- Halo, tutaj Liliane Moliére. Do mojego domu wtargnął jakiś mężczyzna.- zaczęła mówić szybciej kiedy zaczął się zbliżać w jej stronę.- Ulica Montereuil 17.- krzyknęła kiedy Laurent złapał ją za ramiona i zaczął kierować się z nią w stronę salonu. Jej przerażający krzyk można było usłyszeć na końcu Francji. Telefon wypadł jej z dłoni, a operator stracił z nią jakikolwiek kontakt. Została sama z psychopatycznym Laurentem.
Złapał ją najsilniej jak potrafił za ramiona i rzucił na marmurowe płytki. Jego złość była ogromna, nie kontrolował swoich emocji. Nie przejmował się tym, że za jakiś czas mogła przyjechać policja. Jedyne czego pragnął to zemsty na Liliane. Dalej ją kochał i nie mógł się pogodzić z tym, że zostawiła go dla kogoś innego. Liliane widząc jego wściekłość w oczach leżała sparaliżowana na podłodze. Jej strach opanował całe jej ciało. Łzy naleciały do oczu, a dłonie drżały jej niemiłosiernie. Modliła się w głębi duszy, aby policja szybko się zjawiła albo przynajmniej Kylian. Podniosła się i oparła na łokciach. Chciała wstać, ale ból w jej kręgosłupie spowodowany upadkiem jej to uniemożliwił. Pomyślała, że może rozmowa sprawi, że Laurent opanuje swoją psychopatyczną osobowość.
- Laurent.- zaczęła.- Ty nie jesteś taki. Nie zrobisz mi krzywdy.
- Skąd wiesz jaki jestem?!- krzyknął. I zaczął się zbliżać w jej kierunku. Łzy zaczęły lecieć na jej policzki rozmazując makijaż. Próbowała się cofnąć, ale na marne.
- Ty taki nie jesteś. Ja to wiem. Uspokój się. Porozmawiajmy.
- I ty będziesz mi mówić co ja mam robić tak? Gówno wiesz. Nie wiesz co czuje. Zraniłaś mnie. Ja cię kochałem, a ty poleciałaś do innego. Jesteś zdradziecką kurwą.- warknął przez zaciśnięte zęby.
- Nie mów tak. Boje się ciebie.- powiedziała i zaczęła bardziej płakać. Tak bardzo się bała w tamtym momencie. Nie wiedziała co miała zrobić. Ból, który opanował jej ciało uniemożliwił jakiekolwiek ruchy. Siedziała na zimnych płytkach i płakała. Na nic innego ją nie było stać. Próbowała myślami przywołać pomoc, ale na marne.- To ty mnie pierwszy zdradziłeś. Ja tak nie chciałam żyć.
- Teraz twierdzisz, że to moja wina? Jesteś w błędzie. Widziałem jak kleiłaś się do innych facetów i cię pożerali wzrokiem. Nie myślałaś jak mogłem się wtedy poczuć.
- Ale Laurent, przysięgam ci, że cię nie zdradziłam. Kochałam cię całym sercem.
- Kochałaś.- prychnął i popatrzył jej w oczy.- Ty nawet nie wiesz co to miłość. Zraniłaś mnie. Kpiłaś sobie ze mnie i mojej miłości do ciebie, a ja głupi do tej pory cię kocham.
- No właśnie. Jak mnie kochasz to proszę, nie rób mi krzywdy. Błagam cię. Obiecuje ci, że nikt się nie dowie o tym. Zaczniesz żyć nowym życiem, a mi dasz święty spokój.- jedyne co to zaśmiał się na jej słowa i spojrzał z żartem. Jego obłęd opętał jego całą osobę, która przerażała dziewczynę. Bała się, że zaraz weźmie nóż i ja zadźga, albo zrobi coś innego. Bała się, że ta cała sytuacja sprawi, że Laurent ją zabije, albo zrobi jakąś krzywdę.- Tak bardzo cię proszę. Nie rób mi krzywdy.
- Jesteś zabawna.- zaśmiał się.- Po tym co mi zrobiłaś myślałaś, że sobie od tak odejdę. Moje uczucie do ciebie nie wygasło i będę cię kochać, aż do śmierci.- podszedł do niej i złapał jej lekkie ciało. Zaczął nią szturchać jak zabawką i ciągnąć za włosy. Dziewczyna zaczęła krzyczeć i błagać o pomoc. Laurent nie zaprzestał i uderzył ją z całej siły w twarz. Z jej nosa zaczęła lecieć krew, a skóra na twarzy mocno piec. Chciała się dotknąć, ale kolejny cios jej to uniemożliwił. Zakręciło jej się w głowie i ledwo trzymała się na nogach. Wściekły Laurent nie kontrolując swojej złości i szaleństwa złapał za szklany wazon i rozbił na jej głowie. Przed oczami Liliane zapanowała ciemność. Spojrzała ostatni raz na jego twarz i upadła na ziemię.
- Liliane już jestem.- krzyknął Kylian, kiedy wszedł do domu. Dzięki Bogu pojawił się w odpowiednim momencie. Wchodząc do salonu zobaczył leżącą dziewczynę, która krwawiła, a nad nią Laurenta. Przez chwilę nie docierała do niego cała ta sytuacja, ale kiedy tylko zrozumiał co się dzieje rzucił się na mężczyznę.- Ty skurwysynie.- krzyknął i zaczął okładać go pięściami. Jego złość była ogromna po zobaczeniu całej tej sytuacji. Po krótkiej chwili na miejsce dojechała policja. Laurent po usłyszeniu wycia syreny wydostał się z ciosów Kyliana i zaczął uciekać w stronę wyjścia. Mężczyzna nie patrząc na Laurenta odrazu podszedł do Liliane.
- Liliane, obudź się.- zaczął ją szturchać, aby ją wybudzić.- Liliane, proszę. Obudź się.- powiedział zdesperowany i łzy zaczęły lecieć z jego oczu. Ten widok był najgorszym jakikolwiek widział. Jego ukochana leżała nie przytomna w jego objęciach, a on nic nie mógł z tym zrobić. Jeden z policjantów wszedł do domu i podbiegł do dwójki osób.
- Proszę się odsunąć. Karetka już jedzie.- powiedział w kierunku Kyliana i sprawdził tętno dziewczyny. Zdesperowany odszedł od Liliane tak jak mu kazano.
~
Kiedy karetka zabrała Liliane do szpitala, Kylian odrazu za nią pojechał. Targały nim emocje i trudno było mu kierować, ale bezpiecznie dojechał. Zabrali ją odrazu na badania, a on musiał siedzieć i kilka godzin czekać, aż lekarz powie mu cokolwiek o jej stanie zdrowia. Nie mógł sobie wybaczyć, że wtedy ją zostawił samą w domu. Miał wyrzuty sumienia. Bał się, że stało się jej coś poważnego. Do końca życia nie mógł by jej spojrzeć w oczy. Wiedział, że to była jego wina. Starał się opanować myśli i emocje, ponieważ musiał poinformować rodzinę Liliane o tym, że znajduje się w szpitalu. Zadzwonił do jej mamy i powiedział jak wygląda cała sytuacja. Kobieta nawet się nie odezwała słowem. Była w szoku. Nie mogła przyjechać, ponieważ znajdowała się dwieście kilometrów od domu, ale wysłała Lucasa do szpitala.
CZYTASZ
l'amour à Paris
FanfictionSława, pieniądze i idealne życie. To wszystko należy do Liliane Moliére, ale czy aby napewno jest szczęśliwa? Co się stanie kiedy na jednej z imprez pozna chłopaka z piłkarskiej reprezentacji Francji? Kylian Mbappé