ღYou love me the most, so why do I hurt you so?ღ

57 7 6
                                    

Samolot z Wenecji wylądował na lotnisku w Los Angeles dokładnie o godzinie 18:45 po ponad 14 godzinnym locie. Trwało to o wiele dłużej, już nawet pomijając fakt przesiadki, a było to spowodowane złymi warunkami atmosferycznymi. Po drodze albowiem w powietrzu spotkała ich burza, która tak zaniepokoiła Taehyunga, że ten postanowił obudzić Jeona, który ostatniej nocy nie spał zbyt dobrze, dlatego chciał odespać. Model złapał go wtedy mocno za rękę, a jak starszy już otworzył oczy i spojrzał na niego, Kim zupełnie zwyczajnie szepnął mu cicho do ucha "kocham Cię". Można powiedzieć, że te wspólne wakacje były naprawdę udane nie licząc lekkiego stresu starszego o stan zdrowia modela, który ostatniego dnia zaczął zachowywać się conajmniej dziwnie. Ale tak poza tym...bardzo im się podobało i najchętniej zostaliby we Włoszech jeszcze przez jakiś czas tylko, żeby móc być sam na sam ze sobą.

— Ugh, zupełnie zapomniałem jaki tutaj ruch — mruknął Kim ciągnąc za sobą walizkę na kółkach po czym wywrócił oczami.

— No na pewno jest tu więcej ludzi niż w Wenecji — potwierdził fotograf, a młodszy niespodziewanie (jak na niego) splótł ich palce razem i uśmiechnął się delikatnie.

— To był cudowny tydzień, naprawdę. Chciałbym zostać tam na zawsze, nie musieć się przejmować dosłownie niczym, wiesz?

— Wiem Tae. Ale mamy tu pracę, domy, ja mam dzieci... Nie mogliśmy tam zostać — powiedział po czym dodał z tajemniczym uśmiechem. — Przynajmniej narazie.

— Hm? Co masz na myśli?

— Wiesz, teoretycznie nigdy nie wiadomo gdzie skończymy na emeryturze — odpowiedział na co młodszy prychnął rozbawiony. — A właśnie, byłbym zapomniał. Myślałeś nad moją propozycją?

— W sensie...tą, żebyśmy razem zamieszkali? — zapytał Taehyung w głębi duszy mając jednak nadzieję, że nie o tym mówi fotograf, a on jedynie zapomniał właściwego tematu.

— Tak, przemyślałeś to?

— Nie, wiesz....jeszcze nie, ale na pewno to zrobię — powiedział, a uśmiech spełzł z twarzy starszego. Kim widząc to ucałował szybko jego usta, pamiętał oczywiście, że są już w Los Angeles, gdzie roiło się od paparazzich, którzy czekają tylko na skandal w ich życiu, po czym ledwo zauważalnie trącił jego dłoń swoją. — Nie dąsaj się, serio pomyślę o tym. Ale teraz wybacz, muszę wracać do siebie. Tydzień nie podlewałem moich kaktusów, więc nie wiem czy nie zdechły. A i Ty musisz jechać do domu, w końcu musisz dać Cassie te muszelki co razem zebraliśmy na plaży, na pewno jej się spodobają.

— Szczególnie ta błyszcząca różowa — powiedział starszy z uśmiechem. Wyszli przed budynek lotniska, gdzie czekała jedna jedyna wolna taryfa, więc para od razu ruszyła pewnym krokiem w jej kierunku. — Dobra Tae, wsiadaj i jedź do domu, a ja poczekam na następną.

— Mnie tam się nie spieszy do pustego apartamentu, jedź — zaśmiał się, a Jeon spojrzał na niego.

— Na pewno?

— Jasne — zapewnił go Taehyung. — Jedź, w końcu dzieciaki muszą usłyszeć niesamowite historie z drugiego końca świata.

— Zamówię Ci taksówkę — zaoferował się starszy, jednak czarnowłosy powstrzymał go.

— Nie trzeba, złapię zaraz jakąś sam na własną rękę. Nie przejmuj się już i jedź. Spotkamy się w pracy — uśmiechnął się otwierając mu drzwi do auta.

— Do zobaczenia Tae — pożegnał się z nim uśmiechem, wsiadł do samochodu i odjechał, a modelowi nie pozostało nic jak tylko rozmyślanie nad nurtującym go już od 3 miesięcy pytaniem: jak on miał niby powiedzieć mu całą prawdę?

ღLove me in the Moonlightღ  kth&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz