18. Kosmiczny Mecz: Nowa Era (2021).

20 4 4
                                    

Hejka!

Co tam doktorku?

Te zdanie chyba zna każdy. Widząc to nawet bez tytułu skapnęlibyście się co będę recenzować xD

No więc dzisiaj zabieram się za recenzję filmu z LeBronem James'em i Animkami, czyli "Kosmiczny Mecz: Nowa Era". Jak to wyszło? Oceniam!

Tiaaa, wiem, że filmy "Kosmiczny Mecz" to bardzo kontrowersyjne filmy XDDDD

Ja z krytykami tak jadącymi ten film się nie zgadzam. Mi film naprawdę się spodobał. Moja ocena? Dopiero będzie potem, wpierw podsumujmy to.

No ale najpierw opis.

Młody syn LeBrona Jamesa nie do końca dogaduje się z tatą i jego wręcz fanatycznym uwielbieniem kosza. Chłopak woli gry! Przez pewien przebieg zdarzeń Dom (syn LeBrona) zostaje schwytany przez złowrogi algorytm. LeBron James, żeby uratować syna musi wygrać mecz koszykówki wcześniej zbierając drużynę złożoną z naszych kochanych Animków!

Uwaga na spoilery!

Będę lecieć raczej chronologicznie, więc nie będzie tak, że wpierw plusy, a potem minusy tylko naprzemiennie.

Pierwszym plusem według mnie jest główny wątek. Czyli skupienie się na relacji ojca z synem. To duża różnica od oryginału, bo tam poszli bardziej w Animki, a tu jednak w tą osobistą relację protagonistów i rozwinięcie ich postaci co nie wyszło źle.

Za to minusem jest sama postać LeBrona Jamesa. Ani James, ani Jordan nie mają żadnych umiejętności aktorskich, po prostu nie oszukujmy się co do tego XDDDDDDDD Tyle, że tu LeBron nie do końca jest pokazany w dobrym świetle. Przez większość czasu jest jak totalny mruk i nudziarz, a dopiero w połowie, czy po 3/4 filmu staje się wyluzowany i fajny. Rozumiem, że bycie mrukiem było ważne dla fabuły i końcowej przemiany, ale jednak... To trochę odpychało.

Tym razem cała akcja dzieje się w SerwerWersum. Co według mnie jest zajebiste. Kurde, całe światy z różnych produkcji WB! Super co nie?! Ale o tym potem.

A co z Animkami? Naszymi kochanymi ziomkami z Looney Tunes? Nie wiem jak Wy ale ja bardzo byłem podekscytowany przed ponownym zobaczeniem Królika Buggsa i reszty ekipy. Ach, dawno nie widziałem Zwariowanych Melodii.

Okazuje się, że Buggs jest samotny. Wręcz można powiedzieć, że ma lekką załamkę... po prostu tęskni za rodziną.

Stało się to, że wszyscy poza nim odeszli w resztę SerwerWersum przekupieni przez antagonistę sławą i lepszym życiem. Naprawdę żal mi było wtedy Buggsa.

No ale to dało nam jeden z lepszych części filmu, czyli zbieranie ekipy. To była genialna część! Podróżowaliśmy przez tyle światów Warner Bros, że to szok!

Duffy i Porky - Liga Sprawiedliwości

Babcia i Speedy Gonzales - Matrix

Struś Pędziwiatr i Kojot Wiluś - Mad Max

Kurak Leghorn - Gra o Tron

Lola - Wonder Woman

Diabeł Tasmański - Rick i Morty!

I wiele, wiele więcej! Kurde, to było naprawdę super. To zbieranie ekipy... I to szczęście Buggsa widząc ich wszystkich nareszcie razem... To było cudowne!

Za to w tym filmie, w przeciwieństwie do oryginału antagonista ma... słabszą historię. Na szczęście Don Cheadle jakoś ratował tą postać swoim profesjonalizmem, więc aż tak źle nie było.

W końcu dochodzi do meczu... i zjawia się publiczność!

Okazuje się, że przybywają wszyscy z Warner Brothers!

Yogi, Flinstonowie, Stalowy Gigant, Maska, Pennywise, Gremliny, Scooby-Doo, Maska i wiele, wiele więcej! Wielu osobom to przeszkadzało, lecz dla mnie to było fenomenalne! Widok tylu ulubionych w jednej produkcji, w jednym momencie, był po prostu piękny!

Zmiana wyglądu Animków na czas meczu według mnie była super pomysłem (co też jest kontrowersyjne XD). Jak dla mnie odświeżenie ich stylówy i wyglądu na bardziej nowoczesny naprawdę fajnie i dobrze wyszło! Takich odświeżam jak to, czy zbieranie ekipy ten film potrzebował.

Mecz był efektowny, jednakże przewidywalny. Oczywiście Goon Squad (który też jakimiś wybitnymi postaciami nie był) przez zasadniczość LeBrona wygrywał druzgocąco w pierwszej połowie, ale gdy James oddał pałeczkę Buggsowi i reszcie Tune Squadu i zaczęły lecieć te stare, ale jak zawsze dobre, klasyczne sztuczki to zaczęliśmy wygrywać!

Koniec był oczywisty, ale jednak mnie czymś zaskoczono... To poświęcenie Buggsa i myśl, że naprawdę zginie... Nawet mnie przyprawiła o lekki dreszcz. Bo jednak Buggs? Ten Buggs?

Tiaaa, poświęcił się dla rodziny... To było naprawdę heroiczne i urocze.

W końcu wiadomo, zmartwychwstał, bo to przecież nasz kochany Anime, ale huh, to i tak było potężne.

No i wszystko się ułożyło. Mocny finał zakończony szczęściem, sukcesem i smutkiem, ale w końcu i szczęściem.

LeBron pogodził się z synem etc. etc.

Jednej rzeczy mi tu tylko zabrakło. Pierwszej sceny po powrocie do żywych Buggsa. Naprawdę chciałbym zobaczyć to szczęście Duffy'ego, Loli i reszty Animków, no ale niestety nie można mieć wszystkiego nie?

Fajnym pomysłem były też zdjęcia przy napisach końcowych, czyli "Zwariowane Melodie w prawdziwym świecie" to był dobry dodatek.

Na koniec chcę tu wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, najlepszym gagu i żarcie w całym filmie. Po prostu złoto.

"Tune Squad po przegranej pierwszej połowie załamany siedzi w szatni i nas przychodzi Sylwester mówiąc:

- Hej, znalazłem na widowni Michaela Jordana!

Animki jak i nawet sam James ochują i achują, gdy nagle przez drzwi wchodzi...

Michael B. Jordan!!!

Niedowierzanie i irytacja Animków na widok niewypałów i komentarz Sylwestra:

- No co Wy?! Ej, sorry! Minęło 25 lat! Myślałem, że ładnie się zestarzał!" XDDDDDDDDDDDDDDDD TO BYŁO PIĘKNE XDDDDDDDDDDDDDDDD

Uwielbiam ten moment XDDDDDD

Łącznie za to wszystko jak myślicie jaką dam ocenę? Moja ocena to 8/10 (choć nie powiem, zastanawiałem się też nad 8,5 a nawet nad 9, ale już niech będzie to. Bądźmy spokojni XD)! Taka naprawdę mocna ósemka. Jeśli ktoś jest fanem Zwariowanych Melodii i jeszcze innych dzieł WB naprawdę polecam iść do kina! Chociażby dla samego Królika Bugsa. A co Wy sądzicie o tym filmie? Mi o dziwo się naprawdę spodobał, może to przez to, że zbyt wysokich oczekiwań nie miałem XD

No ale to chyba na tyle.

Dobramoc!

Lub

Miłego Dnia!

Pa!

:)

Filmy, Seriale, Recenzje... Czyli Pierdoły i inne gównaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz