Rozdział 7: "Rosyjska Ruletka"

464 52 2
                                    

Dochodziła północ. W galerii, mimo tego że padła ofiarą wielu rabusiów znaleźli wiele ciekawych rzeczy,  lekarstw i masę puszkowanej żywności. Jack usiadł na krześle przy jednym ze stolików w kafejce, obok usiadła Tess, a po chwili wszedł Witalij niosąc butelkę wódki i dosiadł się do nich. Rosjanin otworzył butelkę, przyłożył ją do ust i wypił duży łyk, a nastepnie krzywiąc się powiedział:
- Ja jebu! Wy to nazywacie wódką?-
Jack i Tess wybuchneli śmiechem.
Witalij spojrzał na nich tak jakby przypomniał sobie że też tu są.
- Chcecie trochę? - zapytał podając im butelkę.
Tess pokreciła głową.  Jack wziął butelkę i wypił łyk, a następnie oddał napój Rosjaninowi. Alkohol był bardzo mocny ale Witalij był przecież Rosjaninem...
- Skoro puki co nigdzie się nie wybieramy to może powinniśmy się lepiej poznać? - zasugerowała Tess.
- W sumie nie mam nic przeciwko- odparł Jack
- Lepszy rydz niż nic- rzekł Witalij.
-No okej to kto pierwszy? - zapytała dziewczyna.
Witalij zaczął wpatrywać się w butelkę a Jack nagle stracił zainteresowanie rozmową.
- Ech, faceci... - westchneła Tess, a po chwili z udawanym ociąganiem powiedziała - No dobra, to ja pierwsza...-
Jack odetchnął z ulgą, a Witalij odezwał wzrok od butelki.
- Mam na imię Tess jestem... byłam studentką pierwszego roku dziennikarstwa, mieszkałam na przedmieściach Atlanty z rodziną...-
Tess zamilkła na chwilę i opuściła wzrok na blat stołu.
- Co się stało? Dlaczego powiedziałaś "mieszkałam"? - zapytał Jack
Tess długo milczała a po chwili odpowiedziała:
- Cóż, nie ma ich już wśród żywych, zginęli w pierwszych dniach epidemii- kiedy mówiła po jej policzku spłyneła łza.
- Cholera, przepraszam Tess...- powiedział Jack
- Nie szkodzi- odparła - Teraz twoja kolej - dodała po chwili.
- No dobrze,  Jestem Jack pochodzę z Fort Carson, studiowałem tutaj marketing od dwóch lat. - powiedział,  a po chwili zwrócił sie do Rosjanina - Twoja kolej Witalij.
Mężczyzna wydął wargi i powiedział:
- A ja jestem Witalij i uważam że ta zabawa jest głupia -
Jack i Tess popatrzyli na niego i w końcu odezwał się Jack:
- Kurcze Witia weź...- zaczął
- Nie mów tak do mnie! - przerwał mu Rosjanin.
- Dobrze, spokojnie, przepraszam.- odparł Jack, i dodał. - Witalij cholera co ci szkodzi? Powiedz chociaż jak masz na nazwisko, czy coś-
- I tak go nie wymowisz- odparł mężczyzna.
- No dobra, to może skąd pochodzisz? Jaki masz zawód? - próbował Jack
- To nieistotne - odparował Witalij
A następnie wstał i skierował się do wyjścia.
Kiedy wyszedł Jack zapytał:
- Co go ugryzło?-
- Nie mam pojęcia, prawie go nie znam- odpowiedziała Tess
- Porozmawiam z nim - zaproponował Jack.
- Myślisz że to dobry pomysł? - zapytała .
- Jeśli mamy przetrwać powinniśmy nauczyć się radzić z kłótniami- odparł .
- Idę z tobą - powiedziała dziewczyna.
- Lepiej jeśli sam z nim pogadam-
Stwierdził.
- No dobrze idź, tylko uważaj, nie zdenerwuj go bardziej- powiedziała.

Nowy Porządek ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz