Rozdział 16

30 5 0
                                    

Rozdział 16

Teresa

Podchodzę do okna i gdy tylko spoglądam w dół kręci mi się w głowie, nie wiem które to piętro ale widok z okna robi wrażenie. Szarpie nim na wszystkie strony próbując je otworzyć, nic z tego. Zamknięte.

-O wstałaś! – Sasza wchodzi ze styropianowym pojemnikiem. – Przyniosłem Ci jedzenie.

-Jakis ty miły. Uważaj bo jeszcze Ci podziękuje. – podchodzi do mnie bliżej.

-Im szybciej Bystrzycki ukradnie dla mnie samochody, tym szybciej będziecie razem. Nie bój się.- Dotyka mojej twarzy, a ja odtrącam jego rękę – Nie zrobię Ci krzywdy, dopóki mnie nie zdenerwujesz. No chyba, że Tadeusz mnie zdenerwuje to wtedy , będę miał okazje przekonać się czy rude na pewno są takie ogniste w łóżku.

-Spierdalaj. – łapie mnie za podbródek, mocno ściskając

-Powiedziałem grzeczniej! Jedz! - popycha mnie na podłogę.- Nie bój się nie zabije Cię, z Twojej śmierci nie byłoby żadnego zysku. Jeśli Bystrzycki się nie spisze to Cię sprzedam, może do Arabi, tam byś uchodziła za egzotyk i dobrze by za Ciebie zapłacili. Wyobraź sobie ile razy w nocy brałby Cię Arab.- Wybucha śmiechem a mnie chce się rzygać. - Przyjdę do Ciebie później.

Otwieram styropianowe pudełko w którym jest wszystko razem wymieszane, jakiś ryż, jakieś warzywa, zalane śmierdzącym sosem całe szczęście, że nie jestem głodna. Przechadzam się po pokoju w poszukiwaniu, czegoś co mogłoby mi się przydać do ratunku. W szufladzie znajduje jakieś kartki i długopisy, po godzinie pracy powstaje już napis: " POMOCY". Odgłos przekręcanego klucza w zamku sprawia, że w popłochu chowam kartki wciskając je pod komodę. W drzwiach staje Wiktor z telefonm w ręku.

-Przywitasz się z ukochanym? - Mówi z uśmiechem.

-Teri- w tlefonie słyszę głos Tadeusza. -Nic Ci nie jest?

-Nie nic.

-Dziś dostarcze im pierwszy samochód.

-Uważaj na siebie.

Mój były szef odwraca się na pięcie i wychodzi zamykając kolejny raz drzwi na klucz. Zaczynam mocować kartki w oknie, kolejno z nadzieją, że ktoś to zauważy i mnie uratuje. Na stoliku stoi butelka z wodą, odkręcam ją i biorę spory łyk. Po chwili moje powieki opadają i robią się ciężkie. Zasypiam.

Gdzieś z oddali słyszę delikatne stukanie, albo klikanie ciężko mi to zdefiniować. Podnoszę powieki a naprzeciw mnie siedzi Sasza depczący kartki z literami. Bawi się bronią, to Ona tak klika.

-O! Niesamowite! Księżniczka wstała !

-Czego dosypałeś mi do wody?

-Proszków nasennych. - Nachyla się. - Powaliłyby nawet konia. - Znów bawi się bronią- Podoba mi się twoja inwencja twórcza i napis "POMOCY" w oknie, wielkie brawa za pomysł.

Próbuje szarpać rękami i nogami, z żalem odkrywając, że jestem przywiązana.

-Wypuście mnie!

-Chyba śnisz! Po tym co odwaliłaś? Będziesz chciała siku to wołaj. Pomyśl też o tym, że mógłbym przestrzelić Ci kolana, ale póki co tego nie zrobie.

Tadeusz

Stoje w biurze pełnym powywracanych sprzętów i zastanawiam się co powinienem zrobić. Wybieram numer do Nikodema, chyba jedynej osoby której teraz mogę zaufać.

-Halo. - Odzywa się znajomy głos w słuchawce.

-Porwali moją kobietę. Jestem teraz u niej w biurze, wszystko wygląda jak po bombardowaniu.

Zanim powiesz nieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz