszukiwaniem wspomnień dotyczących jej i wężowego sannina, wujek Asuma i Kurenai-san chyba zaczęli ze sobą kręcić, a Gai-sensei znalazł sobie nowego ucznia rok starszego ode mnie, który rzekomo jak mi wyjaśnił bardzo go przypomina. Każdy więc zajął się swoim życiem sądząc, że ja też bawię się w najlepsze ze znajomymi z akademii.
Ja jednak tylko jeszcze bardziej zamknąłem się w sobie. Z nikim nie rozmawiałem, do niczego się nie przykładałem, do nikogo się nie przywiązałem. Uznałem, że tak będzie lepiej jeśli chcę zniknąć. Ból utraty nowo zawartych więzi tylko by mi zawadzał w głowie. Dlatego też cieszyłem się mimo wszystko kiedy w dziewiąte urodziny wszystkim oznajmiłem moją decyzję nikt nie zareagował nadzwyczaj gwałtownie, raczej wszyscy zrozumieli i jakby chcieli mi ułatwić odejście, po prostu się ode mnie odcięli. Na początku było mi z tego powodu przykro, bo przypomniały mi się czasy z sierocińca, jednak tak było lepiej. Kurama też mnie w tej całej sytuacji wspierał jak mógł. Zachowywał się jakby chciał zastąpić mi rodziców, których utraciłem, to naprawdę dodawało mi otuchy.
- Już niedługo będę przy tobie, Naru. Jeszcze tylko kilka dni. – odezwał się pocieszającym tonem Kitsune, który teraz właśnie opierał na moich barkach swoje ludzkie dłonie.
- Wiem... - wtuliłem się w tors wysokiego mężczyzny wpatrującego się we mnie tymi, krwistymi ślepiami. Demon tylko odwzajemnił uścisk i czekał cierpliwie, aż się uspokoję. Teraz był jedyną obecnością, którą akceptuję na co dzień i jedynym, który może bezkarnie mnie dotknąć. Nikomu innemu na to nie pozwalam, nawet Kakashiemu.
Dni mijały zaskakująco szybko. W tym czasie ustaliliśmy z Hiruzenem, że moje zniknięcie uznamy jako długoterminowy trening pod okiem Jirayi, w końcu jemu też nie śpieszno było do wioski. W akademii, jak zwykle ignorowałem każde prowokujące spojrzenie Uchihy. Siedziałem po prostu w ławce i patrzyłem na wioskę przez okno, by dobrze zapamiętać każdy szczegół. Odliczałem czas.
Kiedy nadszedł ten dzień, stanąłem o 21.00 przy północnej bramie. Już miałem wyruszyć gdy wyczułem obecność Asumy, Kakashiego i Hokage.
- Po co tu jesteście? – spytałem nawet się nie odwróciwszy by na nich spojrzeć.
Mój zimny ton musiał ich nieźle zbić z tropu. W końcu gdy ostatnio się widzieliśmy nie zachowywałem się tak chłodno. Staruszek pierwszy się otrząsnął.
- Chcieliśmy cię pożegnać. Wiemy, że wolałeś się odciąć, żeby nie cierpieć, ale musieliśmy to zrobić i...i ostatni raz życzyć ci..
- Wszystkiego najlepszego Naruto – powiedzieli jednocześnie, a mi mimo wszystko ścisnęło się serce
- Wiecie, że to jest już dla mnie wystarczająco trudne, czemu utrudniacie jeszcze bardziej.... – spojrzałem na nich ignorując narastającą gulę w gardle. Faktycznie odciąłem się od świata, ale to nie znaczy, że usunąłem z mojej głowy wszystkie wspomnienia.
Kakashi chciał do mnie podejść, by prawdopodobnie mnie przytulić, ale odsunąłem się.
- Nie. Nie dotykaj, tylko pogorszysz sprawę – odwróciłem wzrok, a obok mnie pojawił się Kyuubi w swojej ludzkiej postaci. Zasłonił mnie własnym ciałem, prawdopodobnie wyczuł, że chciałbym się teraz zapaść pod ziemię.
- Kakashi, zrozum. On cierpi bardziej niż wy wszyscy. Nie pogarszaj sytuacji – powiedział spokojnym tonem lis kładąc mi rękę na ramieniu w geście wsparcia.
- Przynajmniej wiem, że nie byliśmy dla ciebie obojętni – Kakashi uśmiechnął się smutno pod maską. Wyczułem w jego głosie smutek – Mógłbyś spojrzeć na mnie ten ostatni raz, Naru? Proszę.. – dodał ciszej
Mimo wątpliwości zerknąłem na niego ukradkiem. Wskazał bym zdjął maskę, co również uczyniłem, tym razem patrząc na niego pewniejszym wzrokiem. On też to zrobił, przez co po raz pierwszy mogłem zobaczyć jego twarz.
- Tak lepiej mój mały braciszku. Zacznij życie od nowa i ciesz się nim. Kiedy dorośniesz wróć, bym mógł być z ciebie jeszcze dumniejszy niż dotychczas, rozumiesz? – spojrzał na mnie poważnie, a mnie ścisnęło w żołądku, kiwnąłem na znak zgody – to nasza męska obietnica.
- Obietnica – odrzekłem i razem z Kuramą zniknąłem w pomarańczowym błysku
![](https://img.wattpad.com/cover/276906380-288-k413557.jpg)
CZYTASZ
Podołać Zadaniu
FanficMłody Uzumaki wyrzucony z sierocińca w wieku trzech lat zostaje zupełnie sam, ale czy na pewno? Pewien basowy głos powraca do jego myśli i w końcu wyznaje prawdę młodemu chłopcu. Jakie przyniesie to skutki? Czy Naruto zdobędzie moc, by pokazać wiosc...