Rozdział XV "Pod przescieradłami" (cz. 1)

592 25 0
                                    

„O nie… To nie jest….”

„Jeśli nie, to co to jest, do diabła? Czy jest ktoś jeszcze?"

Chwilę zajęło Maxi zrozumienie znaczenia jego słów. Przez kilka chwil osłupiała wpatrywała się tylko w jego płonące oczy. Niestety, jej milczenie zostało źle zrozumiane, Riftan wpadł na zły pomysł.
Z warczeniem w głosie mówił z pogardą. 

„Tam walczyłem na śmierć, a tu jesteś z innym mężczyzną?”

„Och, och, nie! Och, nie zrobiłam tego!”

Jej odpowiedź w niemal pełzającym wahaniu, nieco pozbawiła go sił. Wciąż nieprzekonany, zaciekle wbijał w nią swoje pytania.

„Więc dlaczego do diabła mówisz o rozwodzie?!”

„Kiedy wróciłeś, ja… myślałam, że poprosisz o rozwód i poślubisz ją… więc…”

"Ją?"

 Po chwili namysłu, dodał ostro, mając nadzieję, że zdołał zrozumieć jej bełkot. 

"Agnes?"

Na wzmiankę o imieniu, Max rozszerzyła oczy. Rozpaczliwe skinienie głową było jedyną odpowiedzią, na jaką mogła sobie poradzić.
Ale stojący przed nią mężczyzna, z martwą twarzą, wypluł salwę przekleństw i brutalnie potarł głowę, pozornie zirytowany.

„Grupa głupich ludzi rozsiewających mnóstwo bezużytecznych plotek”. 

Mruknął do siebie. Podszedł i usiadł na jej łóżku. Po krótkiej chwili od niechcenia i z łatwością wziął ją na kolana. Jego nagłe działania zaskoczyły Maksymilian; odruchowo zatrzepotała nogami. Riftan delikatnie i czule trzymał jej twarz w obu dłoniach i przysunął się bliżej. Następną rzeczą, którą poczuła zdezorientowany Max, był jego wilgotny język zlizujący wilgoć z jej oczu. Jej rzęsy zatrzepotały i zamknęła oczy.
Nie spieszył się, ocierając te łzy, kropla po kropli. Jego gorący oddech łaskotał ją w policzki, jej usta drżały w odpowiedzi, puls przyspieszył. Instynktownie wydała cichy jęk.
Wyczuwając jej ostrożną i wstrząśniętą postać, Riftan westchnął głęboko i objął ją w pasie.

„Nie wiem, co słyszałaś, ale odrzuciłem ofertę”.

"Odmówiłeś?"

Jej oczy otworzyły się szeroko ze zdumienia; jego głos przybrał na sile.

„Zakładasz! Myślisz, że przyjąłbym tak szaloną ofertę?"

Co to znaczy „szalona oferta”?! Jak to jest szalone, oferować piękną księżniczkę wojownikowi, który uratował świat?!

„Kto przy zdrowych zmysłach w ogóle zaproponowałby małżeństwo żonatemu mężczyźnie? Kiedy usłyszałem tę historię, pomyślałem, że ten król zwariował."

„Ha, ale….”

„Jeśli ktoś zmieni swoje święte śluby przed Bogiem, wykastruję go własnymi rękami. Jak mogłaś pomyśleć, że zrobię coś tak nieetycznego?"

Czy on jest poważny?
Spojrzała na niego jednocześnie zdumiona i zawstydzona. Często słyszała, że ​​rycerze cenią wiarę, ale czy ten człowiek też wierzył w rycerskość?
Odrzucił złotą szansę, by stać się częścią rodziny królewskiej, by z nią mieć wymuszone małżeństwo! Poślubienie rodziny królewskiej dałoby mu nowy tytuł, królewski zaszczyt i ogromny posag ina tym się nie kończyło. Jego syn naturalnie miałby prawo do tronu, dlatego było rzeczą naturalną, że jego żona, która nie mogła dać mu tego, co mogła mu dać Agnes, uznała jego decyzję za czyste szaleństwo.
Ten facet…… oszalał.
Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że ten mężczyzna traktuje ich przysięgę poważnie i ma zamiar ją dotrzymać.
Przede wszystkim był bez ukrytych motywów. Według jego słów, zabierał ją tylko dlatego, że uważał ją za swoją żonę. Max zatonęła w szoku i zacisnęła zęby z niedowierzaniem.

„Ha, ale….”

Czy ta osoba jest przy zdrowych zmysłach? Być może nie wie, co przegapił.
Zapominając o swojej obecnej sytuacji, ponieważ była głęboko zaangażowana w ich rozmowę, odważnie się sprzeciwiła.

"Cóż, naprawdę… Ale, no wiesz, w porządku. Och, Agnes, to bardzo, bardzo piękna kobieta, bogata kobieta."

"Czy spotkałaś kiedyś Agnes?"

Drgnęła. Czy zbyt pochopnie nazwała jego odmowę jednym ciosem szaleństwem?

„Osobiście, uh, nigdy jej nie spotkałam, ale…”

„Skąd wiesz, czy jest piękna, czy nie? Nie lubię szalonej kobiety — colt*, który za mną podąża.

*T/N: Colt to młody debiutant.

Ach, czy można mówić o rodzinie królewskiej jako takiej? Max spojrzała na niego z twarzą pełną zdumienia. Właśnie wtedy Riftan nagle podniósł rękę, była zaskoczona, ale wciąż czekała, aż jego ręka uderzy ale tak się nie stało, zamiast tego kciuk otarł resztki łez z jej policzków.

"Zapomnij o tej śmiesznej plotce. Przede wszystkim życie w pałacu mi nie odpowiada. Nie chcę mieszkać w wspaniałym domu księżniczki."

„Ha, ale….”

„Dosyć tych "ale"! Czy plotki to tylko wymówka i naprawdę nie jesteś zadowolona z tego małżeństwa?"

W oczach mężczyzny pojawił się niebezpieczny błysk. Potrząsnęła szybko głową, jego twarz znów się wyprostowała.

„To już wystarczy. Jeśli znowu poruszysz te bzdury, następnym razem nie będę tego tolerować."

Rozszerzyła oczy. – Znosi to? O czym on mówi?
Kiedy zastanawiała się nad tym, nagle poczuła rękę mężczyzny dotykającą jej krzyża, stopniowo zaczęła badać. Instynktownie zesztywniała. Jego ręka powoli powędrowała w dół i wbiła się pod prześcieradło, które ją okrywało.

Pod Dębowym Drzewem (tłumaczenie noveli) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz