Home

236 12 0
                                    

Od wczoraj mamy dużo na głowie.Za tydzień przeprowadzamy się.

Zaczęliśmy pakować powoli pudła.Jeszcze sporo czasu,ale za pare dni właściciel dostanie pieniądze,a tuż potem wręczy nam klucze.

Jestem taka przeszczęśliwa,ale z jednej strony mi smutno.Dużo przeżyliśmy w tym mieszkaniu.Wiem,nie sprzedajemy go.

Leżeliśmy właśnie w łóżku,a ja o tym myślałam:
-co stanie się z tym mieszkaniem?-zapytałam
-zostanie Nyli
-będzie przez tyle lat stać puste?
-może kiedyś przenocujemy się tu,jest bliżej do centrum
-no tak

Nasze dziecko się jeszcze nie narodziło,a on już o nim myśli.Dba o jej przyszłość:
-będziesz wspaniałym ojcem
-a ty matką-uśmiechnął się
-haha,bez ciebie sobie nie poradzę

Nasze dni są nudne,ale to może przez to wszystko co się dzieje.Z dnia na dzień dzieje się gorzej.

Głowa pęka od telewizji,dlatego przestaliśmy ją oglądać.Teraz praktycznie Netflix i tylko tyle.

Wiadomości tylko przestraszą nas.Tom nie pozwala mi nawet tego oglądać.

Boje się i to nawet bardzo jak będzie wyglądał poród.Ta zaraza jest straszna.

Nie chce,aby w szpitalu zaraziło się dziecko,czy ja.

Nawet nie wiem czy on będzie mógł być ze mną.Potrzebuje jego wsparcia,tam.Nie poradzę sobie sama...

Koniec tego.Nie mogę o tym teraz myśleć.Jeszcze sporo czasu.

Trzeba myśleć o przeprowadzce,a nie o takich rzeczach.

Wstałam.Nie mogę leżeć cały dzień:
-chodź!!!
-gdzie???
-na spacer
-ale już?
-tak

Szybko zebraliśmy się,a raczej ja się zebrałam.Za cholerę nie wiem co on tyle robił w pokoju.

W końcu przyszedł do salonu.Miał na sobie czarną bluzkę,spodenki i okulary:
-ładnie ci w nich-uśmiechnęłam się

Wzięłam go za rękę i wyszliśmy.

Zapewne wiecie gdzie chciałam iść.Tak,do parku.Naszego parku...

Tom nie miał nawet wyboru.Odkąd jest covid to na ulicach pustki i to totalne.

Firmy upadają,a państwo powoli nie daje rady.

Testy itd.

Oczywiście przyszliśmy na naszą ulubioną ławkę.Kocham tu być.Te miejsce nigdy mi się nie znudzi.

Muszę odpocząć,za kilka dni będzie niezły armagedon.Teraz jeszcze laba,ale nie mogę się doczekać,aż będziemy w naszym domu.

*kilka dni później*
Właśnie jedziemy na spotkanie z właścicielem.Dzisiaj wręcza nam klucze.

Pudła już czekają.Wszystko jest spakowane.Ze względu,że jest wczesna godzina to może dziś uda nam się wszystko przewieźć.Mam taką nadzieje i Tom też.

Mamy teraz sporo czasu dla siebie.Przez tą grypę wszystko się zatrzymało,nawet lato.Dlatego nawet nie ma możliwości,aby wyleciał do innego kraju.

Ma jakiś rok spokoju,a potem się zobaczy.Sama nie wiem jak to dokładnie będzie wyglądać.To jest wielka zagadka.

Dotarliśmy na miejsce.Mężczyzna już na nas czekał.Tom dokonał ostatnie podpisy i wreszcie facet wręczył nam klucze.Grzecznie pożegnaliśmy się.

Stanęłam na środku salonu:
-to co,już nasze?
-tak,i tylko nasze-objął mnie i pocałował
-jedziemy już?
-jak chcesz to możesz zostać,ja jadę pomóc firmie z pudłami
-no dobrze,będę na ciebie tu czekać.

Po prostu coś czuć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz