Jack zasunął za sobą oszklone drzwi , oparł się o nie plecami i schylił się ciężko oddychając. Jack odruchowo uniósł rękę do czoła, chociaż nie było spocone, robił tak zawsze kiedy się odpoczywał po wykonaniu jakiejś męczącej czynnosci. Nagle przed sobą usłyszał dźwięk, jakby szczęknięcie, które zwykle wydaje pistolet do którego komory wprowadza się nabój. Jack uniósł głowę i ujrzał przed sobą dziewczynę mierzącą do niego z pistoletu. Dziewczyna była trochę niższa od Jacka, była ubrana w jeansową kurtkę, czarne legginsy i sportowe buty. Włosy koloru kasztanowo-rudego miała związane w długą kitę. Stała w pozycji strzeleckiej, w rozkroku, z rękami wyciagniętymi przed siebie w stronę Jacka. Jack uniósł ręce do góry, spojrzał dziewczynie w oczy i powiedział:
- Spokojnie, nie jestem jednym z nich, nie strzelaj.- Jack zauważył że dziewczyna poprawia ułożenie broni i cichym, łamiącym się głosem mówi:
- Nie ruszaj się!- zabrzmiało to bardziej jak prośba niż polecenie.
- Spokojnie. Uspokuj się dziewczyno! Zobacz, nie mam broni.-
Nagle z jednego ze sklepów wyszedł wielki jak góra mężczyzna. Był ubrany w szare dresowe spodnie i bluzę do kompletu. Jego głowa była wygolona prawie na łyso. W ręce trzymał wielki stalowy łom z którego końca na posadzkę kapała gęsta ciemnoczerwona ciecz.
- A szto się tu dzieje? - zapytał z wyraźnym wschodnim akcentem. Było to chyba pyranie retoryczne bo po sekundzie powiedział do dziewczyny:
- Tess, opuść broń to nie martwiak, one przecież nie gadają- Następnie obserwował jak dziewczyna powoli opuszcza broń i zerka w stronę przybysza.
Mężczyzna podszedł do Jacka i zmierzył go lustrującym spojrzeniem.
- Mam na imię Jack- przedstawił się chłopak podając rękę wielkoludowi.
- Jestem Witalij- Jack poczuł jak jego dłoń dostaje się w żelazny uścisk ręki Rosjanina.
Kiedy chłopak próbował doprowadzić do porządku swoją dłoń podeszła do nich dziewczyna, wyciągnęła rękę w stronę Jacka i przedstawiła się:
- Tess Jones miło Cię poznać-po chwili dodała usmiechając się lekko - Przepraszam za to powitanie, ale wiesz jaka jest sytuacja -
- Nic nie szkodzi - odparł Jack i odpowiedział uśmiechem.
Witalij rozejrzał sie po centrum handlowym i powiedział:
- Myślę że nie będzie problemu z zaopatrzeniem - Po tych słowach skierował się do sklepu z którego wyszedł. Jack i Tess poszli w jego ślady. Okazało się że jest to sklep sportowy. Pierwsze co rzuciło się Jackowi w oczy to wiszące na ścianie torby sportowe i turystyczne. Podszedł do nich i wziął jedną z nich. Kiedy Witalij zobaczył co robi chłopak podszedł do ściany na której wisiały torby i powiedział biorąc największą z nich:
- Da, dobrze główkujesz Żak-
- Mam na imię Jack- poprawił chłopak
- Och, proszjet- powiedział Witalij.
Tess widząc zakłopotaną minę Rosjanina zaśmiała się cicho.
- Szto?- zwrócił się do niej mężczyzna.
- Nic, nic- odpowiedziała dziewczyna zakrywając usta dłonią.
CZYTASZ
Nowy Porządek Świata
FanfictionOpowiadanie bazujące na uniwersum popularnego "The Walking Dead". Historia młodego człowieka który wraz z grupką ocalałych musi stawić czoła istotom które zajęły miejsce na szczycie łańcucha pokarmowego.