Rozdział XXVIII "Wątpliwe zachowanie"

395 21 0
                                    

Maximilian, która całą noc rzucała się i przewracała, zasnęła dopiero o świcie, obudził ją nagle głośny dźwięk. O świcie rycerze wkładali zbroje kawałek po kawałku, umyła twarz i odgarnęła rozczochrane włosy rękami, jak to zwykle robiła przy braku odpowiednich towarów. Rycerze ogłosili swoje odejście, żarłocznie jedząc chleb i pijąc wodę. Zjadła również prosty posiłek, siedząc na swoim miejscu przysłuchując się im.
Po chwili wóz zaczął się energicznie toczyć, a całe ciało Maxi ponownie zatrzęsło nieprzyjemnie w powozie. Rycerze, którzy przygotowywali się na nadchodzące potwory, narzekali, że nie widzieli nawet zwykłego leśnego goblina, ale nie chciała widzieć żadnych nich.
Podróżowali przez pół dnia bez zatrzymywania się, a potem zatrzymali się na szybki lunch przy małej fontannie, po czym ponownie wyruszyli. Riftan cały dzień trzymał ją mocno za rękę, żeby nie straciła równowagi w kołyszącym się wozie.
Max nie mogła nawet powiedzieć:

„Nie możemy po prostu zrobić sobie krótkiej przerwy?” 

Tak więc, gdy zapadła noc, poczuła ogromną ulgę. Pożerała łapczywie jedzenie, które wręczył jej Riftan, po czym zasnęła, gdy tylko położyła głowę na prowizorycznej poduszce.
Ponieważ dziewczyna dobrze przespała noc, następny dzień był znacznie lepszy. Ruszyli  wczesnym świtem i jechali aż do zachodu słońca za lasem judzkim. Odetchnęła z ulgą, gdy zauważyła, że ​​wibracje wozu znacznie się zmniejszyły.
W przeciwieństwie do nierównego terenu i bardzo surowego lasu Yudical, równiny Anatorium były dobrze wybrukowane. Otworzyła okno i spojrzała na zieloną trawę i białe polne kwiaty pokrywające łagodne wzgórza. Być może dlatego, że przez ostatnie kilka dni nie widziała nic poza grubymi, ponurymi drzewami, widok złotych równin zapierał dech w piersiach.

„Kiedy miniemy tę górę, bedziemy już w Anatolu”.

Powiedział Riftan, po czym podszedł do przodu wozu, aby porozmawiać z prowadzącymi rycerzami. Max wystawiła głowę przez okno i spojrzała przed siebie. Na końcu równin szczyty gór były ustawione jak płoty.

„Poczekaj jeszcze trochę. Będziemy tam pojutrze, nie! Już jutro wieczorem!”

Max prawie zaczęła jęczeć z ulgi. Gdyby mogła wytrzymać jeszcze jeden dzień, mogłaby wreszcie spać w wygodnym łóżku. Wyobraziła sobie, jak po gorącej kąpieli napełnia swój żołądek miękkim chlebem, gęstą zupą jarzynową, ciastem z dżemem i alkoholem, a potem kładzie się na czystym, przytulnym łóżku. Musiała wytrzymać trochę dłużej.
Wóz zatrzymał się dopiero, gdy słońce zaczęło zachodzić. Gdy tylko wysiadła z powozu, próbowała poszukać Riftana. Czuła się, jakby była zagubionym dzieckiem wśród rycerzy, którzy udawali, że jej nie zauważają.
Maxi przedarła się przez tłum mężczyzn zajętych przygotowaniami do obozu i zobaczyła Riftana z końmi nad rzeką. Gdy podeszła do niego, spojrzał na nią zdziwionym spojrzeniem.

"Co to jest? Co się dzieje?"

Dziewczyna nie mogła powiedzieć, że przybiegła tutaj tylko dlatego, że go nie widziała, więc pochyliła się i udawała, że ​​myje ręce. Riftan podszedł do niej i przykucnął, by przemyć ręce i kark zimną wodą. Jego długi, gruby kark lśnił jak miedź, czerwonawo w blasku słońca. Rzuciła okiem na to, jak mokrymi rękami czyścił swoje zmierzwione włosy, piękno tego mężczyzny ukryte w jej sercu.

„Hej, twoja spódnica jest cała mokra”.

Nagle spojrzał na jej stopy. Max wpatrywała się w niego zdumiona. Nie mogła się przebrać przez kilka dni, więc jej spódnica była pokryta kurzem i teraz ociekała wodą. Zawstydzona zaczęła gorączkowo wycierać błoto ze spódnicy. Riftan ukląkł przed nią.

„Pozwól, że się tym zajmę”.

„N-nie! W porządku!"

Zaskoczona, spróbowała się cofnąć, jej oczy były szeroko otwarte jak spodki. Riftan po prostu złapał jej spódnicę, mocząc brudną część w rzece, aby ją wypłukać. Po umyciu jej tak delikatnie, jak tylko mógł, wycisnął wodę.
Max pochyliła się nad nim, nie wiedząc, co robić. Rycerze cenili honor bardziej niż samo życie. Riftan był rycerzem, który nie skłonił głowy przed żadnym królem bez wielkiej lojalności, a oto był i klęczał przed nią.
Czy nie miał nic przeciwko klękaniu przed nią, ponieważ urodził się w niskiej klasie społeczeństwa? Maximilian zastanawiała się, czy pozostali rycerze drażnią się z nim za pochylanie się przed taką skromną kobietą jak ona.

"Musi ci być zimno. Idź do ognia i rozgrzej się.” 

W końcu odezwał się, myjąc brudne ręce.
Max w oszołomieniu wspięła się na wzgórze, ale z ostrożnością, aby wyczyszczony rąbek nie zabrudził się ponownie. Zimna nocna bryza przeleciała przez pola na zachód, zmuszając ją do ciasnego zawiązania kaptura, aby jej włosy nie były potargane. Z daleka obserwowała, jak nawadnia konie. Zanim się zorientowała, słońce schowało się za górą i otaczał ich ocean ciemności.

Pod Dębowym Drzewem (tłumaczenie noveli) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz