Rozdział 21
Tadeusz
Nie mam się by wstać i się ubrać, już dziś pogrzeb mamy. Leze w ogromnym łóżku, które wydaje się nie mieć końca. Dlaczego? Co ja takiego złego w życiu zrobiłem, ukradłem kilka samochodów, nikogo nie zabiłem. Nie ważne. Podchodzę do szafy i wyciągam czarny garnitur i czarna koszule. Ciekawe czy Teri się pojawi, wiele bym dał by móc chociaż przez chwile na nią popatrzeć, jej obraz doda mi siły. Jadę do kościoła, chce być tam przed wszystkimi, chce pożegnać się z mamą. Trumna już czeka na żałobników. Podchodzę i kładę na niej dłoń.
-Dlaczego mamo? Tak wiele mam pytań, a tak malo odpowiedzi. Chciałbym abyś żyła, abyśmy wszystko wyjaśniła. Gdzie szukać wskazówek? Jak poradzić sobie z żalem? Nie wiem. Nie potrafię. Szkoda, ze nie wieszialem prędzej może zdążyłbym odnaleźć brata? Byłby na Twoim pogrzebie.
Zajmuje miejsce w pierwszej ławce, nie spodziewałem się wielu gości. Szkoda tylko ze przyszła taka garstka. Ksiądz coś smęci, a ja już mam dość. To wszystko mnie przeroslo. Nabożeństwo w kościele dobiega końca, a ja krocze za trumna i Jak debil rozglądam się po kościele szukając znajomych zielonych oczu. Jest! Nie wierze, ze przyszła. Nasze spojrzenia przez moment się krzyżują. Ukradkiem rozglądam się za nią na cmentarzu lecz inni członkowie naszej rodziny zasłaniają mi widok. Ciało mamy zostaje złożone do grobu, a ludzie podchodzą i składają mi kondolencje. Jestem zły, wściekły i mam ochotę krzyczeć. Pytanie tylko co to zmieni? Nic. Tłum zaczyna się przeżedzać. By finalnie naprzeciw mnie została tylko moja rudowlosa piękność. .
-Bardzo mi przykro. -Przytulam ją do siebie najmocniej jak potrafię.. – Trzymaj się.
-Zostań. – Płaczemy oboje, ja nawet nie mam do niej żalu info wszystko co powiedziała.
-Nie mogę. Żegnaj.- Odpycha mnie i odchodzi nie odwracając się za siebie. Jakis mężczyzna, pewnie grabarz mnie zaczepia rozmowa, nie mogę, nie mam na to czasu. Rozgladam się po cmentarzu, lecz jej nie widzę. To niemożliwe ze tak szybko odeszla, a może jej już w ogóle tu nie było. Chowam twarz w dłoniach, muszę się otrząsnąć. Przecieram oczy bo znów ja widzę, kilkanaście metrów przede mną, zaczynam biec.
-Poczekaj. – Mówię lekko podniesionym głosem.-Dziekuje, ze przyszłaś.
-Proszę.
-Teri? – Dopiero teraz się odwraca, a ja muszę upewnić się, ze nie zwariowałem. Łącze nasze usta w pocałunku. Odpycha mnie i wali w twarz. Czy to tak wyglada pożegnanie ?– Przepraszam.
-Zostaw mnie w spokoju, dziś wyjeżdżam. Nie szukaj mnie.
Patrze jak wsiada do autobusu. Muszę jej odpuścić, ale najpierw muszę zając się goscmi, siadam przy dużym stole tuż obok mnie ciotki i wujkowie wszyscy razem radosnie szczebioczą, są tacy serdeczni. Kurwa nie mogę.
-Tadziu dokąd idziesz?
-Nie mogę znieść tej fałszywości. – odwracam się i wychodzę. Jadę do domu, może gdzieś w rzeczach mamy znajdę odpowiedz na to gdzie jest mój ojciec i kim jest mój brat.
Rzucam marynarkę na krzesło w salonie i idę od razu do sypialni mamy. Zaczynam przeszukiwać szafki, półka po półce, dopiero przy ostatniej znajduje kluczyk z przyklejoną karteczką i numerem skrytki bankowej. Zajebiscie. Wracam do salonu i zabieram marynarkę z której coś wypada. Podnosze, to przecież koperta która dałem Teresie. Kurwa. Zaglądam do środka a tam pomiedzy pieniadze jest włożona kartka, rozkładam ją i czytam.
„Najdroższy
Wiem, że nie powinnam już mieszać w Twoim życiu, ale chce Cię przeprosić. Musisz wiedzieć, że żadne słowo, które wypowiedziałam gdy od Ciebie odchodziłam nie jest prawdą. Kocham Cię najmocniej na świecie, ale dopóki grozi Ci niebezpieczeństwo nie mogę być blisko Ciebie. Gdy to czytasz, ja jestem już daleko, nawet bardzo. Dziekuje Ci za wspaniałe chwile przeżyte u Twojego boku, schowam wspomnienia głęboko w sobie i będę do nich wracać w trudnych chwilach.

CZYTASZ
Zanim powiesz nie
RomansaKobieta, o ognistych włosach i spojrzeniu tak gniewnym, że ledwo potrafię przełknąć ślinę. Nasz wzrok na moment się krzyżuje, a ja nie potrafię odpuścić. Gdy mnie mija, zapach jej perfum pieści moje zmysły. Kim Ona jest? Dopóki moje spojrzenie, nie...