"Połowa ludzi powie ci, żebyś poszła za głosem serca, druga połowa każe ci podążać za rozumem. Ja sugeruję, żebyś wybrała tę drogę, co do której nie masz wątpliwości". Te słowa nader często słyszałam od babki. Najcudowniejszej i najukochańszej osoby na świecie. Miałam ogromne szczęście, że ta kobieta mnie wychowywała. Kiedy nagle udar mi ją odebrał, zaczęłam podejmować błędne decyzje, jakby to, czego mnie uczyła wyparowało ze mnie bezpowrotnie. Dziś, w rocznicę jej śmierci, poczułam, że zawiodłam. Zawiodłam ją, ale przede wszystkim siebie. Zdradziłam przekonania, które były moim prawem. Już miałam otworzyć kolejną butelkę wina i brnąć w użalanie się nad sobą, kiedy to moje przyjaciółki Pola, Anna, Kate i Emi zdobyły szturmem moje mieszkanie.
- Zbieraj zadek Gaya i pakuj się - okrzyknęły chórem.- My już jesteśmy spakowane.
- Nie mam ochoty na wycieczkę i wybaczcie mi tą bolesną szczerość, ale i na wsze towarzystwo też - pociągnęłam duży łyk wina prosto z butelki - Dzisiaj mam ochotę się upodlić, sięgnąć dna, by móc się porządnie od niego odbić, bo siedzenia w tej czarnej dupie mam już po kokardy.
Dziewczyny przytuliły mnie, przejęły butelkę, by każda mogła skosztować tego boskiego trunku. Skoro ja chciałam dziś sięgnąć dna, one uznały, że pójdą na to dno razem ze mną, bo nie chcą mnie stracić kolejny raz. A straciły mnie na długie pięć lat, kiedy to, na ostatnim roku studiów, wyszłam za mąż za mojego profesora.
Nasza przyjaźń sięga czasów piaskownicy. Razem dorastałyśmy, płakałyśmy, śmiałyśmy się wspierałyśmy się, po prostu razem zdobywałyśmy dorosłość. Tylko, że ja zdradziłam naszą przyjaźń. Na pięć długich lat, wyrzekłam się jej. Poszłam, jak mi się wtedy wydawało, za głosem serca. Byłam głucha na głos rozsądku, którym były one. Wkroczyłam na drogę do nieba, a zeszłam nią do piekła.- Gaya - zapytała Anna - ty chlejesz z żalu, że go już nie ma? Przecież to, że kopyrtnął w kalendarz to najlepszy prezent, jaki mógł ci dać. Szkoda tylko, że tak późno.
- Anna, choć brutalnie, to jednak nad wyraz szczerze wyraziła nasze wspólne zdanie - dodała Kate.
- Tak. Koronę i berło poproszę - przechwyciłam butelkę i znów pociągnęłam duży łyk wina - zamierzam zasiąść na właściwym tronie. Królowa naiwności, to ja! - wypowiedziane słowa potwierdziłam głośnym czknięciem. Tak, złapała mnie pijacka czkawka.
- Gaya - Emi ujęła moją twarz w dłonie - zakochana kobieta jest ślepa i głucha. Twój mężulek musiał umrzeć w chwili uniesienia, kiedy baraszkował z inną kobietą, żebyś odzyskała na powrót rozum i wolną wolę.
- Tak - gorzko się roześmiałam - mój kochany mąż pieprzył studentki na prawo i lewo, tylko ja tego nie dostrzegałam. W swojej naiwności czułam się taka wyjątkowa. - i znów przytaknęłam głośnym czknięciem.
- Gaya - teraz przemawiać zaczęła Pola - przecież ty byłaś dla niego wyjątkowa. Ze wszystkich studentek wybrał właśnie ciebie na żonę. Tobie dał swoje nazwisko i z tobą chciał założyć rodzinę.
- Oj tak Polciu - roześmiałam się - byłam cholernie wyjątkowa, a raczej wyjątkowo ślepa, wyjątkowo głucha i wyjątkowo naiwna.
- Kochana - ciągnęła dalej Pola - zanim wytrzeźwiejesz, a my się upijemy, zamierzamy cię spakować i zabrać do twojego miasta marzeń. Na lotnisku musimy stawić się za jakieś dwie godziny, więc nie pozostało nam zbyt wiele czasu na pogaduchy.
- Oszalałyście?! - nagle chyba otrzeźwiałam - zabieracie mnie do New York'u?
- Tak! - wykrzyknęły chórem. - Jesteśmy młode, piękne, seksowne, a co najważniejsze wolne! No przecież to grzech z tego nie korzystać!
![](https://img.wattpad.com/cover/279370213-288-k559404.jpg)
CZYTASZ
Kłamałem...
RomanceGaya Thompson i Xavier Moore są jak woda i ogień, anioł i diabeł, białe i czarne, życie i śmierć i jak wszystko inne, co razem współistnieć nie powinno, bo w rzeczywistości stoją po przeciwnych stronach. Przyjaciółki zabierają Gaye do New York'u, by...