Rozdział 20

34 6 3
                                    





Teresa

Rozkładam tą kartkę i czytam linijkę po linijce, słowo po słowie a z każdym kolejnym słowem po mojej twarzy płynie więcej łez.

„Ten list jest dla najlepszej kobiety jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi, tak właśnie do Ciebie. Oczyma wyobraźni widzę, jak się uśmiechasz czytając pierwszą linijkę tekstu. Tereso, byłaś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Dziekuje,  za każde spojrzenie, za każdy usmiech i za każda emocje, która we mnie wzbudziłaś. Przy Tobie czułem, że mogę wszystko, że mogę się postawić i Cię chronić. Nie rozumiem dlaczego nie chcesz ze mną być, nie wierze, że mnie nie kochasz, wciąż pamietam jak śmiały się Twoje oczy kiedy na mnie patrzyłaś, jak Twoje usta całowały moje ten pierwszy i ten ostatni raz. Jeśli chcesz padnę na kolana i będę błagał o to byś dała mi szanse, przysięgam Ci, że nigdy nie wywołam łez smutku, a jeśli kiedykolwiek przeze mnie zapłaczesz to będzie to płacz ze szczęścia. Jesteś moją miłością, moim marzeniem, moim natchnieniem. Jesteś jedyną rzeczą ( cholernie głupio to brzmi, ale nie potrafię dobrać innego słowa), która jest prawdziwa w moim życiu.

Wszystko to, czym karmiła mnie matka od dziecka okazało się kłamstwem, mój ojciec żyje w dodatku mam brata. Nie wiem co powinienem zrobić w tym wypadku, noże to wszystko jest jeszcze zbyt świeże.

Dziś odeszła moja mama, wyznała mi to na łożu śmierci. Pomimo tego co mi zrobiła, bardzo Cię polubiła. Jeśli chciałabyś przyjść na jej pogrzeb to odbędzie się w czwartek o godzinie dziewiątej.

Chciałbym napisać coś jeszcze, ale wszystkie teksty wydają mi się być błahe i oklepane.

Zawsze będę Cię kochał

T.

P.S.

Jeśli naprawdę nie chcesz mnie znać, wyrzuć ten list i nie przejmuj się tym co napisałem. Tylko błagam Cie, bądź szczęśliwa. Uśmiechaj się najpiękniej jak potrafisz."

Staram się opanować szloch jaki mną wstrząsa. Nie wiem czy dlatego, że Jego mama zmarła, czy dlatego że w każdym jednym słowie podkreśla jak bardzo mnie kocha. Dlaczego to życie jest tak cholernie pogmatwane? Dlaczego nie mogę podejść do niego i przytulić się, powiedzieć, że tak naprawdę nie chciałam tego zrobić, że tak naprawdę kocham go i będę kochała już zawsze? Znam odpowiedz, sprowadza się do jednego słowa „Wiktor", jeśli tylko dostanę informacje, że został zatrzymany, wrócę i wyjaśnię wszystko Tadeuszowi, mam nadzieje że mi wybaczy i schowa mnie w Twoich bezpiecznych ramionach.

Zgodnie z umowa właścicielka mieszkanie stoi w moich drzwiach, jak zawsze jest punktualna. Może nie nagromadziłam tu zbyt wiele rzeczy, jednak mieszkanie tu pomogło mi uporać się z swoimi demonami, które zastąpiły kolejne.

-Pani Tereso, zgodnie z umowa oddaje Pani kaucje. Mam już chętna osobę na to mieszkanie wiec nie będę się z Panią szarpać. Czy zabrała Pani wszystko?

-Tak dziekuje bardzo. – Ostatni raz rozglądam się po mieszkaniu przywolujac wspomnienia w których Tadeusz krzątał się po kuchni, albo siedział na kanapie. Miałam już tu nigdy nie wrócić.

-Wszystko w pozadku?

-Nie nic nie jest w pozadku. Dowidzenia. – wychodzę starając się zatrzymać płacz wewnątrz siebie. Wpadam na kogoś, to Marta moja dawna przyjaciółka.

-No cześć, widzę ze znów spieprzylas sobie życie, a można było odpuścić. Teraz byś nie płakała.

-Nie wiem czy cześć czy nie cześć, ale wiem jedno nie Twoja sprawa.

Pakuje ostatnia walizkę do auta i wsiadam za kierownice, moim ciałem wstrza szloch, znikam. Nim pojadę odstawić samochod do mamy, wybieram drogę wiodącą obok domu Tadeusza. Chce zobaczyć go chociaż przez ułamek sekundy, niestety, nie udało się. Tym razem nie stoi na podwórku ani na balkonie, nie ma tez jego samochodu. Pewnie ogarnia formalności związane z pochówkiem.

Zanim powiesz nieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz