ღYou're telling lies hey, you don't fool meღ

83 7 8
                                    

Cały następny tydzień minął Taehyungowi na nieustannym milczeniu i rozmyślaniu o zaistniałej sytuacji. Co powinien zrobić? Jak zareagować? Właściwie, to już zareagował i to dość ostro. W końcu krzyczał, denerwował się, a...przez cały ten czas, kiedy między nim a Jeonem panowała cisza, zdawało mu się, że nie powinien.

Nie powinien tak zareagować. W końcu sam go oszukiwał, więc nie powinien mieć mu za złe ukrywania tego, że ma dzieci i jest w trakcie rozwodu z żoną.

Dlaczego właściwie wtedy też nie przyznał mu się do kłamstw? Dlaczego także mu nie powiedział, że cały ten czas wodził go za nos, ponieważ ma narzeczonego, z którym ma wziąć ślub za niecałe trzy miesiące? Dlaczego korzystając z okazji tego nie zrobił? Jeongguk na pewno by to zrozumiał, bo w końcu kim był, żeby mieć mu to za złe? Sam też ukrywał wiele rzeczy.

— Ziemia do Taehyunga — Jimin pomachał mu ręką przed twarzą. — Nad czym tak kontemplujesz?

— Wiesz....nie do końca wiem jak to wyjaśnić — przyznał drapiąc się po karku. — Strasznie to wszystko jest skomplikowane...

— Ale co mianowicie? — dopytywał Park.

— Powiedz mi, co zrobić w sytuacji bez wyjścia?

— Słucham? — zdziwił się. — Nie rozumiem, do czego zmierzasz?

— Bo ja...uh, jestem totalnie przyparty do muru.

— Chcesz o tym pogadać? — zapytał. — Oczywiście nie musisz, bo w końcu nie znamy się jakoś długo, prawda?

— Zaraz wracam, dobra? — zagadnął i opuścił towarzystwo koreańczyka, żeby dosłownie pognać za oddalającą się postacią. — Jackson, czekaj! Muszę z Tobą pogadać!

— Ugh, to Ty — warknął spostrzegłszy, że osobą, która go wołała jest nie kto inny jak Taehyung, model, którego, jego zdaniem, olewcza postawa do obowiązków denerwowała jak mało co. — Spierdalaj Kim, już dość miałem przez Ciebie kłopotów ostatnio.

— Proszę Cię, to bardzo ważne — powiedział ani na moment nie przestając iść szybkim krokiem obok znerwicowanego fotografa.

— Czego w słowie 'spierdalaj' nie rozumiesz, co? — zapytał opryskliwie po czym zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na modela. — Powiedziałbym to po chińsku, tak, żebyś ogarnął przynajmniej o co mi chodzi, ale wybacz, nie umiem chińskiego.

— Um, nie jestem z Chin — poprawił go drapiąc się po karku, a widząc jak tamten przewraca oczami szybko wycofał się z jakiegokolwiek korygowania błędów mężczyzny. — Wiesz co, nie ważne.

— Powiedz mi, czego Ty właściwie chcesz, co? — zapytał krzyżując ręce na klatce piersiowej. — Chcesz mnie już totalnie pogrążyć przed szefem? Tak? O to Ci chodzi?

— Nie, nie o to mi chodzi — wywrócił oczami, bo naprawdę...ten typ działał mu na nerwy. — Powiedz mi tylko czy widziałeś dzisiaj Jeongguka w pracy i już mnie tu nie ma.

— Jeon? Przecież jego dziś w pracy nie ma.

— Nie ma? — zdziwił się. Była środa, więc to dziwne, żeby takiego pracoholika jak Gguk nie było.

— Nie. Podobno coś mu nagle wypadło — powiedział mierząc modela złowrogim spojrzeniem. — To wszystko? Możesz już spadać na drzewo?

— Tak, mogę. Dzięki — mruknął od niechcenia i odwrócił się na pięcie z zamiarem odejścia, ale zatrzymał się wpół kroku. Nie wiedział nawet czemu, ale czuł jakiś dziwny ścisk w sercu, który nie pozwalał mu tak po prostu pójść w swoją stronę. — A, Jackson...

ღLove me in the Moonlightღ  kth&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz