Rozdział 24

34 6 2
                                    

fiestę. O nie!

Rozdział 24

Teresa

Pisk opon, utwierdza mnie w przekonaniu, że to na pewno On.  Jedyna moja miłość, instynktownie wyswobadzam się z uścisku Piotra, podekscytowana tym, że zaraz go zobaczę. Drzwi się otwierają i z miejsca kierowcy wychodzi On w całej okazałości, jego widok zapiera mi dech w piersiach. Te oczy, to spojrzenie jakby pełne żalu. Patrzy na mnie tylko przez chwile, bo doskakuje do Piotra i zaczyna go okładać.

-Tadeusz! Co Ty robisz?! Mądry jesteś?!

-Powinnaś się odsunąć jak dwa samce się biją – jakaś dziewczyna odciąga mnie na bok.

-Ty pierdolony skurwielu! – Tadeusz odsuwa się od Niego, a Piotr próbuje wstać, podaje mu rękę, spoglądam zdezorientowana na zakrwawioną twarz kolegi.

-Wyjaśni mi ktoś o co tu chodzi? – Czuje ze znów kręci mi się w głowie, jednak muszę wziąć się w garść. -Tadeusz?

-Ten pierdolony oszust! – Nasze spojrzenia się spotykają, najchętniej rzuciłabym mu się na szyje. Pohamuj się, jest tu jego dziewczyna.

-Piotr?

-Nie wiem o czym ten człowiek mówi.

-To prywatny detektyw. Wynająłem go by Cie odszukał.

-Po co? Masz dziewczynę! Nie możesz zostawić mnie w spokoju. -Młoda dziewczyna niemal zanosi się śmiechem.- Odejdź Tadeuszu.

-Nie! Nigdzie nie odejdę, zrozum księżniczko, że nic nam nie grozi. Wiktor siedzi. A ten złamas powiedział mi, że wyjechałaś do Londynu. Dopiero Dominika namówiła mnie żeby sprawdzić to co mówi- Podchodzi do mnie bliżej, tak, że mogę wdychać jego zapach.

-Przepraszam, że Wam przeszkadzam w ramach sprostowania – zaczyna dziewczyna- nie jestem jego dziewczyna tylko jego siostra.

Delikatnie dotyka mojego policzka, ten gest sprawia, że wtulam się w niego mocniej.Jednak coś do mnie dociera. Zbliża się, jego usta zaczynaja być niebezpiecznie blisko, to moment o którym marzyłam cały ten czas gdy byłam daleko od niego. Robie krok w tył.

-Co jest Teri?

-Muszę Ci o czymś powiedzieć.

-A co może być ważniejsze od tego, że Cię odnalazłem?

-Jestem w ciąży.-Widzę przerażenie na Jego twarzy, robi się blady a oczy zaczynaja się szklić, stoi i patrzy tylko na mnie, jakby świat w około przestał istnieć.

-Który to tydzień? -Pyta przełykając gule w gardle.

-Ósmy. – odwraca się. – To ja już pójdę. Miło było Was zobaczyć.

Odwracam się na pięcie i idę w stronę domu. Otulam się rękoma bo tak jakoś chłodniej mi się zrobiło, powiało samotnością. To nic, dam radę. Słyszę za sobą szybkie kroki, odwracam się i wpadam wprost w szerokie ramiona Tadeusza. Jego usta instynktownie odnajdują moje, cudowny smak czuje na języku kiedy zaczyna mnie całować. Mimowolnie uśmiech pojawia się na mojej twarzy, przylegam do niego szczelnie dając mu schować się w Jego silnych ramionach. Przyjemne dreszcze pożądania rozchodzą się po moim ciele. Przerywa pocałunek, wtula się we mnie i podnosi do gory, zaczynajac mną kręcić.

-Odzyskałem Cię!

-Proszę przestań!

-Nigdy! Będę Was na rekach nosił!

-Porzygam się ! – Zanoszę się śmiechem wtulając w Niego. Spoglądam w stronę Piotra, gdy Tadeusz stawia mnie na nogach. -Piotr.

-Tak?

Zanim powiesz nieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz