Rozdział XLVII "Remont twierdzy Calypse" (cz. 1)

382 21 2
                                    

W końcu stanęła na drżących nogach i założyła halkę przygotowaną przez służbę. Brakowało jednak sukienki do noszenia na nich. Zadzwoniła dzwonkiem, który zawsze leżał przy jej łóżku. Chwilę później Rudis weszła do pokoju, aby pomóc jej się ubrać.

„Chcesz, żebym upięła ci włosy, tak jak wczoraj?”
zapytał Rudis. 

"J..po prostu schludnie spleciony warkocz, proszę."

Rudis szybko związała jej włosy w pojedynczy warkocz ze wstążką na końcu. Max ubrana w prostą i wygodną sukienkę usiadła przy kominku i zjadła miskę ciepłego rosołu razem z  kawałkiem chleba kukurydzianego. Wyjrzała przez okno i obserwowała deszcz bębniący o jej okno, podczas gdy położyła rękę na przyjemnie pełnym brzuchu. Dziewczynq oparła się zasypianiu przy dźwiękach uspokajającego rytmu natury i zamiast tego zadzwoniła do Rodrigo, aby kontynuować wycieczkę. Chociaż nogi bolały ją z każdym krokiem, a sutki nadal bolały od wszystkich szorstkich pieszczot z zeszłej nocy, nie chciała leżeć w łóżku przez cały dzień. Właśnie dotarłam do zamku… Maximilian nie chciała sprawiać w służbie wrażenia, że ​​ich nowa pani jest leniwą kobietą. Przeszła całą drogę do salonu w pawilonie i wreszcie wróciła do swojego pokoju po otrzymaniu księgi rachunkowej z wcześniej zakupionymi towarami. Trudno było jednak odróżnić, które z wymienionych zakupów są niezbędne, a które nie. Po pierwsze, Maximilian nigdy wcześniej nie kupowała przedmiotów. O pieniądzach wiedziała tylko tyle, że Soldem był złotem, a Liram srebrnym. Ale księga przed nią była pełna walut, których nigdy nie słyszała. Sfrustrowany kobieta zaczął się pocić.

Denar, Derham, Dant. Uznała, że ​​są to waluty południowego kontynentu, ale niewiele wiedziała o ich wartości. Maxi przejrzała księgę, przeglądając kilka zakupionych przedmiotów broni, jedzenia, ubrań, oleju, świec, drewna opałowego i tym podobnych. Oprócz tych pozycji, szczegółowo opisano liczbę zakupionych produktów i całkowity koszt. Dziewczyna przypomniała sobie jej niewielką wiedzę na temat sum i odejmowań od swojego nauczyciela, gdy była jeszcze dzieckiem, aby oszacować wartość każdej waluty. Niestety, przez długi czas nie używała swojego mózgu do arytmetyki, więc to przeoczenie sprawiło, że była jeszcze bardziej zdezorientowana. Ostatecznie Maxi zamknęła księgę i położyła się twarzą do łóżka z rezygnacją. Zastanawiała się, czy musi prosić Rodrigo o pomoc. Ale wkrótce przypomniała sobie aż nazbyt mądre słowa jej ojca — pan musi zawsze okazywać godność swoim sługom.

„Każdy służący musi zignorować pana, który jest nieświadomy i niekompetentny”
mówił jej ojciec.

Zadrżała na myśl o obojętnych służących w zamku Croix. Nie byli otwarcie niegrzeczni, ale w ich wyglądzie wyczuwała pogardę dla niej. Nie zdawała sobie sprawy, kiedy słudzy zamku Calypse mogą zmienić swoje nastawienie do niej. W końcu nic nie było trwałe.

"Mam jeszcze trochę czasu."

Max próbowała się uspokoić.

***

Riftan wrócił późno w nocy ze swoimi rycerzami, przemoczony zimnym deszczem. Służący pilnie zaprowadzili ich do sauny, gdzie mężczyźni grzali się w gorącej parze w błogości i delektowali się obfitym posiłkiem z alkoholem. Kiedy Riftan w końcu wrócił do ich sypialni, zaczął polerować swój miecz i zbroję. Maximilian patrzyła, jak jego zręczne dłonie przesuwają się po każdym calu metalu.

"Dlaczego nie ma służby, która by się tym zajęła."

"Dorastałem robiąc to od czternastego roku życia, więc praca jest dla mnie nieistotna. Nie chcę, żeby ktokolwiek inny dotykał go"
odpowiedział, wzruszając ramionami.

Podniósł miecz pod światło. Był przetarty i lśniący do tego stopnia, że ​​miał lodowaty błękit, a nie charakterystyczne srebro niektórych znajomych mieczy, które widziała — różnił się od tych, które jej ojciec nosił za pasem, kiedy wchodził na bankiet. Na rękojeści nie wyrzeźbiono żadnych wyszukanych wzorów, ale ostrze było szerokie i długie, z krawędzią ostrą jak wieża. Wyglądał na prosty, ale uznała, że ​​jest bardziej majestatyczny niż którykolwiek z mieczy, które posiadał jej ojciec, zaśmiecony klejnotami i złotem.

"Ten miecz musi być jedyny w swoim rodzaju."

„To była nagroda, którą zdobyłem na zawodach w walce na miecze. To jeden z najcenniejszych mieczy we wszystkich siedmiu narodach razem wziętych"
powiedział Riftan, nie mogąc ukryć dumy przesiąkniętej w jego głosie.

Max nigdy nie była na zawodach w walce na miecze. Rosetta często chodziła z ojcem jako widz, aby okazać uznanie rycerzom, którzy ujmująco nazywali ją swoją kochaną panią, ale zawsze wracała, narzekając, jak bardzo to wydarzenie było zbyt niecywilizowane i hałaśliwe, jak na jej gust.

„W..wygrałeś?”

„Oczywiście”
odpowiedział bez wahania, chowając miecz z powrotem do futerału.

Patrząc na to tępo, kobietq nagle wypaliła bez wstępów.

„Często słyszę, że z..zwycięzca dostaje buziaka od n..najbardziej szanowanej d..damy…”

Niewyraźnie wymówiła koniec zdania. Maxi była zaskoczona jej własnymi słowami i natychmiast spuściła wzrok. "Co ja sobie myślałam?" Wyczuwając niepokojące spojrzenie Riftana, wyrzuciła wymówkę.

„D..dawno temu, czytałem h..historię o rycerzu i k..k..księżniczce. T..rycerz wygrał k..konną p..potyczkę… i t...królowa z..zaoferowała pocałunek i ja...pomyślałam, że ja..to było d..dość r..romantyczne…”

Im więcej mówiła, tym bardziej wstyd ogarniał ją. Natychmiast, gdy poczuła, jak budzi się przeszłość, usłyszała, jak jej ojciec krzyczy o jej przeklętym nawyku – nigdy nie wiedząc, kiedy trzymać buzię na kłódkę.

"Przykro mi, że cię rozczarowałem, ale to wcale nie było romantyczne"
odparł Riftan spokojnym głosem.

Spodziewała się jego niezadowolenia, ale o dziwo, nie było żadnego.

Pod Dębowym Drzewem (tłumaczenie noveli) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz