Rozdział XXXII

1K 88 7
                                    

Gaya
Słowa Poli dały mi sporo do myślenia. Od mojego powrotu nawet nie rozmawiałam z Xavierem. Przyleciał tu, zrobił mi cudowny prezent w postaci dziewczyn, był tak blisko, a nie narzucał się. To do niego zupełnie nie podobne. Ostatnie tygodnie nie były dla niego łatwe. Takie przeżycia mogą przewartościować priorytety. Postanowiłam odwiedzić go w hotelu. Zrobię mu niespodziankę. Mam nadzieję, że miłą.

Przy śniadaniu podzieliłam się moimi planami z dziewczętami. Kate i Anna rzuciły się na mnie z przytulasami i całusami.

- Gayka, no nareszcie! – krzyknęła Anna,

- Obudził się rozum w tej pięknej główce – Kate pogłaskała mnie po włosach.

Pola i Emi uniosły kciuki do góry w geście aprobaty.

Przyjemnie było mieć dziewczyny po swojej stronie. Moje siostry z wyboru były moją najprawdziwszą rodziną.

Po wejściu do hotelu, skierowałam się w stronę recepcji. Poprosiłam miłego pana, by poinformował Xaviera, że ma gościa, który będzie czekał na niego w hotelowej kawiarni. Miałam szczęście, Xavier był w pokoju.

Wybrałam miejsce naprzeciw wejścia. Zależało mi, by zaobserwować jego mowę ciała, kiedy zobaczy, kto jest jego tajemniczym gościem. Dostrzegłam go pierwsza. Miał zgaszone spojrzenie, twarz wychudłą i poszarzałą. Muszę przyznać, że nie wyglądał najlepiej. Ale ostatnio życie go nie oszczędzało, więc dziwnym byłoby, gdyby prezentował się kwitnąco.
Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, przystanął. Lekko rozchylił usta. Mój widok naprawdę go zaskoczył. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, bo nagle ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie niepewności. Może nie powinnam była tu przychodzić. Ale te myśli szybko przegonił jego uśmiech. W jego oczach pojawiła się radość, jakieś poczucie ulgi i jeszcze coś, czego nie potrafiłam nazwać, ale to było miłe uczucie.
Po chwili ruszył w moją stronę. Wstałam, by się z nim przywitać. Otworzył ramiona, a ja totalnie instynktownie wsunęłam się w nie. Objęłam go w pasie, głowę przytuliłam do torsu. Poczułam bicie jego serca. Choć galopowało w szalonym tempie, poczułam dziwny spokój. Zamknął mnie w uścisku, wtulił głowę w moje włosy i głośno wypuścił powietrze, jakby zrzucał z siebie niewyobrażalny ciężar.

- Jezu! – wyszeptał tuż przy moim uchu – Nawet już nie śmiałem o tej chwili marzyć.

Odchylił nieco głowę, by móc spojrzeć mi w oczy. Wpatrywaliśmy się w siebie intensywnie, kiedy niemal bezgłośnie powiedział

- Chcę cię pocałować – zawisł kilka centymetrów nad moimi ustami, jakby czekał na gest z mojej strony.

Ogarnęła mnie panika. Co ja najlepszego robię. Jednak, kiedy pogładził dłonią moje plecy w uspokajającym geście, wspięłam się na palce i nasze usta się spotkały. Wtulił mnie w siebie mocniej. Na początku muskał moje usta delikatnie, potem obrysował językiem ich kształt i zaczął kąsać dolną wargę. Zachęcał mnie tymi pieszczotami, bym otworzyła usta i pozwoliła naszym językom się spotkać. Był czuły, delikatny i cierpliwy, jakby wyczuł moje wahanie. On po prostu czekał, aż będę gotowa. Xavier, którego znałam do tej pory, nachalnie wziąłby wszystko to, na co tylko przyszłaby mu ochota ignorując moje odczucia.
Rozchyliłam usta. Nasze języki spotkały się i delikatnymi muśnięciami próbowały się zapoznać, jednak nie trwało to długo. Xavier szybko pogłębił pocałunek i wtedy, jakby coś we mnie pękło, puściła tama. Wsunęłam dłonie w jego włosy i odwzajemniłam pocałunki, które stały się zachłanne i łapczywe. Byliśmy wygłodniali wzajemnej czułości i właśnie okazywaliśmy to sobie.

Tą magiczną chwilę przerwało czyjeś głośne chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie, jakbyśmy w tym momencie uświadomili sobie, gdzie jesteśmy. Odwróciłam się w stronę intruza i moje ciało zesztywniało. Xavier objął mnie w pasie, przyciągając do siebie władczo. Chyba pierwszy raz w życiu poczułam jak to jest mieć w mężczyźnie oparcie.

- Nie wszyscy mają to szczęście, by się odnaleźć – słowa Dimy zabarwione były goryczą – Może powinniście przenieść się do pokoju zanim aresztują was za nieobyczajne zachowanie – uśmiechnął się smutno i wyciągnął dłoń w geście przywitania.

Xavier
Jakiś gostek z recepcji zadzwonił z informacją, że w hotelowej kafejce czeka na mnie gość. Nie było mi dane poznać godności, wiedziałem tylko, że to piękna kobieta. Pomyślałem, że to Pola wpadła na wizytację. Zebrałem tyłek z kanapy, zamknąłem laptopa i ruszyłem na spotkanie natręta.

Jezu! To nie Pola. W kafejce czekała na mnie Gaya. Nasze spojrzenia spotkały się, a mnie zamurowało. Stanąłem w bezruchu. Nie piłem od kilku dni, więc to nie są zwidy po alkoholu. Ona tu jest. Przyszła. Czeka na mnie. Ruszyłem w jej kierunku, a ona wstała mi na powitanie. Nie byłem w stanie myśleć. Byłem jednym, wielkim czuciem. Otworzyłem ramiona w nadziei, że pozwoli nam na tę bliskość. Objęła mnie w pasie, a głowę przytuliła do piersi. Zaplotłem ramiona, by wtulić ją w siebie mocniej. To cudownie pachnące, małe, kruche ciało wtulało się we mnie. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście.

- Jezu! – z mojego gardła wydobył się cichy szept – Nawet już nie śmiałem o tej chwili marzyć.

Całe moje ciało ogarnęła niewyobrażalna przyjemność. Zbrodnią byłoby chcieć więcej. Ale ja chciałem. Tak cholernie potrzebowałem poznać smak jej ust. Ale bałem się ją spłoszyć. Zapytałem, a raczej moje usta ułożyły się w kształt słów

- Chcę cię pocałować – nachyliłem się, jednak nie mogłem pocałować jej, kiedy czułem wahanie. Walczyła ze sobą. Widziałem to i w jednaj chwili postanowiłem się wycofać. Ona potrzebuje czasu, by mnie poznać, by się do mnie przekonać. Ja już wiem, że ona i ja to jedno. Ona jeszcze potrzebuje trochę czasu by to dostrzec.

Jednak ta niezwykła kobieta znów mnie zaskoczyła. Wzniosła się na palcach i delikatnie przyłożyła usta do moich. To był sygnał na który czekałem. To było jej przyzwolenie. Nie wiem, jakim cudem udało mi się nie rzucić na nią i wtargnąć językiem do wnętrz jej ust. Muskałem ustami, kąsałem jej dolną wargę w oczekiwaniu, że sama wpuści mnie głębiej. Rozchyliła lekko usta i nasze języki się spotkały. Pocałunki były głębokie, czułe i cholernie namiętne. Pragnąłem tej kobiety całej, wszędzie i już zawsze. Delektowałem się ciepłem jej ciała, słodyczą ust i uległością, o jaką nigdy bym jej nie podejrzewał.

- Nie wszyscy mają to szczęście by się odnaleźć – męski, podszyty zazdrością i bólem głos przerwał najcudowniejsze chwile w moim dotychczasowym życiu – Może powinniście przenieść się do pokoju zanim aresztują was za nieobyczajne zachowanie – Dima wyciągnął dłoń w geście powitania.

Gaya zadrżała. Przyciągnąłem ją władczo ku sobie. Chętnie wsparła plecy na moim torsie i wpiła dłonie w moje przedramię. Co jest qrwa? Ona się go bała. Co ten skurwiel jej zrobił? Wglapiał się w nią, normalnie pożerał ją wzrokiem.

- Kiedy pytałem czy łączy cię coś głębszego z Xavierem, zaprzeczyłaś - posłał mi tryumfalny uśmiech.

Przyciągnąłem Gaye do siebie jeszcze mocniej. Musnąłem ustami jej skroń. A ona przyjęła moją zachętę i go zmiażdżyła

- Kiedy pytałeś, jeszcze nic między nami nie było.

Ubodło drania do żywego. Przez ułamek sekundy było mi go żal. Wiedziałem jak boli odtrącenie przez tę kobietę. Tak łatwo stracić dla niej głowę i wylądować na dnie rozpaczy. Ale najwidoczniej on spieprzył swoją szansę, bo ją przestraszył. A ja właśnie dostałem swoje pięć minut i wykorzystam każdą nanosekundę, by mnie wybrała.

Kłamałem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz