Rozdział XLIII "Jestem spragniony ciebie" (cz.1)

454 27 2
                                    

Riftan przytulił jej głowę do jednej ze swoich dłoni, zanim jego wolna ręka powędrowała do naszyjnika zawieszonego na jej szyi.

„D-dlaczego jesteś….”

Max sapnęła, jej słowa ucichły, gdy jego ręka przesunęła się dalej od naszyjnika, by dotknąć nagiej skóry nad głębokim dekoltem  sukienki. Rozejrzała się zawstydzona. Na szczęście wszyscy byli zbyt pochłonięci własną rozmową i żadna osoba nie spojrzała w ich stronę. Wypuściła drżące westchnienie ulgi, po czym odepchnęła jego ramię, ale nie drgnął.

Riftan utkwił w niej głębokie spojrzenie, blask żaru odbijał się w jego ciemnych oczach. Bawił się kilkoma kosmykami rozpuszczonych włosów, które spływały jej na kark, delikatnie pieszcząc opuszkami palców okolice jej kości barkowej.

Jej ciało zadrżało na uczucie napięcia, którego doświadczała, od pleców po palce u nóg. Jego ręka powoli opadła, od jej pleców do jej talii, obejmując ją ramieniem. Kobieta poczuła, jak jej twarz zarumieniła się na miękkość kontaktu ze skórą, a spojrzenie Riftana nigdy nie oddalało się od jej twarzy.

„Ri, Riftan…”
wyjąkała do niego, a on wypuścił kolejny mały uśmiech.

„Moja żona wydaje się być podchmielona, ​​więc najpierw odejdę”.

 Powiedział do rycerzy całkowicie pochłoniętych rozmową.

Rycerze, którzy rozmawiali przed chwilą, spojrzeli na nich ze zrozumieniem, jeśli ich porozumiewawcze spojrzenia i sugestywne mrugnięcia posyłały im drogę. Maxi była pewna, że jej twarz była ufarbowana na głęboką czerwień i czuła, że może umrzeć na miejscu z czystego zakłopotania, które odczuwała.

"Chodźmy."

 Szepnął jej do ucha, zanim zaczął odciągać ją od tłumu w stronę wejścia, ignorując zachęty i gwizdy rycerzy, gdy wychodzili.

Dziewczyna weszła za nim do jadalni, gdy ją odciągnął, trzymając ją za nadgarstek w dłoni. Przeszli przez toaletę, czyszcząc brudne ręce z uczty, zanim kroki Riftana znów się pojawiły. Nie mogła pomóc, ale rozglądała się po zmianie scenerii, gdy dalej odchodzili. Pomimo kinkietów, które oświetlały korytarz na zewnątrz, niektóre części były nadal zbyt ciemne, by mogła je wyraźnie zobaczyć. Zamrugała oczami, próbując dostosować się do braku jasności. Nawet światło księżyca nie było w stanie rzucić światła, dzięki matowym szkle okien.

Mimo to nie był w stanie ochronić jej przed naturalnym chłodem nocy, który przyniósł w korytarzach, wywołując dreszcze w ramionach.

„Ri-Riftan… tylko trochę wolniej…”

Max się jąkała, ale nie wydawał się jej słuchać, ponieważ wciąż potykała się za nim, bezwstydnie nadążając za szybkim tempem. Kiedy stało się jasne, że jej nie słucha, spróbowała wyrwać rękę z jego uścisku, zanim poczuła, jak powietrze wyleciało z niej, gdy jej plecy uderzyły o ścianę!

Stłumiła westchnienie, gdy zobaczyła, jak Riftan uwięził ją swoim ciałem. Zatrzymali się przy schodach i Max poczuła jej przyspieszony oddech, zanim ponownie poczuła powietrze opuszczające jej ciało, gdy Riftan złączył ich usta.

Pocałunek był dziki, pełen zębów, gryzienia i zaborczości. Poczuła, że ​​zaczyna się zatracać w pocałunku, jej uścisk zaciska się na jego ramieniu, paznokcie wbijają się w materiał. To nie był ich pierwszy pocałunek, próbowała go wiele razy, ale i tak otrząsała się z pośpiechu pierwszego pocałunku za każdym razem, gdy chcieli.

Riftan odsunął się od jej ust, składając mokre pocałunki na szczęce, aż do boku szyi. Ssał miękką skórę, zanim ponownie wrócił do jej ust, a ich języki zaczęły walczyć o dominację.

„Myślałem o tym cały dzień”.

Riftan stłumił się między pocałunkami.

„Za każdym razem, gdy widziałem, jak patrzysz na jakiegoś innego faceta zamiast na mnie, ledwo mogę się powstrzymać przed oznaczeniem cię jako swoją”.

Warczy na nią, dziki dźwięk w jej uszach. Maxi ledwo powstrzymała jęk, gdy poczuła wibracje dudniące w swojej klatce piersiowej.

Była pewna, że ​​do tej pory jej serce biło tak mocno w piersi, grożąc pęknięciem. Jego zrogowaciałe ręce przesunęły się na jej kark, przyciągając ją głębiej do siebie, jeśli to było jeszcze możliwe.

Wprowadził ich po schodach, robiąc krok po kroku, wciąż nie tracąc czasu na bezsensowne całowanie jej, ani razu nie zrywając kontaktu. Przywarła do niego w desperacji i ekstazie, strach przed upadkiem i obietnica dzisiejszej nocy przyprawiając ją o zawrót głowy. Dlaczego za każdym razem, kiedy ją dotykał, nie wydaje się, żeby myślała poprawnie?

Nawet kiedy wiedziała, że ​​był kiedyś kimś, kto sprawiał, że czuła się niekomfortowo, kimś, kto ją przerażał?

„Cholera, dlaczego schody są tak długie”. 

Jęknął z frustracji, zanim jego ręce wspięły się na jej spódnicę, pieszcząc jej uda. Maximilian wydała mimowolny wrzask pod dotknięciem.

"Nie! Nie… nie chcę… w takim miejscu jak to… "
jęknęła, sapnęła, czując w sobie doznania, zanim jej słowa utonęły w palącym pocałunku.

Jej ramiona przywarły do ​​jego szyi, jej ciało drżało już nie tylko z powodu chłodnego nocnego powietrza. Jego palce przesunęły się dalej w górę jej ud, docierając do krawędzi jej bielizny, zanim prześlizgnęły się obok niej, znajdując jej słodki punkt.

Słyszała jego urywany oddech tuż przy uchu. Jej serce waliło tak głośno, że bolało, gdy czuła się coraz bardziej rozpustna z każdą sekundą.

„Chcę tak wejść do środka”.

Przywarła do jego ramienia, wbijając palce głębiej, gdy wypuszczała gorące wdechy. Walczyła zaciekle, wbijając się głębiej w jego klatkę piersiową. W jakiś sposób wciąż była na tyle świadoma, że ​​obawiała się, że ktoś może ich obserwować, gdy są schowani przez cienie.

Kolejny dreszcz przeszedł jej po plecach, czy ze strachu, czy z namiętności, nie mogła już powiedzieć.

Jego gorące usta poruszały się tam i z powrotem po jej płatkach uszu, szyi i obojczyku, podczas gdy jego jędrne palce powoli pocierały delikatną skórę. Poruszała się tak, jak uczył ją od pierwszego dnia, zanim Riftan zacisnął zęby na jej skórze i mocno ssał, aż zaczęło boleć. Poruszał się jak wygłodzony wilk, który nie mógł się doczekać, kiedy zje pierwszą od wieków zdobycz.

„Nie mogę się zmusić, by się oprzeć”, wymamrotał w jej skórę,
„Nawet jeśli umrę, będę chciał to zrobić dziś wieczorem”.

Ostatnim tego dnia atakiem sił wskoczył na pozostałe schody z wielkim pośpiechem.

Pod Dębowym Drzewem (tłumaczenie noveli) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz