Na widowni wszyscy cywile zasnęli przez technikę genjustu. Tylko nieliczni oglądający shinobi wyzwolili się spod jej działania i podjęli walkę przeciwko podstawionym ANBU. W tamtym momencie na arenę wskoczyła także piątka popleczników wężowego sannina.
- Gaara dezaktywuj technikę i zabierz stąd Sasuke! Szybko! Ja się nimi zajmę – powiedział szybko
- Sam przeciwko im wszystkim? Nie zostawię cię!
- GAARA
Krzyk blondyna na chwilę wszystkich sparaliżował, ale nie Gaarę. Na pewno nie jego
- Nie zostawię cię Naruto
CISZA
- Naruto?! Ty jesteś Naruto? Ten Naruto? - Sasuke wstał gwałtownie ignorując ból po odniesionych obrażeniach i spojrzał na blondyna w masce, który właśnie szykował w głowie milion sposobów na zemstę na kumplu z Piasku. Spiorunował go wzrokiem, ale od razu przeniósł go na swoich przeciwników
- Gaara, tu nie chodzi o to, że się poświęcam! Będziesz mi zawadzać. Ale jak tak bardzo chcesz to daj tego tu – wskazał na Uchihę - do jego brata i każ pilnować. Sasuke jest celem, który Orochimaru pragnie zdobyć za wszelką cenę. Z Itachim będzie najbezpieczniejszy. Potem jak chcesz to wróć, tylko nie przeszkadzaj!
Jinchuriki myślał chwilę, ale potem posłuchał i nastolatkowie zniknęli w kłębie dymu. Naruto natomiast zdjął z siebie maskę i płaszcz ukazując demoniczny strój shinobi oraz katanę przypiętą do jego pleców. Lazurowe, kocie oczy błysnęły niebezpiecznie, a ostrze zaczęło opalizować na czerwony kolor.
- Mam nadzieję, że trochę mnie zabawicie... - uśmiechnął się psychicznie. Wszyscy przeciwnicy od razu przybrali drugi poziom pieczęci czując niebezpieczną aurę od strony demona
Naruto chwycił w dłoń swoją broń i wbił się w wir walki.
W tym samym czasie Hokage, Kazekage i Jiraya dzielnie stawiali czoła Orochimaru, a raczej temu czym się stał. Wróg doskonale unikał złotego pyłu Rasy, ataków małpy Sarutobiego i kolczastych włosów sannina. Nie mógł przeciągać walki jednak długo, bo sam sobie na pewno nie poradzi. Postawił więc wszystko na jedną kartę.
- Masz tu taki prezent ode mnie SENSEI – syknął w stronę Hokage i przyzwał ICH
Wszyscy trzej stanęli sparaliżowani, gdy zobaczyli trzech Hokage wychodzących z trumien. Ich oczy i pęknięcia na twarzach wskazywały na to, iż zostali ożywieni za sprawą zakazanej techniki.
- Jiraya! Zajmiesz się Minato, Rasa ty Tobiramą! Zapieczętujcie ich jakoś! Ja wezmę na siebie Hashiramę – rozkazał staruszek żałując w myślach, że tego pamiętnego dnia pozwolił uczniowi uciec z wioski. Teraz nie musiałby patrzeć na smutne twarze swoich martwych poprzedników
- A co z Orochimaru?!
- Ja pomogę – przed ich oczami pojawił się Kakashi, który właśnie wrócił z walki na widowni
Właśnie w ten sposób walka trwała dalej. Na szczęście Jiraya znał wszystkie techniki jego ucznia, więc z pomocą ropuch spokojnie go pokonał i zapieczętował. Później dołączył do Kazekage i razem zapuszkowali Tobiramę w złotym pyle. Z Hashiramą był największy problem. Przez drzewne techniki był zbyt nieuchwytny. Kakashi natomiast ledwo dawał sobie radę z wężowym sanninem. Gdyby nie sharingan już dawno byłby martwy. A miało być tak pięknie...
Naruto jak zahipnotyzowany unikał i uderzał. Ciął, kopał, okładał. Ale powoli zaczęło brakować mu sił w tej formie.
- No.. dobra.. – mówił między salwami uderzeń – pora na rundę drugą
CZYTASZ
Podołać Zadaniu
FanfictionMłody Uzumaki wyrzucony z sierocińca w wieku trzech lat zostaje zupełnie sam, ale czy na pewno? Pewien basowy głos powraca do jego myśli i w końcu wyznaje prawdę młodemu chłopcu. Jakie przyniesie to skutki? Czy Naruto zdobędzie moc, by pokazać wiosc...