Rozdział XLI "Uczta powitalna" (cz.1)

339 25 1
                                    

Wkrótce przybyła inna służąca, aby powiedzieć:

„Pan jest w drodze, proszę pani”.

Kiedy wyjrzała przez okno, z drugiej strony pokoju dobiegł znajomy głos. Odwróciła głowę, spodziewając się, że zobaczy Riftana, ale to Rodrigo wszedł do pokoju, ubrany w swój formalny strój.

„Wszyscy rycerze już przybyli. Proszę za mną, proszę pani, Pan czeka."

Max zeszła po schodach obok Rodrigo. Po dotarciu do wejścia jadalni od razu dało się wyczuć gwar wewnątrz. Stała nieruchomo przy drzwiach, z pewnym wahaniem w miejscu, kiedy ukradkiem zerknęła miała nadzieję, że wejdzie też ukradkiem do środka. W migoczących światłach około pięćdziesięciu mężczyzn siedziało przy stołach rozciągających się w kierunku krańców pokoju. Obfite jedzenie, głośne rozmowy i picie z wrzawą.

Panowała ciepła atmosfera, kiedy złoty ogień jasno płonął w kominku, a nogi stołu jęczały pod ciężarem przepysznej uczty. Parujące dania mięsne, kieliszki pełne czerwonego wina, miski z ziemniakami, różne rodzaje owoców i chleb, wszystko równo ułożone na stole.

Maxi pozornie czuła się jak wyrzutek, zerkający kocur tam, gdzie nie powinien być. Tylko mężczyźni i służące im służące byli  w holu. Czy naprawdę wystarczyło jej odwagi na wtargnięcie do pokoju przeznaczonego dla rycerzy?

"Damo? Nie chcesz wejść do środka?"

Na pytanie Rodrigo, kobieta zebrała całą swoją odwagę i weszła do pokoju, dźwięk jej kroków oznajmił jej obecność. Kiedyś hałaśliwe wnętrze ucichło, gdy tuzin par oczu natychmiast się w nią wbił. Zaniepokoiły ją ich baczne spojrzenia.

Była jeszcze bardziej niepewna, gdzie umieścić się w tłumie obcych.

„Maxi, chodź tutaj.”

Riftan skinął na nią, gest, który uznała za ciepły, jak prowadząca ją latarnia morska. Maximilian wyprostowała swoją postawę, ośmieliła się w sobie, gdy szybko przeszła przez pokój, by usiąść obok niego. Gdy tylko jej tyłek uderzył w krzesło, pokojówki szybko podały jej wino i chleb.

„Wszystkim chciałbym przedstawić moją żonę, Maximilliana Calypse”.

Spogląda na twarze rycerzy, zanim jej zdenerwowanie prawdopodobnie ujawni w tej chwili jej twarz. Nie wyglądali na wrogo nastawionych, a na ich twarzach nie było radości — wydawało się, że brak zainteresowania był jedynym powszechnym powitaniem w deklaracji Riftana.

Myśląc, że jej wprowadzenie dobiegło końca, Riftan niespodziewanie zwrócił się do zgromadzonej grupy ponurym głosem.

„Mam nadzieję, że potraktujecie ją dobrze i z szacunkiem.”

Jakby zaklęcie zostało złamane, wszyscy podnieśli swoje oczy w stronę Max, głośno klaszcząc i wiwatując. Próbowała wymamrotać im wszystkim, ale jej cichy głos szybko utonął w morzu barytonów. Po uprzejmościach rycerze wkrótce wrócili do posiłków i rozmów o kobietach i polu bitwy.

Dziewczyna spojrzała w dół na jedzenie na jej własnym srebrnym talerzu, który niepewnie został ułożony z różnymi rodzajami mięs i ziemniaków – widok sprawił, że szybko straciła apetyt. Przypuszczała, że ​​nie byłaby w stanie skończyć więcej niż ułamek srogiego posiłku.

Riftan nalał jej wina do kieliszka.

„Dlaczego po prostu patrzysz na swój talerz? Nie zamierzasz zjeść? A może coś jest nie tak?”

„O nie… jestem pewna, że jest p-pyszny.”

„Więc zagłębiaj się w te sprawy”. 

Ponaglił ją, dźgając udziec kurczaka widelcem i kładąc go na jej już pełnym talerzu.

A potem Riftan zwrócił swoją uwagę z powrotem na swój własny talerz. Oderwał duży kawałek mięsa i zjadł go jednym dużym kęsem, jednocześnie chwytając drugą ręką kolejny kawałek kurczaka. Pił wino jak wodę, patrząc znacząco na żonę, jakby uczył ją, jak prawidłowo jeść swoje jedzenie.

Nieśmiało pokroiła za pomocą noża gotowane na parze ciasto mięsne, polane słodkim sosem i włożyła mały kawałek do ust. Ze swoim wybrednym podniebieniem Max próbowała zrównoważyć tłuste mięso kilkoma marynowanymi warzywami, również uważając, że wołowina jest dobrze przyprawiona, ale trudna do przeżucia.

Mimo to jedzenie tutaj było znacznie lepsze niż serwowane w zamku Croix – jego jakość była po prostu nie do podrobienia.

„Spróbuj też tego. To jest pyszne."

 Riftan, który w milczeniu obserwował jedzenie kobiety, chciał, żeby spróbowała niektórych z jego ulubionych potraw.

Z wahaniem odgryzła kęs nieznanego mięsa polanego w czerwonawym sosie, uznając, że jest ono zbyt rybne jak na jej gust, ale widząc spojrzenie Riftana, próbowała to dokończyć. Mężczyzna nie skończył jeszcze jej rozpieszczać, ponieważ brał fasolę i ziemniaki po drugiej, biorąc na siebie odpowiedzialność pokojówki, by jej służyć.

„Teraz spróbuj też tego”.

„N-nie mogę tego jeść-tyle…”

„Ale jeszcze nic nie zjadłaś?”

 Uniósł brew i szturchnął jedzenie na jej talerzu widelcem.

„Spróbuj też więcej tego".

Dlaczego, u licha, próbował ją spulchnić jak kurczaka? Max wyglądała, jakby była na skraju łez, tylko zdezorientowany Riftan. Nie mogła powstrzymać mdłości na samą myśl o zjedzeniu większej ilości tłustego mięsa.

„Wróbel zjadłby więcej niż ty”.

"T-to nieprawda. Dużo zjadłam…”

Riftan ryknął śmiechem. A Maximilian poczuła, jak naiwne było jej stwierdzenie, widząc kości ułożone na jego talerzu. W porównaniu z mężem naprawdę nic nie jadła. Stało się tak, że jej apetyt był gorszy od wszystkich innych w holu.

„C-to ile jedzenia e-wystarczy?” ona zapytała go.

Riftan przeżuł i spojrzał na nią. Odpowiedział głośno, przełykając jedzenie w ustach. 

„Nie powinienaś jeść całego kurczaka?”

„J-jak na kobietę, n-nie sądzę…”

„Kobiety, które znałem, tyle jadły”.

Odrzucili przeszłość jako nieistotną, ale słowa z jakiegoś powodu nadal ją szpeciły. Do kogo należał ten konkretny opis? Czy ma upodobanie do kobiet o obfitych apetytach?

Jej wzrok nieświadomie obniżył się do jej szczupłego ciała. Mężczyźni zawsze potrzebują zdrowych żon, aby spłodzić pełnosprawnych spadkobierców. Max zamknęła mocno oczy i spróbowała wcisnąć trochę więcej jedzenia do swoich ust.

„Powinnnaś spróbować zjeść trochę więcej. Już wyglądasz tak słabo."

Skinęła głową, jej uwaga skupiła się na chlebie wypiekanym w domu zamiast na mięsie. W końcu nie była w stanie zrezygnować. Po jej stronie Riftan rozmawiał teraz ze starym rycerzem i pił z nim duży kielich wina. Upiła łyk czerwonego płynu wypełniającego jej naczynie, podziwiając połączenie słodyczy i kwaśności, obserwując ich interakcję.

Pod Dębowym Drzewem (tłumaczenie noveli) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz