ღNever knew that loving could hurt this good and it drives me wildღ

72 7 4
                                    

Siedział na niewygodnym krzesełku już okrągłą godzinę wciąż czekając, aż Jeon się zjawi. Walizka i plecak stały obok niego na podłodze, a on dosłownie co parę minut sprawdzał czy aby na pewno ich samolot już bez nich nie odleciał, chociaż doskonale wiedział, że to niemożliwe, ponieważ z pewnością usłyszałby komunikaty.

Taehyung: dlaczego do jasnej cholery chociaż raz nie możesz być na czas, co?

Spojrzeniem sunął po przechodniach uważnie obserwując czy brunet nie minął go przypadkiem, nie zauważając jego obecności.

Zaklął pod nosem, gdy po ponad 10 minutach odpowiedź nie nadchodziła. Wstał z miejsca tak gwałtownie, iż trącił zasypiającego obok mężczyznę i rozejrzał się jeszcze raz dookoła. Nagle jego oczy spowiła ciemność, a tuż przy swoim uchu usłyszał cichy śmiech.

— Przysięgam, jeszcze jedno takie spóźnienie i osobiście wyrzucę Cię z tego samolotu — powiedział na wstępie Kim, a tamten jeszcze raz się zaśmiał. Następnie bez krępacji złożył pocałunek na policzku modela, powodując tym samym przyspieszenie bicia serca młodszego o rok. Szybko jednak opamiętał się i odsunął się o parę kroków od fotografa. — Co ty robisz? Jesteśmy w miejscu publicznym, przecież tu mogą być paparazzi, którzy tylko na to czekają. Nie chcę, żeby zdjęcie jak mnie całujesz widniało na pierwszych stronach gazet, rozumiesz?

— Przepraszam — odpowiedział patrząc mu w oczy.

Taehyung westchnął zaciskając zęby ze złości na siebie samego.

Pięknie rozpoczynasz ten urlop debilu, pomyślał po czym wzrokiem zbitego psiaka spojrzał na Jeona.

— Nie powinienem się tak denerwować, wybacz...

— W porządku.

— Chodźmy już może, za chwilę pewnie będziemy mieć odprawę — oznajmił następnie uśmiechając się delikatnie w jego stronę.

Tak jak się domyślali, parę minut po ich dotarciu do bramek rozpoczęła się odprawa, a już po niespełna trzydziestu minutach byli na pokładzie samolotu. Zajęli posłusznie swoje miejsca i oczekiwali na start. Taehyung usiadł oczywiście przy oknie tłumacząc się swoją rzekomą chorobą lokomocyjną, jednak Jeongguk jedyne co mógł zrobić to parsknąć na to śmiechem, ponieważ....no halo, wiadomo było, że Kim chciał obserwować i zachwycać się widokami za okienkiem.

Podczas gdy młodszy przymknął oczy starając się rozmasować obolały kark po nieudanej nocy, Jeon skorzystał z okazji i złączył ich palce razem uśmiechając się sam do siebie niewinnie. Kciukiem gładził jego dłoń i już miał ją zabierać, kiedy poczuł jak uścisk modela na jego dłoni zwiększył się nieznacznie, a sam Kim wpatrywał się w niego intensywnie.

— Wiesz, że Cię kocham? — zapytał fotograf uśmiechając się do mężczyzny.

— Jesteś wyjątkowy Gguk — odpowiedział Taehyung wolną ręką sięgając do włosów Jeona i odgarniając kosmyki z jego oczu. — Zasługujesz na wszystko co najlepsze, naprawdę.

— Czyli na Ciebie.

— Nie bądź śmieszny... Nie jestem najlepszym co mogło Cię spotkać w życiu.

— Oczywiście, że jesteś. O czym ty mówisz?

— Weź pod uwagę dzieci, to one powinny być dla Ciebie najważniejsze na świecie. One i ich szczęście, w końcu to dzieci — powiedział z lekkim uśmiechem i musnął jego usta delikatnie. — Ale tak, ja Ciebie też kocham.

Chociaż moja miłość jest zepsuta i egoistyczna, pomyślał czując jak w gardle powstaje gula uniemożliwiająca mówienie czy choćby przełykanie śliny.

ღLove me in the Moonlightღ  kth&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz