Rozdział LII "Błędne oczekiwania" (cz. 2)

393 23 9
                                    

"C..cóż, pomyśl o tym, ja nie miałam nawet szansy, aby ci podziękować.” 

Zaczęła:
„Dz..dziękuję, że zatrudniłeś krawca dla m..mnie”.

„Nie musisz mi za nic dziękować”.

 Mężczyzna odpowiedział sucho, kładąc kawałek marmuru, który trzymał na stole.

„Wiem, że bardzo Ci ich brakuje w porównaniu z twoim poprzednim stylem życia. Nawet jeśli zajmie to trochę czasu, zdobędę ci wszystko, czego chcesz, więc poczekaj chwilę"
mruknął.

 Następnie objął ją ramieniem i spuścił głowę, składając czysty pocałunek na jej uszach.

Cofnęła się, gdy jego ramiona owinęły się wokół niej, obejmując drobną sylwetkę. Daleko mu do braków, zamiast tego dawał jej więcej, niż kiedykolwiek mogła prosić.

Chciała powiedzieć, że nie musiał się dla niej tak bardzo przepracowywać, ale po prostu nie mogła tego zrobić. Nawet jeśli było to błędne oczekiwanie, poczuła dziwną ulgę, że myślał o niej jako o kimś... cennym.

„Za kilka dni jadę na królewski szlak. Wrócę z wozem pełnym prezentów."

Jej oczy rozszerzyły się na to. 

„Tak..tak…”

„Wrócę tak szybko, jak będę mógł. Po prostu idę na uroczystość i niedługo…”

Wymamrotał swoje ostatnie słowa pod nosem, czyniąc je prawie nieczytelnymi. A potem miękkie, wilgotne ciepło delikatnie wbiło się w jej usta.

Oczy dziewczyny rozszerzyły się lekko. Czubek jego języka lekko smakował mocnym winem. Jego lekko szorstki zarost delikatnie ocierał się o jej brodę, wysoki prosty nos na  nosie, a ciepła, kojąca dłoń delikatnie pieściła jej policzek.

Było coś wyjątkowego w sposobie, w jaki ją otoczył.

Był przerażająco wytrwały i agresywny, ale poza tą zwierzęcą stroną był też bardzo ostrożny, trzymając ją, jakby była czymś świętym. Kiedy jego pieszczoty wydawały się drobne, prawie trzepotały na jej skórze, poczuła się jak dziki kwiat.

Delikatny kwiat, który zaciekle szarpnął i mocno trzymał w uścisku…

„Cholera… naprawdę nie chcę jechać”. 

Wymamrotał szorstko, jego ciepły oddech rozgrzał jej usta.

Kiedy ich usta się rozchyliły, pojawił się lekki ślad śliny.

Max spojrzała na niego drżącymi oczami. Położył jej dłoń na jednej z piersi na  ubraniu i przyciągnął ją bliżej w talii.

„Nie chcę nic robić i po prostu siedzieć zamknięty w swojej sypialni przez miesiące, może lata, i po prostu odpoczywać”.

 Wyczuła zmęczenie w jego gorącym głosie.

Był wyczerpany. Maximilian mogła sobie tylko wyobrazić, jak ciężko musiało być przez ostatnie trzy lata. Wzbudziły się w niej poczucie winy i współczucie. Zawahała się lekko, zanim delikatnie poruszyła ręką, by pogłaskać jego głowę. Mężczyzna, który całował jej dekolt, spojrzał na nią ze zdziwieniem.

Pod Dębowym Drzewem (tłumaczenie noveli) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz