ღI love you and I don't want toღ

116 11 13
                                    

— Pan chciał mnie widzieć? — zapytał wchodząc do gabinetu dyrektora firmy. Ukłonił się nisko, a ten pokiwał głową i wskazał bez słowa na skórzaną kanapę po drugiej stronie biurka. Kim nie miał pojęcia o co może chodzić mężczyźnie, jednak po jego minie nie mógł wywnioskować nic dobrego.

Usiadł posłusznie i spojrzał na szefa oczekując wyjaśnień jednak ten w dalszym ciągu milczał.

— Proszę wybaczyć śmiałość, ale sprawiam jakieś problemy? — zagadnął niecierpliwie na co mężczyzna tylko poprawił się na krześle.

— Nie Taehyung, nie sprawiasz. Mnie nie. Bardziej chodzi mi o paru fotografów. A konkretniej o Jacksona. Podobno narasta między wami jakiś...konflikt?

— Ah, o to chodzi... — westchnął w duchu lekko rozbawiony. Przebrzydły kapuś doniósł o ich nieporozumieniach samemu dyrektorowi firmy.

— To prawda, że parę razy spóźniłeś się na sesję i tym samym uniemożliwiłeś pracę innym modelom?

— Zdarzyło się raz...lub dwa. Ale obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy Panie Dyrektorze.

— No ja mam nadzieję, bo jeszcze jedna taka akcja i naprawdę skończą mi się argumenty, żeby Cię bronić! Polubiłem Cię, ale no nie mogę ciągle tak stać po twojej stronie, bo wezmą mnie za stronniczego, rozumiesz? — zapytał patrząc na czarnowłosego surowo.

— Rozumiem doskonale... Nie będę już sprawiał problemów, obiecuję.

— W porządku Kim. No, a teraz powiedz mi, byłbyś zainteresowany udziałem w publicznej kampanii?

— Na jaki temat?

— Na temat przemocy seksualnej wobec dzieci. Jest to działalność poza naszą siedzibą, ale miasto chciało, żeby ktoś znany ludziom, ktoś sławny zajął stanowisko w tak ciężkim temacie i przemówił za wszystkie krzywdzone dzieciaki — wyjaśnił pokrótce. — I jak? Co o tym myślisz?

— Jasne, że się zgadzam.

— Fantastycznie. Szczerze, jesteś jednym z nielicznych modeli od nas, którzy się na to zgodzili.

— Co? Dlaczego? — zdziwił się Taehyung.

— Mają bardzo dużo pracy, pokazów i sesji. Nie mają zwyczajnie czasu na takie rzeczy, ale skoro ty się zgodziłeś... jesteśmy uratowani — uśmiechnął się szeroko podchodząc do niego i klepiąc go po ramieniu.

— A kiedy to się odbędzie?

— Na początku grudnia. To wszystko, możesz już wracać do pracy.

— Okej, to dziękuję bardzo.

— Ja również dziękuję. A z Jacksonem to ja sobie jeszcze porozmawiam.

Wyszedł z gabinetu z lekkim uśmiechem na ustach. Był bardzo podekscytowany odnośnie tej kampanii społecznej. Nigdy nie robił niczego dla dobra społeczeństwa, a teraz miał okazję chociaż spróbować.

Nagle w oczy rzuciła mu się różowa czupryna. Od razu poznał ten wysoki ton i dźwięczny śmiech rozbrzmiewający na cały korytarz.

— Hej, Jimin — podbiegł do niego, a tamten z wyraźnym zadowoleniem spojrzał w jego stronę.

— Cześć Tae. Co nowego? Co się tak uśmiechasz, huh? Z gabinetu dyrektora ludzie raczej wychodzą z płaczem — odparł z ironią na co Kim zaśmiał się cicho.

— W sumie nic wielkiego się nie stało. A propo tego płaczu to było blisko.

— Serio? Czemu?

ღLove me in the Moonlightღ  kth&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz